"Samochodzik i templariusze": Mija 50 lat od premiery! Co działo się za kulisami?
Mija 50 lat od premiery serialu "Pan Samochodzik i templariusze". Produkcja ta przez wielu uznawana jest za kultową. Nie każdy jednak zdaje sobie sprawę, że jej stworzenie kosztowało aktorów sporo trudu. Stanisław Mikulski był zaczepiany przez swoich fanów, a później wraz z innymi aktorami miał wypadek na planie!
Pięcioodcinkowy serial "Samochodzik i templariusze" po raz pierwszy pojawił się na ekranach 20 lutego 1972 roku. Przygody tytułowego Pana Samochodzika fascynowały i bawiły, dzięki czemu niemal od razu przypadły do gustu młodszym widzom.
Fabuła serialu opierała się na powieści Zbigniewa Nienackiego o tym samym tytule. Opowiadała ona historię Tomasza NN, znanego jako Pan Samochodzik, który wyruszył na poszukiwanie skarbu templariuszy. Towarzyszyła mu w tym grupa ciekawskich chłopców.
W serialu zagrali Stanisław Mikulski, Grażyna Marzec i Ewa Szykulska.
Najbardziej charakterystycznym atrybutem Pana Samochodzika oczywiście było jego auto - charakterystyczna amfibia, która podczas brawurowych przygód okazała się nieoceniona. Tomasz NN często polegał na swoim wspaniałym pojeździe, dzięki któremu był w stanie przeprawiać się przez rzeki i jeziora. Równie wielką wiarę w niezawodność samochodu mieli twórcy serialu. Jak się później okazało - niesłusznie.
Podczas kręcenia jednej ze scen, w której Pan Samochodzik płynął amfibią przez jezioro, auto zaczęło tonąć. Siedzący w nim Tomasz Samosionek, Roman Mosior i Stanisław Mikulski zauważyli, że od ich pojazdu odpadło dno, w związku z czym musieli natychmiast ewakuować się w bezpieczne miejsce.
Wydobycie części pojazdu z dna jeziora powierzono ekipie nurkowej. W tym czasie producenci zapewne zastanawiali się, czy inwestycja w nowy samochód byłaby opłacalna. Ostatecznie zdecydowali się jednak na naprawienie wadliwego auta i od tamtej pory pojazd przemieszczał się na przystosowanej do tego naczepie.
Wystarczy wspomnieć o "Stawce większej niż życie", żeby zrozumieć, że w czasie gdy kręcono "Pana Samochodzika i templariuszy", Stanisław Mikulski był prawdziwą gwiazdą. W pracy sprawiało mu to więcej kłopotów niż radości.
Część scen w serialu kręcono w budynkach sakralnych. Bywało więc tak, że aktorzy byli zapraszani na poczęstunek przez duchownych. Jak się okazało, nawet w ich towarzystwie Mikulski nie mógł czuć się całkiem swobodnie.
Praca na planie "Pana Samochodzika i templariuszy" była dla aktorów większym wyzwaniem niż mogłoby się wydawać. Mimo wszystko udało im się stworzyć projekt, który dziś cieszy się mianem kultowego.
Zobacz też:
"Stranger Things": Znamy plany twórców! Serial skończy się na 5. sezonie!