Jacek Borkowski słono zapłacił za swoją miłość do starszej o 33 lata diwy!
Aleksandra Śląska, czyli niezapomniana Bona Sforza z serialu "Królowa Bona", była jedną z najbardziej wpływowych gwiazd PRL-u. Jedno jej słowo mogło zniszczyć młodego aktora lub... wynieść go na piedestał. Wśród tych, którzy zawdzięczają jej karierę, jest m.in. Jacek Borkowski. 40 lat temu cała Warszawa plotkowała o ich romansie!
Jacek Borkowski, czyli Piotr Rafalski z "Klanu", był na drugim roku studiów, gdy Aleksandra Śląska - wybitna aktorka i wykładowczyni na wydziale aktorskim stołecznej PWST - zaproponowała mu angaż w Teatrze Ateneum, którym kierował jej mąż Janusz Warmiński.
Dla nikogo nie było wtedy tajemnicą, że to wpływowa dyrektorowa decyduje o tym, kto powinien (a kto kategorycznie nie powinien) grać na jednej z najlepszych polskich scen. Jacek Borkowski miał zaledwie 20 lat, gdy 6 października 1979 roku - dzięki wstawiennictwu swojej profesorki ze szkoły teatralnej - zadebiutował w głośnym spektaklu "Equus".
- To Aleksandra Śląska dała mi świadomość tego, że chcę pracować w zawodzie aktora. Ja raczej wolałem śpiewać... - twierdzi Jacek Borkowski, który w Ateneum wiele razy miał okazję grać u boku wielkiej diwy, jaką bez wątpienia była jego protektorka.
Aleksandra Śląska znana była ze swej słabości do przystojnych i zdolnych młodzieńców, ale Jacek był jej szczególnie bliski. Przypominał jej bowiem chłopca, w którym w młodości się kochała.
- Powiedziała mi kiedyś: "Wiesz, Jacku, jesteś bardzo podobny do mojej pierwszej miłości, z którą rodzice nie pozwolili mi się spotykać. Jak cię pierwszy raz zobaczyłam, to myślałam, że mam przewidzenia" - wspominał odtwórca roli Rafalskiego w "Klanie" w programie telewizyjnym poświęconym Śląskiej.
Był moment, że cała Warszawa aż huczała od plotek, że Aleksandra Śląska ma romans ze swoim studentem. Ponoć właśnie z tego powodu od Jacka Borkowskiego odeszła pierwsza żona - Elżbieta Jasińska, z którą ożenił się jeszcze podczas studiów (byli małżeństwem przez kilkanaście miesięcy).
Pojawiły się też sugestie, że aktor wykorzystuje starszą od niego o 33 lata gwiazdę, by po prostu robić karierę. Przez pewien czas pozostali członkowie zespołu Ateneum uważali go nawet za "wtyczkę" dyrektorowej i traktowali jak powietrze. Za to, że Aleksandra Śląska darzyła go sympatią i - jak mówili złośliwi - załatwiała mu role, zapłacił naprawdę wysoką cenę!
Wiele lat później, długo po śmierci Aleksandry Śląskiej, Jacek Borkowski potwierdził w wywiadzie, że kochał swą panią profesor, ale dodał, że była to miłość - choć wielka i szczera - to jednak tylko platoniczna.
- Byłem w niej wielce zakochany. Miała w sobie tyle cudownej, pociągającej kobiecości... - powiedział.
O tym, że Aleksandra Śląska jest z wzajemnością zafascynowana Jackiem Borkowskim, doskonale wiedziało całe warszawskie "towarzystwo". Druga żona aktora wyznała w wywiadzie udzielonym przed laty "Gali", że musiała pogodzić się z faktem, że mężczyzna, którego kochała, wzdychał do innej...
- Jako żona byłam na niego wściekła, jako człowiek... potrafiłam go zrozumieć. To była koleżanka z Ateneum, w którym wtedy pracował. Dojrzała, u szczytu sławy. Uwielbiali ją mężczyźni i robiła wrażenie na kobietach. Jackowi imponowało, że zwróciła na niego uwagę - powiedziała druga z pań Borkowskich w szczerej rozmowie o swym zakończonym w atmosferze skandalu małżeństwie z aktorem.
Kiedy 18 września 1989 roku Aleksandra Śląska przegrała walkę z rakiem, jeden z jej przyjaciół stwierdził, że "nad Ateneum zgasło słońce". Wiele lat później Jacek Borkowski sparafrazował te słowa, informując o śmierci swej trzeciej żony, Magdaleny. "Słońce moje zgasło" - napisał w mediach społecznościowych pod zdjęciem zmarłej ukochanej...