M jak miłość
Ocena
serialu
9,4
Super
Ocen: 392118
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"M jak miłość": Teresa Lipowska stale chce robić coś nowego i ciekawego

Aktorka zawsze jest promienna, uśmiechnięta, pełna energii i temperamentu. I choć na co dzień dopadają ją różne dolegliwości zdrowotne, to bierze nad nimi górę i ukojenia szuka w pracy, która jest jej największą życiową pasją. Teresa Lipowska z przyjemnością wraca na plan zdjęciowy serialu „M jak miłość”, spotyka się z fanami, uczestniczy w koncertach i wieczorach poetyckich oraz angażuje się w akcje charytatywne. Nie przejmuje się widocznymi oznakami upływającego czasu. Jest natomiast wdzięczna losowi za to, że może cieszyć się dobrą kondycją.

Teresa Lipowska już jako dziecko była wulkanem energii - uczęszczała do kółka teatralnego, występowała w szkolnych przedstawieniach i brała udział w konkursach wokalnych.

Maturę zdała, nie mając jeszcze szesnastu lat, a studia skończyła przed swoimi dwudziestymi urodzinami.

Po 60. latach pracy przyznaje, że jest szczęśliwa, bo odnalazła się w zawodzie aktorki, chociaż marzyła, by zostać lekarką.

Uśmiecha się do swoich wspomnień i każdego dnia pisze dalszy ciąg swojej historii. Nie wyobraża sobie bowiem, by mimo wieku emerytalnego toczyć życie w kapciach przed telewizorem.

Reklama

- Lubię życie, pracę, lubię ludzi, słońce, powietrze, lubię ruch, to gdzieś tam we mnie jest. Ja stale chcę - ciągle mi się wydaje, że to będzie w nieskończoność - robić coś nowego, ciekawego. Na to czerpię siły z siebie, ze środka - mówi agencji Newseria Teresa Lipowska, aktorka.

Lipowska nie zwalnia tempa, cały czas chce być aktywna zawodowo i wciąż poszukuje nowych wyzwań. Nie narzeka na nudę i lubi, jak jej kalendarz jest zapełniony.

- Szukałabym dużo więcej, tylko jednak przejście 80-tki pewne rzeczy trochę stopuję. Poza tym tych propozycji nie ma tak dużo, ale korzystam ze wszystkich tych, które mi odpowiadają i bardzo chętnie pracuję charytatywnie, jeżdżę do młodzieży, do starszych ludzi, na koncerty, spotkania poetyckie. To mi daje power - mówi Teresa Lipowska.

Choć jej koleżanki po fachu często nie mogą pogodzić się z upływem czasu i na potęgę stosują zabiegi medycyny estetycznej, ona sama dystansuje się do tych praktyk.

Jej zdaniem, zmarszczki to świadectwo wielu przeżyć i życiowych doświadczeń. Nie szpecą twarzy, a wręcz przeciwnie - dodają uroku.

- Jak ja mam te swoje 80 lat, w tym 60 lat pracy zawodowej, to nie mogę wyglądać jak 18-latka, 20-latka czy 40-latka, a to co mam, to sobie zapracowałam na to. Ja nie poddawałam się żadnym zabiegom i myślę, że tym co mam trzeba się chwalić, że to jest jeszcze takie jakie jest. Pomaga mi w tym słońce, ruch, radość, przyjaźń ludzi i to jest moim lekarstwem - mówi Teresa Lipowska.

Newseria Lifestyle
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy