"M jak miłość": Wściekła Barbara staje w obronie wnuczki
Matka Darka wynajmuje w siedlisku pokój, podając Marzence fałszywe nazwisko, i znów niepokoi Natalkę. A ciotka dziewczyny wybucha gniewem.
- Proszę się spakować i natychmiast opuścić siedlisko! - Gruszyńska, zdenerwowana, podnosi głos. Jednak Katarzyna tylko drwiąco się uśmiecha...
- Bo co? Wezwie pani policję?
- Znakomity pomysł! Podała pani fałszywe dane, groziła i nękała moją siostrzenicę... Mam na to świadków!
Rafał od razu szykuje się do akcji: - Pani Aniu, szkoda fatygi... Jedno pani słowo i wystawię za fraki tę paniusię przed dom!
A szefowa siedliska rzuca lodowatym tonem: - Ma pani 15 minut na opuszczenie pokoju, a potem naprawdę wezwę policję. Albo poproszę o pomoc pana Rafała!
I w końcu Majowa pakuje walizki... Ale znika tylko na chwilę. Bo prosto z pensjonatu jedzie do Mostowiaków - i prosi o rozmowę Barbarę.
- Mamy już swoje lata, niejedno przeżyłyśmy i wiemy, co w życiu jest ważne. Prawda jest taka, że dziecko, jego wychowanie, poza wszystkim... oznacza duże koszty - Katarzyna, pewna siebie, kładzie na stole kopertę wypełnioną pieniędzmi. - To spora kwota... Chciałabym pani powierzyć te pieniądze, bo Natalka ich ode mnie nie przyjmie.
A Barbara od razu blednie...
- Proszę je zabrać!
- A co będzie, jeśli za jakiś czas Natalka albo jej dziecko będą potrzebować pomocy? Jest jak jest i nie ma co się obrażać na rzeczywistość!
Seniorka, zdenerwowana, kręci tylko głową:
- Nie powinna pani tu przychodzić...
Jednak matka Darka się nie poddaje i kusi dalej.
- Nikt nie musi o tym wiedzieć... Nawet nie powinien! A kiedyś, kiedy Natalka będzie w potrzebie, pani jej pomoże... Niechże pani będzie rozsądna... Nikt nigdy się o tym nie dowie! Proszę to zrobić dla swojej wnuczki. To co... umowa stoi?
Tego dowiemy się w poniedziałek.