Waldemar Goszcz: Pokochali go za rolę w serialu "Adam i Ewa". Karierę przerwał wypadek
Waldemar Goszcz nie znosił łatki "ślicznego chłopca z reklamy", która została do niego przylepiona, gdy stał się bożyszczem kobiet. Sporą popularność i sympatię widzów przyniosła mu rola w serialu "Adam i Ewa". Jego świetnie zapowiadającą się karierę aktorską przerwał tragiczny wypadek.
Waldemar Goszcz urodził się 14 grudnia 1973 roku w Wolborzu. Zanim został aktorem był... piosenkarzem i tancerzem. Jeszcze w szkole średniej śpiewał w kwartecie wokalnym "Promień", z którym wygrał Wojewódzki Konkurs Zespołów Wielogłosowych. Następnie tańczył w zespole modern-jazzowym "Scatt", uczestniczył w wieczorach baletowych, a jako solista w przedstawieniach "Wiosna" i "Przebudzenie".
Profesjonalną karierę zaczynał od modelingu. Właściciel znanej agencji, którego spotkał na ulicy, zaproponował mu pracę i namówił do wzięcia udziału w konkursie. W 1993 roku za namową przyjaciół wziął udział w konkursie "Twarz Roku", który wygrał. Dzięki zwycięstwu posypały się propozycje reklamowe. Jego twarz pojawiła się w wielu telewizyjnych reklamach Polsilver, Velvet, Sezamki. Pracował dla wielkich projektantów mody: Cerutti, Mugler, Nikos.
Goszcz rozpoczął studia na AWF w Poznaniu, lecz przerwał je, by poświęcić czas modelingowi. Waldemar Goszcz nie chciał być jedynie "ładną twarzą". Miał ambicje na więcej. "Chciałem zrobić coś więcej. Nie neguję pracy modeli, bo wykonują stresujące zajęcie, mają dużą konkurencję, ale równocześnie sporo zarabiają. Zauważyłem, że zostałem stworzony do czegoś innego, próbowałem się cały czas ulepszać, ale to bardzo dobrze, że równocześnie zarabiałem jako model, bo dzięki temu zbudowałem dom i kupiłem samochód. Zresztą nie można być modelem do siedemdziesiątki" - mówił w jednym z wywiadów.
W 1997 roku, wraz z Markiem Sośnickim, założył zespół Hi Street, którego debiutancka płyta ukazała się w 1998 roku nakładem wytwórni Pomaton EMI. Przez trzy lata zagrali ponad 400 koncertów, w tym w roku 2000 w imprezie "Lato z Radiem" pojawili się także na festiwalu w Opolu. Wraz z programem TVP 2 byli inicjatorami i twórcami hymnu akcji "I Ty możesz zostać Świętym Mikołajem". W 2001 roku grupa rozpadła się, a w listopadzie ukazał się jego debiutancki solowy album.
Największą popularność przyniosła mu rola w serialu "Adam i Ewa". Na ekranie partnerowała mu Katarzyna Chrzanowska. W serialu wcielił się w tytułową postać Adama Rozdrażewskiego. Dzięki roli w kultowej produkcji zyskał sympatię widzów, zwłaszcza żeńskiej części publiczności.
Chociaż od kilku lat doskonale radził sobie w show-biznesie, to praca na planie serialu była dla niego czymś nowym. Artysta prawdopodobnie nie spodziewał się, że czekają go bardzo trudne miesiące. "Nie spodziewałem się tak intensywnego tempa pracy. Zdarzało się, że graliśmy od 6. rano do 24. Rzadko byłem zadowolony ze swojej gry, a liczba dubli była ograniczona. Do tego dochodziło zmęczenie. Poza tym wcielanie się w amanta wiecznie zakochanego wyczerpywało mnie psychicznie. Pod koniec pracy nad 'Adamem i Ewą' ucieszyłem się, że już niebawem skończy się moja serialowa przygoda, ponieważ stęskniłem się za muzyką i moimi projektami wokalnymi..." wspominał gorzko w jednym z wywiadów.
