"Janosik" zniszczył mu karierę? Dlaczego nikt nie chciał go zatrudniać?
Marek Perepeczko, czyli niezapomniany Janosik z serialu Jerzego Passendorfera i komendant z "13 posterunku", był jednym z najbardziej lubianych polskich aktorów. Niewielu fanów - a miał ich miliony - wiedziało, że przez całe życie... bał się ludzi, a występowanie przed publicznością na żywo było dla niego koszmarem. W dzieciństwie przeżywał gehennę, bo szkolni koledzy traktowali go jak popychadło!
Dokładnie pół wieku temu - wiosną 1972 roku - reżyser Jerzy Passendorfer po raz pierwszy krzyknął: "Akcja!" na planie "Janosika". Nikt wtedy nie przypuszczał, że serial inspirowany legendą o karpackim zbójniku stanie się jednym z największych hitów TVP wszech czasów. Wcielający się w głównego bohatera Marek Perepeczko - wysoki (190 cm wzrostu), świetnie zbudowany, nieziemsko przystojny trzydziestolatek - miał już na swoim koncie znakomite role m.in. w "Przygodach pana Michała", "Kolumbach" i "Weselu" Andrzeja Wajdy, ale dopiero po premierze "Janosika" stał się gwiazdą pierwszej wielkości...
"Janosik na długie lata mnie zaszufladkował, ale nigdy nie żałowałem, że go zagrałem. Wciąż bardzo go lubię. Zawsze przecież mamy sentyment do pewnego okresu życia, który był najradośniejszy, a taki bywa ten czas, kiedy dysponujemy pełnią sił witalnych, fizycznych" - wyznał w jednym z ostatnich wywiadów.
Nad tym, by wyglądać jak młody grecki bóg, Marek Perepeczko pracował latami. Od dzieciństwa marzył, by zostać... kulturystą i utrzeć nosa swoim oprawcom z podstawówki. Był bowiem w swych szczenięcych latach - jak sam mówił - wymoczkiem. Przeszedł przez piekło, bo starsi koledzy znajdowali dziką satysfakcję w gnębieniu go i upokarzaniu.
"Byłem chuderlawym wymoczkiem przekonanym w dodatku o chorobie serca i własnej niedołężności. Codziennie zbierałem cięgi od silniejszych i starszych kolegów. Byłem szkolnym popychadłem" - wspominał.
Ojciec Marka przypadkiem dowiedział się o jego szkolnych problemach. Uznał, że musi zrobić z syna prawdziwego mężczyznę. Wysłał go do klubu wioślarskiego. Marek pokochał sport i zaczął poświęcać mu każdą wolną chwilę. Bardzo szybko zmężniał... Oprócz wioślarstwa trenował też koszykówkę, judo i kulturystykę.
"Kiedy miałem 16 lat, musiałem być już niezły, bo awansowałem niebawem do koszykarskiej kadry juniorów Warszawy, a potem od trenera Witolda Zagórskiego otrzymałem nominację do reprezentowania kraju w kategorii juniorów" - opowiadał aktor po latach.
Gdy w 1961 roku stanął przed komisją egzaminującą kandydatów na studentów warszawskiej szkoły teatralnej, zachwycał nieprzeciętną sylwetką.
"Ostatnią eliminacją był sprawdzian gimnastyczny. Rozbieramy się do majtek, obok efeby, smukli chłopcy i Marek - kulturysta. Zmotywował nas do zadbania o mięśnie" - opowiadał aktor Marek Mokrowiecki, który w czasie studiów przyjaźnił się z Perepeczką.
