Czy odbierze Mostowiakom Ulę?
Ula chodzi na terapię do psychologa. W Warszawie mieszka z ciotką, ale wcale nie czuje się przez to lepiej. Coraz częściej ucieka ze szkoły i unika wyjazdów do Grabiny.
A Barbara, na myśl o wpływie, jaki Anna ma na jej wnuczkę, coraz bardziej się niepokoi.
- Czy można jej wierzyć? Niby była bardzo miła i pełna dobrej woli, ale ja czuję, że tak naprawdę próbuje nam Ulę odebrać!
Marek dociera w końcu do Warszawy i rzuca Annie twarde spojrzenie:
- Byłem dziś rano w Urlach na spotkaniu z wychowawcą dziewczynek... Wiem, że Ula sporo opuszcza i wagaruje. I wiem, że napisałaś jej usprawiedliwienie... Już parę razy. Czy mogłabyś mi to wyjaśnić?
Gruszyńska, zmieszana, od razu zaczyna się tłumaczyć:
- Rozmawiałam z jej psychologiem... On uważa, że zachowanie Uli to zwykły, młodzieńczy bunt i nie ma sensu z tym walczyć...
- Czyli co... Odpuszczamy i pozwalamy, żeby weszła nam na głowę? Psycholog nic ci na ten temat nie wspominał?
- Powiedział jedno. I bardzo to podkreślał. Że jeśli teraz zaczniemy na Ulę naciskać, to cała terapia weźmie w łeb!
Marek wciąż nie jest przekonany:
- Średnio mi się to wszystko podoba... Może jednak sam powinienem pogadać z tym psychologiem?
Jednak Anna szybko dorzuca:
- Na razie nie ma takiej potrzeby, naprawdę... Proszę cię, spróbuj mi jeszcze raz zaufać. Ostatni raz... Proszę.
W końcu Mostowiak zgadza się, by córka została w Warszawie u ciotki. Ale pod warunkiem, że Ula odwiedzi w końcu rodzinę...
Tymczasem Anna celowo zapisuje siostrzenicę na kurs tańca, tak by, nie mogła wyjechać z miasta. Ula jest zaskoczona:
- Obiecałam tacie, że w następny weekend pojadę do Grabiny...
Ale Gruszyńska ją uspokaja:
- Ja to załatwię! Grabina nie ucieknie. Najważniejsze, żebyś zajęła się teraz sobą i swoimi sprawami!
I po chwili, opowiada o swoich dalszych planach...
- Latem, jeśli będziesz chciała, wybierzemy się w daleką podróż... Może do Francji? Na przykład do Prowansji... Weźmiemy namiot, pojedziemy autobusem, może nawet stopem. Tylko ty i ja, z plecakami... Jak dwie najlepsze kumpele. Albo... mama i córka.
- Moja mama nie żyje!
Ula blednie i wzburzona wybiega z pokoju. Za to Anna uśmiecha się i rzuca cicho:
- Ale ja spróbuję ci ją zastąpić...