Szef Oazy atakuje!
W serialu - jak w życiu. W 715. odcinku "M jak miłość" w Oazie wydarzy się wypadek. Szef klubu (w tej roli Jacek Lenartowicz), przyjmując nową pracownicę… o mało nie złamie jej ręki!
Kilka miesięcy wcześniej, to samo przydarzyło się jednej ze scenarzystek - Alinie Puchale. Tuż po III Zlocie Fanów "M jak miłość" - w Gdyni - serialowa ekipa wybierała się na uroczysty bankiet i wsiadała do zamówionych wcześniej taksówek.
"Chciałem być takim bardzo wysublimowanym dżentelmenem i zaproponowałem naszej scenarzystce, Alinie Puchale, żeby usiadła na siedzeniu z przodu - wspomina J. Lenartowicz. - Ona nie chciała, oparła się o słupek w samochodzie, a ja... przytrzasnąłem jej rękę w drzwiach.
Pamiętam, że Przemek Cypryański, żeby jakoś sytuację rozładować, podszedł do mnie i mówi tak: "Słuchaj, Jacek, jak ci się nie podoba to, co Alina pisze, to może tak jakoś bardziej subtelnie mogłeś jej to powiedzieć?". A mnie wtedy do śmiechu wcale nie było! Scenarzystka, z poranioną dłonią, od razu trafiła do lekarza. I na bankiecie zjawiła się z wielkim, ciężkim opatrunkiem...
- Potem, jak już okazało się, że palce są całe, wszyscy się ze mnie nabijali - dodaje aktor. - Podchodzili i rzucali: "No, Lenart, niedługo umrzesz! Skoczysz z mostu, wpadniesz pod tramwaj, przejedzie cię czołg… Albo polecisz na rakiecie na księżyc! Skończyłeś się w tym serialu"...
Tak źle, na szczęście, nie było. Gdy Alina Puchała odzyskała w dłoni czucie, od razu siadła do komputera. I postanowiła cały wypadek opisać. Tak narodziła się scena z odcinka numer 715, w której "ofiarą" Jacka Lenartowicza padnie Chojnacka, matka Majki. Aktor odegrał ją bez trudu - miał już przecież "bogate" doświadczenie. Ale na myśl o wypadku z wakacji, do dziś rzuca przerażony: - Wspomnienia parzą mnie jak słońce!