Na fali popularności serialu w 2001 r. wydał solowy debiut zatytułowany po prostu "Waldek Goszcz". Na płycie znalazły się m.in. piosenki z "Adamy i Ewy". Do promocji wybrano utwory "Lalka", "Orfeusz" i "Słońce pali strach". "Jestem postrzegany jako człowiek, który gra w serialu o miłości, więc chyba nie będę mógł się od tego odbić, ale przecież piosenki o miłości są świetne, bo można przy nich pić dobre wino, kochać się i całować" - opowiadał Goszcz podczas promocji płyty.
Waldemar Goszcz jednak nie zrobił wielkiej kariery jako aktor. Po występie w serialu "Adam i Ewa" pojawił się tylko w roli epizodycznej w "Szpitalu na peryferiach".
Latem 2002 roku kupił sobie wymarzony samochód - lancię combi. "Uwielbiam podróżować po Polsce. Wsiąść w samochód, jechać przed siebie, gdzie mnie oczy poniosą. Spontanicznie, bez określonego celu zwiedzania i poznania. Takie wyprawy są najlepsze. Pokonuję wtedy drogę 1000 km. I wszystko było by świetnie, gdyby nie wypadki. Młodzi kierowcy, bez wyobraźni jadą jak szaleni. Kiedyś przeczytałem w jakimś wywiadzie z Głowackim, że ludzie dzielą się na takich, którzy biegają wokoło trumny, a inni chodzą. Ja zdecydowanie preferuję tzw. 'chód z podbieganiem'" - napisał w pamiętniku pod datą 6 listopada 2002.
Artysta uwielbiał szybką jazdę. Wierzył, że los zawsze będzie mu sprzyjał i nie spotka go to, co kiedyś spotkało jego idola Jamesa Deana. 24 stycznia 2003 roku wracał z dwójką znajomych z występów nad morzem. Bardzo śpieszył się do domu. Pędził z prędkością 150 kilometrów na godzinę. Podczas manewru wyprzedzania jego niebieska lancia lybra zderzyła się czołowo z nadjeżdżającym z naprzeciwka fordem escortem.
Waldemar Goszcz zginął na miejscu. Razem z nim jechali aktor Radosław Pazura i muzyk Filip Siejka, którzy mimo odniesionych ran i uszkodzeń, przeżyli zdarzenie. Jak wynika z relacji policjantów, którzy byli na miejscu wypadku, obrażenia gwiazdora były tak poważne, że trudno było zidentyfikować zwłoki. Został pochowany na cmentarzu w Wolborzu.
Prywatnie związany był z Moniką Goszcz. Para pobrała się w 1997 roku. Niestety, związek nie przetrwał i po dwóch latach nastąpił rozwód. "Kochaliśmy się. Świata poza sobą nie widzieliśmy. Niestety, nic nie trwa wiecznie. Doszliśmy do wniosku, że do siebie nie pasujemy. Rozwiedliśmy się. Nasze małżeństwo nie przetrwało dwóch lat" - przyznał Goszcz. Przez wzgląd na córkę byli małżonkowie pozostali w przyjaznych stosunkach. Aktor bardzo dbał o to, by rozwód nie odbił się na córce.
Po rozstaniu aktor wyprowadził się do niewielkiego mieszkania na warszawskich Bielanach. Wierzył, że jeszcze spotka miłość swojego życia. "Już nie szukam ideału. Chciałbym tylko, by była ciepła, opiekuńcza i zaakceptowała moją córkę. Ważne jest też to, by miała szacunek do pieniędzy. Nie chcę kobiety, która w jeden dzień wyda kilkanaście tysięcy złotych..." - przyznał w jednym z wywiadów.
W chwili śmierci aktora jego córka, Wiktoria, miała 6 lat. Zawsze była oczkiem w głowie ojca. Po rozwodzie starał się jej zapewnić jak najlepsze warunki, zabiegał o kontakt z nią. Dzisiaj Wiktoria jest już dorosłą kobietą. Podobne do ojca na chwilę związała się z modelingiem. W lutym 2018 roku wzięła udział w pokazie kolekcji "Under Pressure" Macieja Zienia. W 2020 roku jej zdjęcia z jednej z sesji znalazło się w branżowym piśmie modowym "Eclair Magazine".
Czytaj więcej: "Adam i Ewa": Katarzyna Chrzanowska była u szczytu sławy, gdy nagle zniknęła