"Locke & Key": Witamy w Key House. Czarująca i niepokojąca opowieść o magicznych kluczach nowym hitem Netflixa?
Niewiele seriali przechodzi tak trudną drogę od zamówienia pilotażowego odcinka do premiery pierwszego sezonu jak ekranizacja cyklu komiksów Joego Hilla i Gabriela Rodrigueza. Opowieść o rodzinie, która po tragedii przeprowadza się do tajemniczej rezydencji w Massachusetts przeszła chyba przez wszystkie możliwe etapy.
W 2008 roku ukazał się pierwszy zeszyt o przygodach trójki rodzeństwa. Cały nakład sprzedał się na pniu. Nie dziwi więc fakt, że wykupienie praw do nakręcenia ekranizacji stało się priorytetem dla wielu producentów.
Na początku film na podstawie komiksu miało zrealizować Dimension Films, jednak po dwóch latach studio straciło prawa, a projekt przejął Dreamworks. Alez Kurtzman i Roberto Orci rozpoczęli więc przygotowania do realizacji serialu dla stacji FOX.
FOX wyprodukował pierwszy, pilotażowy odcinek, ale potem zdecydował się wstrzymać cały projekt. Role główne zagrali wtedy Mark Pellegrino, Miranda Otto, Jesse McCartney, Sarah Bolger, Skylar Gaertner oraz Nick Stahl.
Kolejną próbę nakręcenia serii podjęło Hulu, jednak szybko z tego pomysłu zrezygnowało. Tym razem w obsadzie mieli się znaleźć Frances O'Connor, Jackson Robert Scott, Jack Mulhern, Megan Charpentier.
I wtedy na scenę wkroczył Netflix. Cztery miesiące po rozpoczęciu negocjacji w sprawie realizacji "Locke & Key" serial oficjalnie został zakupiony przez streamingowego giganta.
Zmieniono odtwórców głównych ról (z poprzedniej obsady zaangażowano tylko Jacksona Roberta Scotta, który ponownie miał wcielić się w rolę Bode’ego), wśród producentów znalazła się Meredith Averill (odpowiedzialna za "Nawiedzony dom na wzgórzu") i wszystko zaczęło w końcu iść zgodnie z planem.
Efektem końcowym, po wielu latach starań, jest udana oraz zarazem urocza i niepokojąca adaptacja świetnej historii, która łączy w sobie elementy "The Umbrella Academy", wspomnianego "Nawiedzonego domu...", "Stranger Things" czy "Chilling Adventures of Sabrina".
Fabuła "Locke & Key" koncentruje się wokół losów trójki rodzeństwa. Kiedy ich ojciec zostaje zamordowany, dzieci wraz z matką przenoszą się z Kalifornii do Massachusetts, aby zamieszkać w rodzinnym domu ich taty. Każdy z bohaterów boryka się ze swoimi problemami, traumą, wyrzutami sumienia.
Po pewnym czasie Tyler (Connor Jessup), Kinsey (Emilia Jones) i Bode (Jackson Robert Scott) odkrywają, że w rezydencji znajdują się magiczne klucze, dzięki którym mogą zamienić się w ducha, wejść do własnego umysłu, czy rozpocząć apokalipsę. I jakby tego było mało, wpadają na tajemniczą i wrogą istotę. A ona nie ma dobrych zamiarów.
Pierwszy sezon "Locke & Key" jest zdecydowanie mniej przerażający i brutalny w porównaniu do oryginału. Jest bardziej familijny, co staje się właściwie jego zaletą, a nie wadą. Motywacje bohaterów też są nieco inne, ale wszystkie aspekty historii Locke’ów, które pokochali fani, są w serialu i dopełniają się znakomicie.
Wszystko po prostu... działa, jak w dobrze naoliwionym zegarze. Każdy kolejny odcinek świetnie się ogląda, a intryga rozwija się bardzo szybko. Co najważniejsze, scenarzyści nie tracą z oczu tego, co chcą osiągnąć.
Jasne, finałowy epizod jest nieco przewidywalny, czasami zbyt duży nacisk położono na licealne romanse i od czasu do czasu można było bardziej skupić się na postaci Niny (Darby Stanchfield), ale nie są to rzeczy, jakich nie można poprawić w kolejnych sezonach (twórcy planują kilka sezonów i pracują obecnie nad scenariuszem drugiej serii). A ilość wątków, jakie zostaną poruszone w kolejnych sezonach jest naprawdę ogromna.
Kolejną zaletą jest świetne dobranie obsady. Wspominam o tym wielokrotnie, ale rzadko zdarza się, żeby główna obsada serialu Netflixa mnie rozczarowała.
Jackson Robert Scott (Georgie z "To") jest fenomenalny; w rolach drugoplanowych możemy zobaczyć Sherri Saum ("The Fosters") jako Ellie, która skrywa sekrety; Aarona Ashmore’a ("Killjoys") jako Duncana Locke’a, wujka głównych bohaterów, który nie pamięta szczegółów ze swojego dzieciństwa i tłumaczy najmłodszemu bratankowi (inne) znaczenie słowa "aloha".
Do tego jeszcze Bill Heck i Darby Stanchfield oraz reszta młodych aktorów, którzy dają radę.
Netflix ma sporo sukcesów w przenoszeniu komiksowych historii na ekran. Są nieodżałowane opowieści o superbohaterach Marvela, nowa wersja przygód Sabriny, fantastyczne "The Umbrella Academy" i teraz sympatyczny oraz przynoszący sporo radości "Locke & Key".
Wydaje się więc, że wszystko ułożyło się tak, jak miało. A Joe Hill będzie miał naprawdę bardzo udany rok - "Locke & Key" startuje dzisiaj, a w wakacje na widzów czeka premiera drugiego sezonu "NOS4A2".