Gwiazdy PRL-u nie miały w życiu lekko. Połączyła ich wielka tragedia
Filip Łobodziński i Henryk Gołębiewski, czyli niezapomniani Duduś i Poldek z kultowej "Podróży za jeden uśmiech" Stanisława Jędryki, choć - jak sami mówią - pochodzą z różnych światów, mają ze sobą bardzo wiele wspólnego i nie chodzi tu tylko o to, że w dzieciństwie byli gwiazdami filmowymi. Niewiele osób wie, że obaj doświadczyli wielkich osobistych tragedii, obaj zmagali się z chorobą nowotworową... "Nasze drogi się totalnie rozeszły" - twierdzi Filip. "Ale bliskość przetrwała, mimo że nie mieliśmy kontaktu" - dodaje Henryk.
Filip Łobodziński i Henryk Gołębiewski poznali się ponad pół wieku temu na planie filmu "Abel twój brat". Dla obu było to pierwsze spotkanie z kamerą i... ze sobą. Choć zagrali razem jeszcze w dwóch serialach - "Podróży za jeden uśmiech" i "Stawiam na Tolka Banana" - właśnie do "Abla" mają największy sentyment, bo od tej produkcji zaczęła się ich chłopięca przyjaźń.
Dwie największe dziecięce gwiazdy polskiego kina lat 70. XX wieku nie kryją, że w dorosłym życiu ich drogi krzyżowały się bardzo rzadko. Po "Tolku Bananie", w którym zagrali, będąc nastolatkami, nie widzieli się ponad 20 lat. Gdy w 1995 roku Stanisław Jędryka kręcił film dokumentalny o losach odtwórców głównych ról z jego seriali, spotkali się, ale... dawnej chemii już między nimi nie było. Dopiero kilka lat później "odkryli" się na nowo - po premierze filmu "Edi" w 2002 roku z genialną rolą Gołębiewskiego, Filip, który był wtedy współpracownikiem "Przekroju", poprosił Henryka o wywiad.
"Trochę się bałem tego spotkania, bo nie wiedziałem, czy w ogóle będziemy mieć jakieś porozumienie, bo nasze drogi się totalnie rozeszły" - wyznał Łobodziński w rozmowie z "Vivą!".
"Ale ta bliskość przetrwała. Poldek i Duduś byli razem i razem zostali" - dodał Gołębiewski.
Filip i Henryk nie kryją, że wiele ich dzieli, bo przecież pochodzą z różnych środowisk, wychowali się w diametralnie różnych rodzinach (jeden jest jedynakiem, drugi ma ośmioro rodzeństwa), to jednak mają ze sobą wiele wspólnego. Żartują, że już w szczenięcych latach byli dwoma biegunami magnesu, które jednak się nie odpychały.
Okazuje się, co przyznali w najnowszym wspólnym wywiadzie, że całe życie nawzajem się obserwowali i naprawdę sporo o sobie wiedzą.
Mało kto wie, że i Filip, i Henryk mierzyli się przed laty z chorobami nowotworowymi i, na szczęście, obu udało się pokonać raka.
"Mój pojawił się koło oka. Połowy brwi nie mam. Ale nie brałem chemii, tylko naświetlania. Powiedziałem sobie: 'Heniek, jak inni z tego wychodzą, to i ty wyjdziesz'" - wspomina Gołębiewski na łamach "Vivy!".
"Mój nowotwór zoperowali, wycięli, wysprzątali i na tym koniec. Teraz co miesiąc się badam. I liczę na to, że może nie wróci" - twierdzi z kolei Łobodziński.
Obaj gwiazdorzy "Podróży za jeden uśmiech" wiedzą, czym jest... nieszczęście. Henryk przez wiele lat żył na krawędzi i zmagał się z uzależnieniem, które niemal go zniszczyło. Filip przeżył chorobę i śmierć ukochanej córki.
"Nie piję już ponad pięć lat" - wyznał Gołębiewski w najnowszym wywiadzie, dodając, że los go nie oszczędzał.
"Straciłem córkę. Ale nie chcę już o tym opowiadać, cały czas mnie to wiele kosztuje" - mówi Łobodziński.
Ciekawostką jest, że obu aktorów "Abla", "Podróży za jeden uśmiech" i "Stawiam na Tolka Banana" całkiem niedawno... uśmiercono.
"Dwa tygodnie temu na YouTubie puszczono filmik, gdzie napisano, że Filip Łobodziński odszedł w wieku 65 lat" - potwierdził dziennikarz w rozmowie z "Vivą!".
"A u mnie podano nawet datę pogrzebu i miejsce grobu na cmentarzu wojskowym. Żona odbierała kondolencje, kiedy ludzie dzwonili" - wyznał z kolei odtwórca roli Ziutka Szaniawskiego z serialu "Lombard. Życie pod zastaw".
Filip i Henryk z ogromnym sentymentem wspominają dzieciństwo i wczesną młodość. O przygodach, jakie przeżyli, przemierzając Polskę z ekipą "Podróży za jeden uśmiech", mogą opowiadać godzinami. A jak dziś wygląda ich życie?
"Mam córkę, mam żonę, gram w teatrze, w filmach, na ulicy mnie ludzie zaczepiają i mówią, że jestem w porządku. W życiu jest zawsze dużo do roboty. Nuda mi nie grozi" - mówi Gołębiewski.
"Moje marzenia są spełnione" - twierdzi.
Również Łobodziński może się pochwalić udaną karierą zawodową i udanym związkiem.
"Z Mają, którą znam jeszcze z liceum, to naprawdę udany związek. Mamy wspólne pasje. Bezdomne koty, psy" - zdradził dziennikarce "Vivy!".
"Nie wiem, czy bym był kimś innym, gdybym nie zagrał w tym filmie ("Podróży za jeden uśmiech" - przyp. red.). Różnie mogło się potoczyć" - dodał.