Kultowe seriale
Ocena
serialu
8,2
Bardzo dobry
Ocen: 10719
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"W labiryncie": Barszczewska miała zagrać bohaterkę telenoweli. Dlaczego odmówiła?

Gdy 35 lat temu Wojciech Niżyński i Paweł Karpiński przystąpili do pracy nad scenariuszem serialu "W labiryncie", który miał być pierwszą rodzimą operą mydlaną, wymyślali poszczególne postacie "pod" konkretne aktorki i konkretnych aktorów. Ich marzeniem było, by w żonę głównego bohatera wcieliła się Grażyna Barszczewska. Choć gwiazda "Kariery Nikodema Dyzmy" była zainteresowana udziałem w telenoweli, w ostateczności przestraszyła się i zrezygnowała z zagrania Joanny Racewicz.

W latach 70. i 80. ubiegłego wieku Grażyna Barszczewska należała go grona najbardziej lubianych i cenionych polskich aktorek. Role w serialach "Dyrektorzy", "Życie na gorąco" i "Kariera Nikodema Dyzmy" uczyniły z niej gwiazdę pierwszej wielkości. Jej jednak wcale nie zależało na tzw. masowej popularności, a wręcz krępowała się, gdy ktoś ją rozpoznawał w sklepie czy na ulicy.

"Nie lubię robić wiatru wokół siebie. Krępuje mnie adoracja, otaczanie się dworem i jakieś dowody szczególnego honorowania czy celebrowania mojej osoby" - wyznała w wywiadzie-rzece "Amantka z pieprzem".

Reklama

Grażyna Barszczewska miała już na swoim koncie mnóstwo znakomitych ról teatralnych i filmowych oraz sporo serialowych, gdy w 1988 roku dostała propozycję wcielenia się w Joannę Racewicz w serialu "W labiryncie", który promowany był jako pierwsza polska opera mydlana i nasza rodzima odpowiedź na amerykańską "Dynastię".

Grażyna Barszczewska: Odmówiła roli w telenoweli na dzień przed rozpoczęciem zdjęć

Propozycję zagrania jednej z głównych ról Grażyna Barszczewska początkowo uznała za niezwykle atrakcyjną. Im bliżej jednak było do początku zdjęć, tym więcej miała wątpliwości. Zdała sobie sprawę, że może się zdarzyć, iż do końca życia będzie kojarzyć się z jedną postacią, a tego bardzo nie chciała.

Nie jest tajemnicą, że aktorka zrezygnowała z udziału w telenoweli dosłownie dzień przed rozpoczęciem zdjęć. Na nagłe "zastępstwo" zgodziła się Sławomira Łozińska.

"Któregoś jesiennego wieczoru przyjechała do mnie druga reżyserka, która zajmowała się produkcją 'W labiryncie', moja znajoma. Powiedziała, że musi natychmiast zawieźć mnie na Chełmską do Wytwórni Filmów Dokumentalnych i Fabularnych, bo wszyscy czekają, jutro zaczynają się zdjęcia, a jedna z aktorek w ostatniej chwili odmówiła. Wszystko było przygotowywane pod nią, to ona miała być w parze z Markiem Kondratem" - wspominała Sławomira Łozińska w rozmowie z autorem książki "Pierwsze życie Marka Kondrata".

Roli Joanny Racewicz Łozińska poświęciła trzy lata swojego życia.

"Spadła na nas, aktorów 'W labiryncie', środowiskowa krytyka. Dostałam kiedyś propozycję występu w spektaklu Teatru Telewizji i dowiedziałam się, że koledzy nie chcą ze mną grać, bo jestem ta z telenoweli" - opowiadała aktorka.

W czasie, gdy Sławomira Łozińska wcielała się w Joannę, Grażyna Barszczewska zagrała w filmach "Łabędzi śpiew" i "Seszele" oraz w serialu "Dom na głowie". Nigdy nie żałowała tego, że odmówiła Karpińskiemu i Niżyńskiemu.

Grażyna Barszczewska: Jednak zagrała w telenoweli

Grażyna Barszczewska od początku kariery bardzo starannie wybiera role.

"Odmawiam ról dekoracyjnych na korzyść tych charakterystycznych" - twierdzi i dodaje, że nie ma nic przeciwko występowaniu w serialach, ale nie chce z żadnym wiązać się na stałe.

Wyjątek od tej reguły zrobiła tylko raz - przez pięć lat grała Mamcię (Eugenię Piecuch, matkę Józka) w "Plebanii". Odeszła, zanim, jak mówi, zrosła się ze swoją bohaterką na dobre.

"Gdy zauważyłam, że zbyt często w pociągu czy w sklepie zaczęto mnie kojarzyć z tą postacią, zdecydowałam, że trzeba pożegnać się z rolą, by się nie zakodować nią na amen. Podziękowałam. Wycofałam się z serialu. Moja Mamcia została przez scenarzystów 'wyjechana' za granicę" - wspominała na kartach "Amantki z pieprzem".

Później jeszcze Grażyna Barszczewska zagrała dużą rolę w "Londyńczykach", pojawiła się jako "special guest star" w paru odcinkach "Egzaminu z życia" i w kilkunastu odcinkach "Na dobre i na złe".

W świadomości milionów Polaków Grażyna Barszczewska wciąż jest Niną z "Kariery Nikodema Dyzmy" i wcale jej to nie przeszkadza.

"Ta rola przyniosła mi ogromną popularność, ale nie zamknęła mi drzwi do innych ważnych ról w telewizji, filmie czy teatrze. Nie mam się czego wstydzić" - mówi dziś.

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Grażyna Barszczewska | Sławomira Łozińska | W labiryncie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy