"M jak miłość": Lisieccy wrobieni w handel narkotykami?
Wkrótce w ręce Uli (Iga Krefft) i Bartka (Arkadiusz Smoleński) oraz Tadeusza (Bartłomiej Nowosielski) trafi gorący towar w postaci pokaźnego transportu... konopi indyjskich. A oni chcieli kupić tylko sadzonki orchidei... Jak do tego dojdzie i co z tego wyniknie?
Ujawniamy, że w 1585. odcinku "Emki“ (emisja w poniedziałek 26 kwietnia o godz. 20.55 w TVP2) Ula i Bartek pojadą razem z Tadeuszem do szklarni po storczyki. Wskutek pomyłki zapakują do auta niewłaściwy towar, a konkretnie: nielegalne sadzonki konopi indyjskich!
O tym, że wieloletni dostawca Kiemlicza wsadził ich na bombę, cała trójka zorientuje się dopiero kilkanaście kilometrów dalej.
- Dwa pierwsze rzędy to orchidee, a dalej to już okazałe, zdrowe sadzonki... konopi indyjskich! - stwierdzi zszokowany Lisiecki.
- Co? Cholera, ale jak to się mogło stać? - zdenerwuje się Tadeusz.
Sadownicy z Grabiny początkowo będą chcieli zgłosić sprawę na policji, ale dowiedzą się, że właściciel szklarni został aresztowany. Wtedy nabiorą poważnych obaw, że zostaną uznani za jego wspólników i trafią za kratki.
- Jak pojedziemy z tym na policję, nie wezmą nas za... nie wiem... za wspólników? Albo coś w tym rodzaju? Wiecie, bo jednak rąbnęliśmy te... narkotyki! - oceni Ula.
- Tak się składa, że mam dość bogatą... w sensie barwną... przeszłość... - przypomni nie na żarty przerażony Lisiecki.
- Kochani, nie ma innego wyjścia... Trochę tego za dużo, żebyśmy to razem... spalili! - skomentuje Kiemlicz.
Czyżby Lisieckich czekały nowe problemy z prawem?