"M jak miłość": Teresa zabije się z miłości?!
Teresa jest coraz bardziej zazdrosna o Artura i co chwila robi ukochanemu wymówki. Prawniczka irytuje się nawet, gdy mężczyzna chce spotkać się z córką, a Rogowski traci w końcu cierpliwość.
Po kolejnej kłótni z kochanką, gdy Teresa niemal wyrzuca małą Basię ze swojego domu, Artur pakuje się i odchodzi. A następnego dnia prosi Marię o spotkanie... I wyznaje ze skruchą:
- Od dłuższego czasu czułem, że to może się tak skończyć. Jeszcze się łudziłem, bo prawda była bolesna... zbyt bolesna, żeby ją zaakceptować. Dopiero wczoraj... Zrozumiałem, że nigdy nie będziemy w stanie zbudować z Teresą normalnej relacji.
- Chcesz mi się wyżalić?
- Chcę cię przeprosić za to, co się stało... Za to, że Basia była świadkiem awantury i że musiałem ją odwieźć do Pawła... To się nigdy więcej nie powtórzy. Wiem, mam świadomość, że popełniłem ogromny, życiowy błąd... Którego już w żaden sposób nie naprawię. Skrzywdziłem ciebie, Basię i Teresę... I jedyne, co mogę zrobić, co oboje możemy zrobić... to nie dopuścić, żeby to wszystko... Żeby to się dalej odbijało na Basi. Tylko na tym mi teraz zależy.
Teresa - tuż po rozstaniu z kochankiem - wpada za to w panikę. I późnym wieczorem dzwoni do Marty. Błaga dawną przyjaciółkę o pomoc... I grozi, że popełni samobójstwo!
- Pokłóciliśmy się z Arturem... Strasznie. Wyszedł z domu, trzasnął drzwiami... Marta, boję się, że go stracę. A ja... ja tego nie przeżyję! Byłaś moją przyjaciółką, znasz dobrze Artura... Wytłumacz mu, proszę, że nie chcę stawać między nim a jego córką. Ja tylko... nie mogę dać się zepchnąć na margines jego życia!
A następnego dnia Paweł znajduje bladą, półprzytomną kochankę Artura przed bistro... Zduński od razu zabiera Teresę do przychodni, którą prowadzi jego matka. A na miejscu "pacjentką" zajmuje się Wojtek.
- Halo, słyszy mnie pani? Jest pani na coś chora? Serce, cukrzyca? Brała pani jakieś leki?
- Tak... Uspokajające...
- Jakie? I ile?
- Nie pamiętam... Dużo...
Czy Teresa naprawdę spróbuje się zabić?