"M jak miłość": Barbara Kurdej-Szatan chciałaby udowodnić, że potrafi więcej...

Jeszcze cztery lata temu Barbara Kurdej-Szatan znana była jedynie ze spotów reklamowych jednej z sieci telefonii komórkowej. Była bardzo szczęśliwa, gdy w 2014 roku twórcy "M jak miłość" dostrzegli ją i niespodziewanie zaproponowali rolę Joasi, która przyniosła jej trzy Telekamery "Tele Tygodnia" i uczyniła jedną z najpopularniejszych polskich aktorek. Niemal z dnia na dzień została gwiazdą, ale - co podkreśla w wywiadach - sukces nie przewrócił jej w głowie...

- Trzeba mieć twardy tyłek, żeby wytrwać w show-biznesie i pozostać sobą. I trzeba pamiętać o tym, co jest dla nas ważne. Dla mnie to rodzina, przyjaciele i praca - wyznała niedawno.

- Uwielbiam swoją pracę, cieszę się, że mam nowe projekty! Nie zastanawiam się nad tym, co będzie kiedyś - stwierdziła.

Barbara Kurdej-Szatan zdaje sobie sprawę z tego, że nie udało się jej uniknąć... zaszufladkowania. Wie, że reżyserzy i producenci widzą w niej przede wszystkim słodką blondynkę i dlatego obsadzają ją wyłącznie w komediach romantycznych. W ciągu ostatnich lat widzieliśmy ją na dużych ekranach tylko w tego właśnie typu produkcjach ("Dzień dobry, kocham cię", "Wkręceni 2" i "7 rzeczy, których nie wiecie o facetach"), na premierę czeka kolejna ("Narzeczony na niby"). Nic dziwnego, że aktorka marzy o roli, która przełamałaby jej wizerunek.

- Przez to, że zrobiłam się popularna dzięki reklamie, reżyserzy mniej komercyjnych, offowych filmów nie biorą mnie pod uwagę. Mówią: "Ona? Ta blondynka z reklamy? No gdzie?" - pożaliła się w swym ostatnim wywiadzie dla magazynu "Flesz", dodając, że takie komentarze po prostu podcinają jej skrzydła.

- Nie czuję, żeby brakowało mi umiejętności! Chciałabym pokazać, że potrafię więcej... Nie wiem jednak, czy dostanę taką szansę - powiedziała.