"M jak miłość": Przyjaciółka gorsza od wroga?
Kasia wybiera się na "babskie" zakupy, a Janka od razu proponuje, że będzie jej towarzyszyć. Czy obie dziewczyny w końcu się zaprzyjaźnią?
- Wyglądasz jak własna ciotka...
Janka obserwuje jak Kasia przymierza ciążowe ciuchy - i od zachwytu jest daleka. A przyszła matka tylko ciężko wzdycha:
- Nie wiem, po co tu z tobą przyszłam... Miałam zaćmienie!
- Nie lubisz mnie, co?
- Skąd, bardzo cię lubię... Przecież kręcisz się koło Marcina wyłącznie z czystej sympatii!
Kasia - po kolejnej wizycie w przebieralni - wyraźnie traci humor. Za to Janka wzrusza ramionami:
- Oj tam... Marcin to już teraz inna liga. Poza moim zasięgiem. Tatuś, głowa rodziny...
- Ale ty przecież lubisz wyzwania? (...) Możesz mi coś wyjaśnić? Od jakiegoś czasu... dość często się spotykamy. Teraz zaproponowałaś te wspólne zakupy... Nie bardzo rozumiem, po co?
- Jeśli nie możesz czegoś zmienić, spróbuj to... polubić!
Janka żartuje - i wciąż udaje, że problem nie istnieje. Ale po chwili rzuca, z napięciem w głosie:
- A powiedz mi... Wy tak serio z tym ślubem? Naprawdę chcecie się chajtnąć?
- To takie dziwne?
- No wiesz... Marcin i ślub? Nie zrozum mnie źle, zajść w ciążę każda głupia potrafi. Ale to, że Marcin ci się oświadczył... Szok.
- Ty chyba naprawdę chcesz mnie wkurzyć! - Kasia, coraz bardziej zirytowana, wraca w końcu do przebieralni. Za to chwilę później do sklepu zagląda Marcin... A Janka wykorzystuje moment, gdy zostają sami i zagaduje, z kpiącym uśmiechem:
- Mała stabilizacja, marsz Mendelssohna... Nie chwaliłeś się, że się żenisz.
- Bo czym tu się chwalić? Game over, po zawodach...
- Jakoś nie słyszę rozpaczy w twoim głosie...
- Po prostu dobrze się kryję.
- To kiedy ten wielki dzień? Kiedy wybranka twojego serca nałoży ci kajdanki? To jest, pardon, obrączkę...?
Odpowiedź nie pada, bo do narzeczonego podchodzi Kasia: - O czym rozmawiacie?
A Janka, spłoszona, rzuca szybko:
- Właśnie składałam Marcinowi gratulacje... z okazji ślubu!
Czy Janka zostawi w końcu Marcina w spokoju i Kasia będzie mogła odetchnąć z ulgą?