"M jak miłość": Marcin tak mało wiedział o ukochanej
Marcin, w czasie przeglądania rzeczy zmarłej Kasi znajduje notatkę o tym, że planowała odwiedzić grób swoich rodziców i wujka. Przygnębiony Chodakowski zdaje sobie sprawę, jak mało wiedział o ukochanej.
Po krótkim namyśle wybiera się do Grabiny, by porozmawiać z Barbarą na temat mamy Szymka.
Chce poznać jak najwięcej szczegółów, aby za kilka lat przekazać je synowi. Seniorka rodu Mostowiaków sugeruje chłopakowi, iż powinien odwiedzić Martę - w końcu to ona poznała Kasię jako pierwsza z rodziny.
Marcin jedzie więc do siedliska. Po powrocie z Grabiny oświadcza Aleksandrze i Grzegorzowi, że rusza w podróż sentymentalną śladami Kasi. Gdy wraz z Szymkiem docierają na miejsce, pierwsze kroki kierują na cmentarz.
Tam spotykają Marka Kolasę - miejscowego proboszcza. Po krótkiej rozmowie chłopak postanawia obejrzeć dawny dom Mularczyków. Niedługo później Chodakowscy ruszają w drogę powrotną. Po przejechaniu kilkudziesięciu kilometrów zatrzymują się na parkingu leśnym.
Gdy Marcin wysiada z samochodu, podbiega do niego zbulwersowana dziewczyna.
Prosi o pomoc - zauważyła wycieńczonego psa uwięzionego w zamkniętym samochodzie. Chodakowski natychmiast rozbija szybę auta i oswabadza osłabione zwierzę.
Po chwili zjawiają się właściciele psa i robią młodym awanturę, a potem porzucają psa i odjeżdżają.
Dziewczyna bez wahania postanawia zaadoptować czworonoga.
A Marcin proponuje jej podwiezienie do Warszawy, bo tam od września ma zacząć pracować.
Kilka godzin później, analizując wydarzenia całego dnia, Chodakowski dochodzi do wniosku, że powinien znaleźć dla Szymka... nową mamę.