Katarzyna Chrzanowska wierzy w życie po życiu. To pomaga jej w trudnych chwilach
Świętująca właśnie (11 października) swe 60. urodziny Katarzyna Chrzanowska, czyli niezapomniana Ewa Werner z "Adama i Ewy" i Kora z "Plebanii", przez kilka lat zmagała się z nowotworem. Choć udało się jej pokonać chorobę, wciąż musi być bardzo czujna, bo los wiele już razy z niej zakpił. Życie nie szczędziło jej bolesnych ciosów, a rak był tylko jednym z nich. Aktorka przyznaje, że przez moment czuła się tak, jakby Bóg karał ją za cudze grzechy. To dlatego zwątpiła.
Dzięki roli w serialu "Adam i Ewa" Katarzyna Chrzanowska była przed laty jedną z najpopularniejszych i najbardziej lubianych polskich aktorek. Była też spełniona i szczęśliwa jako kobieta. "Mam cudownego męża, dwie wspaniałe córki, kocham i jestem kochana" - pochwaliła się w 2001 roku w rozmowie z "Echem Dnia".
Niestety, rok później spotkała ją niewyobrażalna tragedia. Jej ukochany utopił się podczas wakacji na Krecie. Choć od śmierci Piotra Niemkiewicza minęło już 21 lat, Katarzyna Chrzanowska wciąż go opłakuje. Był miłością jej życia, mężczyzną, który dał jej wszystko to, o czym marzyła. "Zakończyłam pracę nad serialem 'Adam i Ewa'. Byłam na Krecie, siedziałam na plaży, rozmawiałam z Bogiem. Powiedziałam: 'Boże, mam wszystko!'. Poczułam wszechogarniającą błogość. Trzy dni później w jednej chwili wszystko się zmieniło" - opowiadała serwisowi "Aletaia".
Piotr utonął podczas nurkowania na oczach żony. "Przeżywałam dramat sama ze sobą. Pojawił się kryzys wiary" - wspomina Katarzyna Chrzanowska. "Moje dziewczynki modliły się żarliwie i szukały pomocy w Kościele" - wyznała, dodając, że ona na pewien czas odwróciła się od Boga, bo wydawało się, że karze ją za grzechy, których nigdy nie popełniła.
Długo trwało, zanim zrozumiała, że tylko głęboka wiara pomoże jej wydostać się z piekła, do którego zesłał ją zły los. "Po śmierci męża chciałam poradzić sobie sama. Dziś wierzę, że życie nie kończy się tu, na ziemi. Ludziom, którzy myślą, że po śmierci nic nie ma, trudniej się żyje. Wiara pomaga mi w codziennym życiu, modlitwa pozwala przezwyciężyć gorsze chwile" - powiedziała "Alatei".
Katarzyna Chrzanowska jest przekonana, że zmarły tragicznie mąż cały czas nad nią czuwa. "Po śmierci Piotra miałam wiele różnych problemów, ale wybrnęłam z nich. Wiem, że mąż jest moim aniołem" - mówi. Dziś - po tym, jak udało się jej wygrać z rakiem i obustronnym covidowym zapaleniem płuc, które o mały włos jej nie zabiło - aktorka uważa, że cuda się zdarzają. "Przekonałam się na własnej skórze, jak to nasze życie jest kruche. Uważam, że dostałam kolejną szansę" - wyznała na łamach magazynu "Ludzie i Wiara".
Gwiazda "Adama i Ewy" nie kryje, że po tym, jak pokonała kryzys wiary, codziennie żarliwie się modli, ale... inaczej niż kiedyś. "Przede wszystkim modlę się dziękczynnie. Dziękuję za wszystko, co dobre i pozytywne. Dopiero potem ewentualnie o coś proszę. Było tak nieraz, że czegoś bardzo pragnęłam, ale tego nie dostawałam. A potem odmawiałam intensywną modlitwę przez wiele dni i w końcu to wymodliłam" - opowiada.
Katarzyna Chrzanowska obecnie znów - jak twierdzi - bywa szczęśliwa. Mieszka w Hiszpanii, ma u boku bliską osobę, która sprawdziła się, gdy ona była w trudnej sytuacji. "To Hiszpan... Rafael kiedyś pomagał mi w nauce hiszpańskiego, potem wspierał w chorobie, opiekował się mną, gdy wybudziłam się ze śpiączki" - zdradziła katolickiemu miesięcznikowi.
Aktorka cieszy się, że po latach nieszczęść słońce wreszcie znów świeci nad jej głową. Modli się, żeby już nigdy nie zgasło.