Kultowe seriale
Ocena
serialu
8,2
Bardzo dobry
Ocen: 10719
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"W labiryncie": Pierwsza telenowela

Gdy pojawił się pomysł na ten serial, krytycy kręcili nosem. Ale ryzyko twórców opłaciło się – był moment, że oglądało go 16 mln widzów!

Pomysłodawcą serialu, opowiadającego o losach zwykłych Polaków, był dziennikarz Józef Węgrzyn. Ideę szybko podchwycił Janusz Rolicki i... poprosił reżysera Pawła Karpińskiego, by coś z tym fantem zrobił.

Filmowiec zaprosił do współpracy scenarzystę Wojciecha Niżyńskiego i po pół roku wytężonej pracy, w październiku 1988 roku ekipa "W labiryncie" weszła na plan. A 30 grudnia tego samego roku widzowie mogli obejrzeć pierwszy odcinek serialu.

- Scenariusze były gotowe na dwa miesiące do przodu, zdjęcia realizowaliśmy z trzytygodniowym wyprzedzeniem - wspominał Paweł Karpiński. - Jeden odcinek zwykle kręcony był przez tydzień - dodał reżyser.

Reklama

Obawy przed oceną

Nowy, nieobłaskawiony jeszcze w polskiej telewizji serialowy format budził wiele niepokoju - zarówno wśród ekipy, jak i aktorów, którym zaproponowano w nim role.

- Decyzja zagrania  w tym serialu nie była wcale taka oczywista - opowiadała Marta Klubowicz, która wcieliła się w postać farmaceutki Doroty Wanat. - Wtedy aktorzy uczestniczyli w tak zwanej "sztuce wyższej" i wierzyli w swoje posłannictwo. A tu nagle... opera mydlana - uzupełniła aktorka.

I rzeczywiście, niektórzy artyści, po przemyśleniu sprawy, ostatecznie rezygnowali z udziału w serialu. Do tej grupy należała m.in. Grażyna Barszczewska, która miała zagrać Joannę Racewicz. Z tej odmowy skorzystała Sławomira Łozińska.

Propozycji wystąpienia w serialu nie przyjęła również Joanna Żółkowska. Aktorem, który od początku wierzył w powodzenie "W labiryncie" i bez żadnych oporów przyjął rolę Adama Racewicza, był Marek Kondrat.

- Moje środowisko żyło wspomnieniem minionej epoki, kiedy nie było reklam, a udział w operze mydlanej budził zażenowanie - wyjaśniał artysta. - Ja się w to "wpuściłem", bo uprawiałem ten zawód z całym jego dobrodziejstwem - dodał.

A Mieczysław Voit, początkowo sceptycznie nastawiony do całego przedsięwzięcia, po roku pracy w serialu diametralnie zmienił zdanie.

Wyjście z hali

Obok nieokreślonej jednoznacznie liczby odcinków "W labiryncie", kolejną nowością było kręcenie scen w "naturalnych", a nie przygotowywanych w halach wytwórni, wnętrzach. Ciekawostką jest fakt, że mieszkanie rodziny Racewiczów już wcześniej "wystąpiło" w 12. odcinku "07 zgłoś się".

Producenci serialu często, mimo poważnych logistycznych problemów z przewożeniem ciężkiego sprzętu, decydowali się tak że na "wyprowadzenie" swoich bohaterów w plener. Ale o tym, że na planie "W labiryncie" panowała swego rodzaju prowizorka, niech świadczy fakt, iż aktorom zdarzało się występować we własnych ubraniach.

Zabójcza popularność

Mimo pewnej siermiężności, widzowie bardzo szybko pokochali serial, a aktorzy w nim występujący na każdym kroku doświadczali dowodów niemal uwielbienia. Dariusz Kordek wcielający się w Marka Siedleckiego, czy Jan Jankowski grający Pawła Hanisza, nie mogli opędzić się od wielbicielek.

Cała Polska kibicowała Marcie Klubowicz, czyli serialowej Dorocie Wanat, w jej powrocie do zdrowia po operacji kręgosłupa. Nawet Anna Chodakowska, której twórcy w serialu powierzyli rolę czarnego charakteru - Renaty, siostry Ewy Glinickiej (Agnieszka Robótka-Michalska), miała swój prężnie działający fanklub.

hm

***Zobacz materiały o podobnej tematyce***

Świat Seriali
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy