"Dynastia": Spotkanie po latach
Przepych, bogactwo i ikona telewizyjnych femme fatale - Alexis. "Dynastia" to jeden z seriali, których legenda jest wieczna. A jak fenomen lat 80. wspominają jej gwiazdy?
Na to fani soap opery czekali od lat. 24 stycznia w Los Angeles gwiazdy serialu spotkały się z wielbicielami w trakcie konwentu "Hollywood Show". W ramach promocji imprezy kilkoro aktorów udzieliło dwóch wywiadów w programach "Home & Family"(Hallmark) oraz w "Good Day L. A." (FOX).
- "Dynastia" to opowieść o ludziach, którzy mieli dużo więcej pieniędzy, ale także problemów niż inni. Byli piękni i... nieszczęśliwi - powiedział 58-letni John James zapytany o fenomen serialu.
Zupełnie inne zdanie na temat sukcesu miała 63-letnia Pamela Bellwood. - To nie był kontrowersyjny serial, ale miał swoje szokujące momenty. Uważam, że jego zaletą była historia starszego pokolenia.
Z kolei 70-letni Gordon Thomson na to samo pytanie odpowiedział krótko: - Joan Collins. Serial nie radził sobie najlepiej, dopóki nie pojawiła się ona. Jej wejście było elektryzujące. Alexis uratowała "Dynastię" przed zdjęciem z anteny, a Joan zapewniła sobie status gwiazdy, o którym zawsze marzyła - powiedział.
Aktor nie kryje także, że początek jego znajomości z ekranową diwą nie należał do najlepszych. - Weszła do pomieszczenia. Wyglądała jak milion dolarów. Przedstawiłem się, a ona popatrzyła i powiedziała: on ma grać mojego syna? Jest za stary! Miałem 37 lat i grałem 24-latka. To było za dużo dla ego Joan. Pierwszy raz była matką i od razu dorosłej czwórki.
Nieprzyjemna sytuacja na planie spotkała również Pamelę Sue Martin. - W trakcie kręcenia sceny, w której Fallon dowiaduje się o porwaniu dziecka, reżyser kazał mi rzucić się z rozpaczy na kolana. Zapytałam: to żart? Czy to konieczne? Pokłóciliśmy się. W końcu musiałam zrobić to wbrew własnej intuicji. Nazajutrz producent stwierdził, że trzeba nakręcić ją jeszcze raz, bo to przesada... - wspominała 62-letnia Martin. Zaś Bellwood przytoczyła inną, tym razem zabawną, anegdotę. - Kręciliśmy scenę łóżkową z Johnem w trudnej i niewygodnej pozycji. Zamiast leżeć na łóżku, cały czas musiał klęczeć.
James nie krył, że pracowali czując na sobie odpowiedzialność i napięcie: - Graliśmy w hicie serialowym. Ogromna presja towarzyszyła nam na każdym kroku: w podróży, na planie, podczas promocji. Pewnego dnia Pam oznajmiła: Nie mogę już! Powiedziałem jej: Wyżyj się! Zrób coś. Chcesz kogoś uderzyć, walnij mnie! W wywiadzie dla "Home & Family" Pamela i Al Corley zdradzili powody, dla których odeszli z "Dynastii". Ona - po 4. sezonie, on - po 2. - Byłam w Hollywood od dziecka. Nie miałam dzieciństwa. Rozpoznawano mnie na każdym kroku. Musiałam uciec, wydostać się z klatki - wyznała Pamela Sue.
Z innych powodów opuścił serial 58-letni dziś Al. - Chciałem rozwijać się z moim bohaterem. Miałem określoną wizję. Po wielu przepychankach z twórcami zrozumiałem, że nie mogą albo też nie zamierzają prowadzić postaci jak chcę. Raz był homoseksualistą, raz biseksualistą. Miałem dość. Postanowiłem poszukać nowych wyzwań.
Mimo że Pamela Sue i Al szybko opuścili serial, to właśnie oni byli najbliżej z ekranowym ojcem - zmarłym w 2010 r., w wieku 92 lat - Johnem Forsythe’em. Martin złożyła mu nawet wyjątkową propozycję. - Był prawdziwym patriarchą serialu. To on nauczył mnie panować nad sobą. Traktowaliśmy go jak ojca. Tuż przed jednym ze swoich ślubów pojechałam na jego ranczo. Poprosiłam, by... poprowadził mnie do ołtarza. Odpowiedział: Myślę, że ten zaszczyt powinnaś pozostawić dla swojego taty - wspominała aktorka. Ale to jej serialowy brat - Corley - widział Johna jako ostatni. - Miałem to szczęście, że spotkałem się z nim na dwa tygodnie przed jego śmiercią.
Do samego końca towarzyszyło mu poczucie humoru. Gdy byłem u niego, zaproponował mi herbatę. Poszedł do kuchni i po chwili wrócił, by zapytać czy... napiję się herbaty. Wiedziałem, że od jakiegoś czasu ma problemy z pamięcią. Pomyślałem, że ma kryzys, a on po chwili uśmiechnął się i powiedział: Mam cię! - opowiadał Corley. - Szanował młodych aktorów. Zawsze stawał za nimi murem - dodała Bellwood, która w "Good Day L. A." spotkała się po raz pierwszy w życiu ze Stephanie Beacham. 67-letnia diwa wyznała: - Często z Joan rozmawiamy na temat wskrzeszenia "Dynastii". Z chęcią byśmy w niej zagrały. Kiedyś to była superzabawa!
Na konwencie "Hollywood Show", na którym bawiły się nawet te mniej ważne gwiazdy serialu, niestety zabrakło jego ikon. Niewątpliwie najbardziej odczuło się brak serialowej Krystle - Lindy Evans. Aktorka wraca do zdrowia po poważnych operacjach kręgosłupa, które przeszła pod koniec grudnia. - Straciłam połowę włosów, ale to tylko włosy. Odrosną. Na szczęście już jestem wolna od bólu - napisała Linda na swojej stronie kilka tygodni temu.
W oczy rzucała się także nieobecność Heather Locklear. Niestety, nie wiadomo czemu aktorka unika wszelkich spotkań z obsadą "Dynastii". Podobnie w 2006 r. kategorycznie odmówiła udziału w programie specjalnym "Dynasty reunion: Catfights & Caviar". Gdyby wierzyć plotkom, w ubiegłym roku nawet nie chciała rozmawiać z organizatorami styczniowego konwentu.
Podobnie sytuacja ma się z Michaelem Naderem. Na spotkaniu miała pojawić się za to Catherine Oxenberg, która w 2006 r. z radością zasiadła na kanapie obok swoich kolegów z planu. Ale na kilka tygodni przed wydarzeniem, z niewiadomych przyczyn, nazwisko aktorki zniknęło z listy gości. Najmniej chyba znaczącą, ale bardzo zauważalną nieobecnością był brak Emmy Samms. Nieoficjalnie mówi się, że aktorka nie została nawet zaproszona. Powód? Fani nigdy nie zaakceptowali jej jako Fallon.
MG