Kultowe seriale
Ocena
serialu
8,2
Bardzo dobry
Ocen: 10719
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Ostatnie dni Andrzeja Kopiczyńskiego. Nawet nie wiedział, że stracił żonę

Monika Dzienisiewicz-Olbrychska i Andrzej Kopiczyński przeżyli razem niemal 40 lat pełnych miłości i wyzwań. Gdy Andrzej zapadł na Alzheimera, Monika poświęciła swoje zdrowie, by się nim opiekować. Wzruszająca historia ich związku pokazuje, jak wiele można zrobić dla ukochanej osoby, nawet w obliczu najtrudniejszych przeciwności losu.

Andrzej Kopiczyński, znany jako inżynier Stefan Karwowski z serialu "Czterdziestolatek", swoje ostatnie miesiące spędził w szpitalu. Aktor cierpiący na Alzheimera nie był świadomy, że jego żona, Monika Dzienisiewicz-Olbrychska, zmarła na skutek udaru mózgu w trakcie podróży do niego. Mimo że spędzili razem prawie 40 lat, Kopiczyński nie pamiętał, że był żonaty. Odszedł cztery miesiące po Monice, nie doczekawszy przenosin do specjalistycznego ośrodka dla osób z demencją, do którego miała go umieścić jego ukochana.

Reklama

Tragiczny piątek: śmierć Moniki Dzienisiewicz-Olbrychskiej

Był piątek, 25 czerwca 2016 roku. Monika Dzienisiewicz-Olbrychska jak każdego dnia jechała do szpitala, by odwiedzić swojego męża, który przebywał tam od kilku tygodni. Pełna nadziei, że tego dnia jej mąż, z którym spędziła prawie 40 lat, spojrzy na nią z rozpoznaniem i uśmiechnie się do niej, jak dawniej.

Czekając na rogu ulicy Wawelskiej i alei Żwirki i Wigury na zielone światło, nagle poczuła się bardzo źle. Zjechała na bok i wysiadła z samochodu. Silny ból głowy sprawił, że musiała zatrzymać samochód. Nie była w stanie kontynuować jazdy i upadła na chodnik. Po przyjeździe pogotowia ratunkowego została natychmiast przetransportowana do szpitala, gdzie poddano ją operacji. Niestety, nie odzyskała przytomności po zabiegu.

Wiadomość o jej śmierci podał na portalu teatralnym jej wieloletni przyjaciel, Witold Sadowy. "Monika Dzienisiewicz nie żyje. Prowadziła samochód. Dostała wylewu. I już jej nie ma" - napisał.

Aktorka nigdy nie wyjawiła mężowi, że ma problemy z sercem i jest bardzo zmęczona. Coraz krótsze chwile, gdy Andrzej Kopiczyński ją rozpoznawał, wolała poświęcać na rozmowy o ich wspólnej przeszłości, na przywoływanie wspomnień, które choroba w końcu zabrała jej ukochanemu na zawsze. 

Miłość, która przetrwała próby

Poznali się w 1978 roku na planie szóstego odcinka serialu "Życie na gorąco", który kręcono w Jałcie na Krymie. Andrzej Kopiczyński miał za sobą już trzy małżeństwa, a Monika Dzienisiewicz-Olbrychska leczyła rany po drugim rozwodzie, próbując zapomnieć o byłym mężu, Danielu Olbrychskim, który opuścił ją dla Maryli Rodowicz.

"Zakochaliśmy się w sobie od pierwszego wejrzenia" - wspominał Andrzej Kopiczyński w rozmowie z "Halo". Po powrocie do Polski szybko postanowili zamieszkać razem i wspólnie wychowywać 7-letniego Rafała, syna Moniki i Daniela Olbrychskiego. Rafał po latach przyznał, że tylko dzięki ojczymowi udało mu się wyjść na prostą, gdy jako nastolatek przeżywał trudny okres w życiu.

Monika Dzienisiewicz-Olbrychska i Andrzej Kopiczyński przez dwie dekady żyli bez ślubu. Zalegalizowali swój związek dopiero pod koniec lat 90. Unikali publicznych wypowiedzi na temat swojego uczucia, ale pytani, jakie jest ich małżeństwo, zgodnie twierdzili, że udało im się w życiu i są ze sobą bardzo szczęśliwi.

W 2002 roku, kiedy Monika poważnie zachorowała i niemal straciła wzrok, Andrzej nie odstępował jej na krok. Kilka lat później, gdy to on miał problemy zdrowotne i po zawale trafił do szpitala, Monika czuwała przy jego łóżku dniami i nocami.

Ostatnie lata Moniki Dzienisiewicz-Olbrychskiej i Andrzeja Kopiczyńskiego

Choroba Alzheimera, na którą zapadł Andrzej Kopiczyński, okazała się prawdziwym sprawdzianem dla ich związku. Monika Dzienisiewicz-Olbrychska zdała ten egzamin z miłości na najwyższą ocenę - przez dwa ostatnie lata życia nieustannie opiekowała się mężem, zaniedbując przy tym własne zdrowie.

"Nigdzie go nie oddała, pozostawał w domu pod jej troskliwą opieką. Teraz po jej śmierci dowiedziałem się, że jest w szpitalu. Nie wiem, jak się potoczą jego losy. Bez niej. Dobrze, że nie ma już świadomości" - napisał Witold Sadowy, gdy dowiedział się o śmierci przyjaciółki.

Przed chorobą, Andrzej Kopiczyński często mówił, że Monika to kobieta, dzięki której dowiedział się, czym jest szczęście. Cenił ją za inteligencję, urok osobisty i umiejętność stawiania na swoim. "Często się ścieramy, ale to chyba dobrze" - powiedział w wywiadzie, dodając, że nie wyobraża sobie życia bez ukochanej.

Niestety, Kopiczyński nie mógł uczestniczyć ani w nabożeństwie żałobnym w intencji zmarłej żony, które odbyło się 2 lipca w warszawskim kościele środowisk twórczych, ani dwa dni później towarzyszyć jej w ostatniej drodze na Cmentarzu św. Józefa w Łodzi. Nie wiedział nawet, że został wdowcem. Odszedł 12 października 2016 roku. Spoczął na warszawskich Powązkach.

Zobacz też:

Michał Żebrowski i Monika Pęcikiewicz planowali wspólną przyszłość. Dlaczego im nie wyszło?

Co słychać u Alutki z "Rodziny zastępczej"? Joanna Trzepiecińska sama wychowała synów

Bardzo długo nie mogła zostać żoną... swojego męża. Na ślub czekała 40 lat!

swiatseriali
Dowiedz się więcej na temat: Andrzej Kopiczyński
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy