"Miodowe lata": Mija 25 lat od premiery. Serial pokochały miliony widzów
13 października 1998 roku telewizja Polsat wyemitowała pierwszy odcinek sitcomu "Miodowe lata". Chociaż od ostatniego odcinka minęło już wiele lat, to serial nadal ma wielu fanów. "Miodowe lata" ogromną popularność głównej obsadzie aktorskiej. Dużą sympatię zyskali szczególnie Artur Barciś oraz Cezary Żak, których na ekranie łączyła wielka przyjaźń.
"Miodowe lata" to historia dwóch zaprzyjaźnionych małżeństw mieszkających w kamienicy przy ulicy Wolskiej 33 na warszawskiej Woli. W serialu w gościnnych epizodach pojawiło się w ciągu pięciu lat mnóstwo gwiazd.
Serial aż sześć razy nominowany był do Telekamer "Tele Tygodnia", ale nigdy nie zdobył upragnionej statuetki. Triumfował za to na Festiwalu Dobrego Humoru w Gdańsku, gdzie dwukrotnie dostał główną nagrodę - Błękitny Melonik. Początkowe odcinki serialu oglądało 7 mln widzów. Ostatni odcinek obejrzało ponad 5,7 miliona osób.
Po emisji 1. odcinka serialu telewidzowie wręcz oszaleli na punkcie Karola Krawczyka i Tadzia Norka oraz ich zwariowanych żon - Aliny i Danuty. Cezary Żak, czyli Karol - motorniczy tramwaju numer 18, i Artur Barciś, czyli Tadzio - pracownik miejskiej kanalizacji, stali się w ciągu zaledwie jednego wieczoru parą najpopularniejszych polskich aktorów. Porównywano ich do... Flipa i Flapa.
Cezary Żak, znany wcześniej widzom z roli przesympatycznego Józka w "Klanie", nie krył, że nikt z ekipy realizującej "Miodowe lata" nie spodziewał się, iż polska wersja "The Honeymooners" odniesie aż tak wielki sukces. "Nasi scenarzyści musieli się nieźle nagłowić, żeby na podstawie oryginalnych amerykańskich wątków napisać coś, z czego śmialiby się Polacy. I udało się... Wydaje mi się, że serial podobał się głównie dlatego, że był o nas. Karol Krawczyk to przecież typowy Polak - marzy o zrobieniu wielkich pieniędzy, więc ciągle robi jakieś interesy i ciągle mu one nie wychodzą. Każdy Polak taki jest" - twierdził aktor.
Początkowo Barciś i Żak nie byli w stu procentach przekonani do tych ról, bowiem nie chcieli też poświęcać etatowej pracy w teatrze na rzecz serialu. W rozmowie z Kamilem Bałukiem zdradzili, jak wyglądały ich początki w "Miodowych latach", które gromadziły przed telewizorami milionów widzów.
"Maciej Strzembosz (producent serialu - przyp. red.) przyszedł do Teatru Polskiego, w którym byłem wtedy na etacie i powiedział właśnie, że wygrałem. Byłem świeżo po przyjęciu na etat w teatrze i powiedziałem, że odmawiam. Bardzo mu zależało, więc powiedział: dobra to ty będziesz miał próby w Teatrze Powszechnym od 10 do 14, na 15 będziecie przyjeżdżali na próby do Teatru Żydowskiego, a potem będziesz wracał wieczorem na przedstawienie do Teatru Powszechnego. Na to się zgodziłem" - wspominał Cezary Żak.
Wcielający się w Tadzia Norka Artur Barciś również długo zastanawiał się, czy przyjąć rolę w sitcomie. Dostałem propozycję zagrania w 'Miodowych latach', ale żądano ode mnie, żebym odszedł z teatru i całkowicie poświęcił się pracy w serialu. Nie zgodziłem się na to, bo uważam, że bardzo ważne jest dla aktora, aby miał miejsce, do którego może wrócić i... znormalnieć. [...] Producenci 'Miodowych lat' byli chyba bardzo zdeterminowani, bo w końcu zgodzili się na moje warunki i akceptowali je przez ponad pięć lat" - powiedział aktor w jednym z wywiadów.
To właśnie od "Miodowych lat" zaczęła się długoletnia współpraca Artura Barcisia i Cezarego Żaka. Wydawało się jednak, że ekranowego duetu Norek-Krawczyk nic nie przebije. Stało się jednak inaczej. Kilka lat po zakończeniu "Miodowych lat" aktorzy zagrali razem z "Ranczu", które stało się prawdziwym hitem.
Nie da się zaprzeczyć, że na ekranie aktorów łączy niezwykła chemia, która przyciąga przed ekrany miliony widzów. Z tego powodu wiele osób sądzi, że panowie się przyjaźnią również w życiu prywatnym. Prawda jest jednak inna. O ich rzeczywistej relacji Artur Barciś opowiedział w podcaście "WojewódzkiKędzierski".
Aktor przyznał szczerze, że chociaż mieli z Cezary Żakiem możliwość pracować razem przy kilku produkcjach, a niekiedy spotykali się na planach seriali przez lata, nie udało im się nawiązać bliskiej relacji. "Mamy zupełnie różne charaktery. Czarek jest introwertykiem. Myślę, że to, co on mówi, słuchałem tej rozmowy z wami, jest rodzajem jakiegoś pancerza, nie kreacji — on taki po prostu jest" - powiedział Barciś.
"On jest zamknięty, trudno z nim nawiązać jakieś relacje bardzo serdeczne, dlatego wydaje się gburowaty, chociaż wcale taki nie jest. Gdzieś jest taki zamknięty, trudno do niego dotrzeć" - dodał aktor.
Aktorkom grającym żony głównych bohaterów - Agnieszce Pilaszewskiej, czyli Alinie Krawczyk, i Dorocie Choteckiej, czyli Danucie Norek - udział w "Miodowych latach" przyniósł popularność, o jakiej nigdy nawet nie śmiały marzyć. Obie do dziś wspominają pracę na planie sitcomu jako wspaniałe doświadczenie zawodowe i cudowną przygodę.
"Jestem bardzo zadowolona, że miałam możliwość spróbowania swoich sił w tego typu serialu, zwłaszcza że w czasie jego realizacji spotkałam wspaniałego reżysera - Macieja Wojtyszkę. Bardzo wiele się od niego nauczyłam" - stwierdziła Dorota Chotecka.
"Nie byłam psychicznie przygotowana na to, że 'Miodowe lata' zrobią taką karierę i że ja będę nawet prywatnie funkcjonować jako postać z serialu. Nagle przestałam być "panną nikt" i stałam się Aliną Krawczyk. Czasem mnie to śmieszy, czasem denerwuje i przeraża - zwłaszcza wtedy, gdy stoję na scenie w teatrze i mam wrażenie, że ludzie, widząc mnie, spodziewają się, że zaraz będzie śmiesznie" - mówiła z kolei Agnieszka Pilaszewska, gdy pytano ją o to, jak serial zmienił jej życie.