Choć wszyscy podziwiali muskulaturę Marka Perepeczko, niewiele osób wierzyło, że aktor zdobędzie dzięki niej interesujące role. W latach 60. i 70. ubiegłego wieku w polskim kinie królowali zupełnie inni bohaterowie - chudzi, zakompleksieni nieudacznicy życiowi. Okazało się jednak, że dla Marka, który oprócz pięknie wyrzeźbionej sylwetki dysponował też talentem, znalazło się miejsce w polskich serialach i filmach. Najpierw co prawda wcielał się głównie w chuliganów ("Sam pośród miasta"), gwałcicieli ("Popioły") i żołnierzy ("Potem nastąpi cisza"), ale w końcu dostał szansę pokazania, co naprawdę - jako aktor - potrafi. Adam Nowowiejski w "Panu Wołodyjowskim" i "Przygodach pana Michała", Gniewko w "Gniewku synu rybaka", Aldek Piwko z "Wilczych ech", Malutki z "Kolumbów" i Jasiek z "Wesela" - to zaledwie kilka ze świetnych kreacji, jakie stworzył, zanim Jerzy Passendorfer zrobił z niego Janosika.
Kiedy 26 kwietnia 1974 roku Telewizja Polska wyemitowała pierwszy odcinek "Janosika", cała Polska oszalała na punkcie Marka. Nie było chyba w naszym kraju dziewczyny, która nie kochałaby się w odtwórcy roli oszałamiająco przystojnego zbójnika, ale żadna nie miała u aktora szans, bo w jego sercu było miejsce tylko dla jednej kobiety - żony Agnieszki Fitkau.
Niestety, po "Janosiku" kariera Marka Perepeczki utknęła w martwym punkcie.
"Nie było na mnie pomysłu. Nie wiedziano, jak wykorzystać moje predyspozycje" - żalił się w wywiadzie, tłumacząc, dlaczego w 1980 roku zdecydował się dołączyć do mieszkającej już od pewnego czasu w Australii żony.
Marek Perepeczko spędził w Australii prawie dekadę. Wrócił... kompletnie odmieniony. Żartował, że stracił warunki i chyba przyjdzie mu umrzeć z głodu. Pomocną dłoń wyciągnął do niego wtedy Janusz Majewski, zapraszając do udziału w serialu "Bar Atlantic" - rola Jasia Habryka była pierwszą, jaką zagrał po szesnastu latach przerwy!
Dopiero jednak dzięki roli ojca głównej bohaterki kultowej "Sary" Macieja Ślesickiego wrócił do aktorskiej pierwszej ligi. Świetnie wykorzystał swą drugą szansę na sukces!
"Nowy" Marek Perepeczko tak bardzo spodobał się Ślesickiemu, że jeszcze przed premierą "Sary" obsadził go w "13 posterunku". W komendanta aktor wcielał się przez kolejne trzy lata.
Wkrótce po powrocie z Australii Marek objął posadę dyrektora Teatru im. Mickiewicza w Częstochowie i przeprowadził się pod Jasną Górę. Niestety, po niespełna pięciu latach kierowania częstochowską sceną został wyrzucony z pracy. Właśnie wtedy zaczął zaglądać do kieliszka i zajadać stres. Podupadł na zdrowiu...
"Za każdym razem, kiedy mówiłam mu, by dbał o swoje zdrowie, myślał sobie pewnie, że mu brzęczę nad uchem. Pod tym względem nie chciał mnie słuchać. Robił mnie i sobie na przekór" - twierdzi Agnieszka Fitkau-Perepeczko.
Marek Perepeczko zmarł nagle - w nocy z 16 na 17 listopada 2005 roku - na rozległy zawał serca.
"Ta nadwaga mnie kiedyś zabije. To wielkie szczęście, że nikt nie będzie po mnie płakał" - powiedział tydzień wcześniej w rozmowie z magazynem "Retro".
Gdyby żył, właśnie świętowałby 80. urodziny, 50. rocznicę rozpoczęcia zdjęć do "Janosika" i 25. rocznicę swego drugiego filmowego "debiutu" w "Sarze".
Trudno uwierzyć, że nie ma go wśród nas już prawie 17 lat...
Zobacz też:
Marek Perepeczko: Nikt nie będzie po mnie płakał
Agnieszka Fitkau-Perepeczko i Marek Perepeczko: Co to była za miłość!
Marek Perepeczko przewidział własną śmierć!