Agnieszka Pilaszewska: Nie tylko aktorka
Agnieszka Pilaszewska przez lata była ulubienicą widzów, którzy pokochali ją za rolę Aliny w "Miodowych latach". Później aktorka związana była z wieloma popularnymi produkcjami. Niewiele osób wie, że oprócz aktorstwa zajmuje się również czymś innym.
Pilaszewska jest również uznaną scenarzystą. Jej drugi zawód całkowicie odmienił życie aktorki. Miała niespełna 30 lat, kiedy napisała swój pierwszy scenariusz i pokazała go zaprzyjaźnionemu reżyserowi Filipowi Zyberowi z prośbą o szczerą recenzję. On skierował ją do Macieja Maciejewskiego.
Aktorka nie spodziewała się, że spotka wtedy miłość swojego życia. Dzisiaj nie kryje, że kiedy go pierwszy raz spotkała, od razu pomyślała, iż chce mieć z nim dziecko. Wkrótce potem była w ciąży. Córka aktorki i scenarzysty - Kornelia Maciejewska - ma dziś 26 lat i niedawno skończyła studia... aktorskie.
"Po wielu latach edukacji zakończyłam proces nauki i w czasie pandemii zostałam dyplomowaną aktorką ze specjalnością aktor dramatu z oceną celującą" - pochwaliła się w mediach społecznościowych. Choć mama wiele razy ostrzegała ją, że praca aktorki to ciężki kawałek chleba, nie wyobrażała sobie, by nie pójść w jej ślady. Kornelia uczyła się zawodu w Paryżu i Los Angeles, a w 2016 roku, czyli wkrótce po powrocie do kraju, dostała swe pierwsze role - zagrała w kilku odcinkach "Przyjaciółek", a zaraz potem w serialu "Ultraviolet", którego scenariusz współtworzyła jej mama. Aktorki zagrały razem w serialu "Na dobre i na złe".
Po narodzinach córki skupiła się na rozwoju kariery aktorskiej. To mąż namówił ją na powrót do pisania. W 2010 roku postanowiła zrobić sobie przerwę od aktorstwa i przelać na papier pomysły, które od dawna chodziły jej po głowie. "Pewnego dnia zdałam sobie sprawę, że jako aktorka zwyczajnie się starzeję! I co? Miałam usiąść i czekać na zmiłowanie? Uznałam, że więcej rozczarowań w tym zawodzie nie zniosę... Podjęłam decyzję, że biorę mój los we własne ręce" - powiedziała w jednym z wywiadów.
To spod jej pióra wyszły wtedy scenariusze dwóch popularnych seriali TVN - "Przepisu na życie" i "Samej słodyczy". Sama wyreżyserowała kilka odcinków obu produkcji. Agnieszka Pilaszewska nie kryje swoich wielkich ambicji. Kilka miesięcy temu zapowiedziała, że zamierza zostać producentką, by całkowicie uniezależnić się od innych. Póki co wszystkie pomysły na seriale i filmy rejestruje w Krajowej Izbie Producentów Audiowizualnych, żeby, jak mówi, nikt ich jej nie ukradł. "Już dawno zrozumiałam, że muszę sama dbać o wszystkie swoje sprawy" - twierdzi.
Weź udział i wygraj! Każdego dnia czeka ponad 20 000 złotych- kliknij i sprawdź
W tym roku świętujemy swoje 20-lecie i mamy dla Ciebie niespodziankę. Masz szansę wygrać wielką gotówkę już dziś! Zapraszamy do udziału w Multiloterii. Każdego dnia do wygrania minimum 20 000 złotych, a w wybrane dni grudnia nawet 40 000 złotych! Dołącz do tysięcy Internautów biorących udział w grze! Kliknij link GRAM o duże pieniądze już teraz!
Aktorka i scenarzystka pojawiła się również na planie serialu Netflixa "The Eddy". Zagrał w nim mamę bohaterki granej przez Joannę Kulig. Pilaszewska na swoich profilach społecznościowych opisała pracę z międzynarodowymi twórcami.
"Ten serial to wielka przygoda mojego życia. Począwszy od zdjęć próbnych, czasu spędzonego w Paryżu podczas realizacji, cały czas cieszę się na samo wspomnienie! Joasia Kulig, Alan Poul, Jack Thorne, Amandla Stenberg, Houda Benyamina, Laila Marrakchi, Patrick Spence... Jestem wdzięczna za to spotkanie" - wyznała aktorka.
I chociaż w ostatnich latach rzadziej pojawiała się na ekranie, to nie mogła narzekać na nudę. Ciągle pisze scenariusze, gra w teatrze, zajmuje się własnymi projektami oraz prowadzeniem zajęć na własnej szkole aktorskiej. Chociaż pandemia przekreśliła wiele jej planów, to Agnieszka Pilaszewska stara się skupiać na pozytywnych aspektach i wykorzystuje dany jej czas w stu procentach.
"Czwarty miesiąc bez teatru. Czwarty miesiąc czekania na zdjęcia przełożone na październik. Bez pracy, oprócz tej, którą sama sobie ordynuję, czyli pisania. Idzie to jak krew z nosa, bo w perspektywie zdarzenie, które nikogo nie ominie - pogrzeb. Ale nie o tym. Tylko o tym, że w życiu, nigdy, nie zgodzę się na emeryturę. W życiu. Nie znoszę bezczynności, nie znoszę tego uwikłania w normalne życie - tego bezkresu beznadziei w skupieniu na tzw. sprawach domowych. Nie nabiorę się na gadki w stylu "mam czas na wszystko". Lubię nie mieć czasu. Zresztą czas - pojęcie względne! W gwizdanej pandemii zakrzywia się jak stara guma w sztywnych gaciach. Więc, tak. Idę ćwiczyć, budować masę mięśniową. Siła się przyda. Nie mogę się doczekać mojego szczepienia na grypę, czyli października! Tymczasem ściskam Was, życzę szampańskiego humoru po wyborach. Też się przyda. I pamiętajcie: jeśli chcesz iść do przodu, a łeb masz cały czas skierowany do tyłu to na bank się wyłożysz. Na bank!" - napisała jesienią aktorka.