Pola Raksa doznała w młodości wielu upokorzeń od... Marty Lipińskiej!
Pola Raksa, czyli niezapomniana Marusia z „Czterech pancernych i psa”, od lat jak ognia unika jakiegokolwiek kontaktu z... Martą Lipińską. Aktorki – delikatnie mówiąc – nie darzą się sympatią, a pół wieku temu wręcz skakały sobie do oczu!
Los po raz pierwszy połączył Polę Raksę i Martę Lipińską w 1963 roku. Obie grały wtedy w składającym się z trzech odrębnych nowel filmie "Rozwodów nie będzie" i, choć nie spotkały się na planie (występowały w różnych częściach filmu), poznały się i bardzo polubiły. Marta była już wówczas po studiach na wydziale aktorskim warszawskiej szkoły teatralnej, Pola wciąż uczęszczała na zajęcia w łódzkiej filmówce. Piękne dwudziestoparolatki były repatriantkami ze wschodu, miały już za sobą nieudane małżeństwa i głowy pełne marzeń. Nic dziwnego, że znalazły wspólny język i szybko się zaprzyjaźniły. Niestety, wkrótce stały się największymi rywalkami!
Zobacz też: Edmund Fetting: Tajemnice amanta o smutnym spojrzeniu
Kiedy w 1968 roku Pola Raksa przeniosła się z Łodzi do stolicy i zaczęła pracę w Teatrze Współczesnym, Marta Lipińska była już jedną z największych gwiazd sceny przy ulicy Mokotowskiej 13. To ona grała większość głównych ról przeznaczonych dla aktorek w jej wieku i cieszyła się ogromną sympatią widzów. Podobno od razu dała Poli do zrozumienia, że we Współczesnym gwiazdą może być tylko jedna z nich!
Pola Raksa z pokorą przyjmowała... zastępstwa za Martę, gdy ta najpierw spodziewała się dziecka, a później była na urlopie macierzyńskim. Wiedziała, że starsza o rok koleżanka po fachu wpada czasem do teatru i ogląda przedstawienia, w których ją dublowała. Zdarzało się, co potwierdzili niedawno informatorzy "Na żywo", że Marta Lipińska głośno krytykowała Polę, a jej prosto w oczy mówiła, że musi osobiście sprawdzać, czy sztuki, w których jest zastępowana, jeszcze nadają się do oglądania.
Zobacz też: Joanna Jabłczyńska w nieziemskiej stylizacji
Pola Raksa doznała od swej rywalki wielu upokorzeń. Najgorsze jednak dopiero miało nadejść... Kiedy w 1981 roku dyrektorem Współczesnego został mąż Marty Lipińskiej - Maciej Englert - Pola od razu odczuła, że jest w teatrze osobą niepożądaną.
Ponieważ atmosfera w teatrze, a przede wszystkim w garderobie, którą Pola i Marta dzieliły, z dnia na dzień stawała się coraz bardziej toksyczna, odtwórczyni roli Marusi w "Czterech pancernych..." zdecydowała się zrezygnować z etatu. Tuż przed wakacjami w 1986 roku zagrała w sztuce "Lorenzaccio" i rolą ciotki Lorenza (grał go Krzysztof Kolberger) pożegnała się ze Współczesnym, a niedługo potem zrezygnowała z aktorstwa i zajęła się projektowaniem ubrań.
Wiele lat później Pola Raksa publicznie wbiła Marcie Lipińskiej szpilę. Mówiąc o "dyrektorowych", czyli żonach dyrektorów teatrów, wymieniła z nazwiska tylko dwie: Aleksandrę Śląską (jej mąż był dyrektorem Ateneum) i Zofię Mrozowską (Erwin Axer, z którym ta była związana, kierował Współczesnym, zanim zastąpił go Maciej Englert). Pozostałe "dyrektorowe", a w tamtym czasie do tej grupy należała jeszcze tylko Marta Lipińska, nazwała... beztalenciami.
Marta Lipińska w żaden sposób nie skomentowała słów swej byłej koleżanki, a Pola Raksa nigdy więcej nie wróciła do tematu...
Zobacz więcej: