"Dom": Na początku miał być "Nasz dom"...
W niedzielę 10 maja o godzinie 18.30 kanał TVP Seriale zaprasza na program "Dom - tak powstawał serial". Pretekstem jest jubileusz 35-lecia tej znakomitej produkcji.
"Dom" pod kilkoma względami można uznać za fenomen na skalę światową. Już sam fakt, że raptem 25 odcinków powstało w okresie aż ponad dwudziestu lat, jest ewenementem w historii telewizji. Losy mieszkańców kamienicy przy ul. Złotej 25 w założeniu telewizyjnych decydentów miały zilustrować opowieść o osiągnięciach PRL-u, a dzięki talentowi i sprytowi twórców serialu, którzy wręcz w ekwilibrystyczny sposób wyprowadzali w pole cenzorów, stały się historią o trwaniu wbrew ustrojowym absurdom i ograniczeniom.
Po wojnie na Złotej 25 nie było żadnego domu. Dlatego między innymi scenarzyści wybrali ten adres, co pozwalało na uniknięcie jakichkolwiek historycznych "reklamacji" i spekulacji. Do 1981 roku zdjęcia do serialu powstawały przy ulicy Pańskiej 25, gdzie ekipa "Domu" powróciła jeszcze w 1987 roku. W 1995 roku kamienice przy Złotej 25 "grał" już dom przy Marszałkowskiej 45, a potem przy Kowelskiej 6, aż na Pradze. Prawdziwa wędrówka ludów, jak powiedziałby pan Popiołek.
- Dzięki zdolnościom scenarzystów do "gimnastyki" serial ten miast stać się katalogiem sukcesów PRL-u, właściwie stał się kalendarzem kryzysu - twierdzi Janusz Gazda, redaktor z TVP, który od samego początku był związany z produkcją serialu. - Na pewno udało im się zachować prawdę o tamtych czasach. Umieli przy tym pokazać życie zwykłych ludzi. Bohaterowie "Domu" są prawdziwi aż do bólu, tak samo zresztą jak i ich dialogi. Nie mówią np., że ktoś umarł, tylko, że komuś piasek chrzęści w zębach.
My, widzowie, myśląc o ulubionym serialu, przywołujemy w pamięci twarze i nazwiska znakomitych aktorów. Ale nie byłoby "Domu", a już na pewno nie w tym kształcie, gdyby nie wielki talent dwóch jego scenarzystów - Jerzego Janickiego i Andrzeja Mularczyka. Obaj autorzy nie tylko wznieśli się na wyżyny swojego rzemiosła, ale włożyli w tę opowieść wiele uczucia i życiowego doświadczenia. Nic dziwnego, że Ilona Łepkowska, zwana dziś królową polskich seriali, bardzo ceni "Dom", a ekspozycję bohaterów w pierwszym odcinku uważa za "mistrzostwo świata". Na pewno to stwierdzenie, chociaż bezdyskusyjnie mające potwierdzenie w rzeczywistości, nie jest pozbawione pewnego osobistego emocjonalnego kontekstu, bo zanim Ilona Łepkowska została popularną Królową Seriali, praktykowała jako dziennikarka i pisała dla tygodnika "Film" pierwsze relacje z planu serialu, który jeszcze wtedy nosił tytuł "Nasz dom".
Co prawda w autorskiej spółce Jerzy Janicki - Andrzej Mularczyk tylko ten pierwszy był lwowianinem, ale obaj działali tak niezawodnie jak niezapomniany lwowski duet aktorski Szepcio i Tońcio, którzy w filmie "Włóczęgi" śpiewali: "Jak zarobim dwieście złotych, to ci kupim cudny dom..."
Poznali się w 1949 roku w redakcji tygodnika "Razem". Andrzej Mularczyk miał wtedy 19 lat, a Jerzy Janicki był dwa lata starszy. Od tego momentu razem jeździli po Polsce i pisali reportaże, a potem scenariusze filmowe. W dziedzinie twórczości scenariuszowej odnieśli sukcesy, ale też niezawinione porażki. Nie doszło m.in. do realizacji ich scenariusza o zbrodni katyńskiej oraz filmu o dziejach pewnego mercedesa, którym jeździł Goering. Jako scenarzyści oraz autorzy słuchowisk pracowali również indywidualnie na swoją markę. Jerzy Janicki pisał niezapomnianych radiowych "Matysiaków" i jest m.in. autorem scenariusza do serialu "Polskie drogi", natomiast Andrzej Mularczyk jest cenionym autorem słuchowisk radiowych, a w dorobku scenariopisarskim ma m.in. słynny tryptyk filmowy o Kargulu i Pawlaku.
O pracy nad scenariuszem i swoich zamysłach autorzy obszernie wypowiedzieli się przed premierą pierwszej serii "Domu". ("Widok z >>Domu<<" - Hanna Samsonowska, wywiad z Jerzym Janickim i Andrzejem Mularczykiem, Kino 1979 nr 7)
Jerzy Janicki: - (...) Opowieść, która zacznie się tuż przed zakończeniem wojny, znajdzie epilog w dniach dzisiejszych. Panorama czasu - bardzo rozległa. Mieliśmy do wyboru dwie koncepcje: ukazać ją poprzez pryzmat już zweryfikowanych wydarzeń historycznych, kolejnych etapów 35-lecia, a więc z pozycji autorów anno 1979, albo przyglądać się tamtym latom oczyma ludzi zwykłych, przeciętnych, tych, co byli raczej podmiotem wydarzeń. Przyjęliśmy koncepcję drugą. To ukierunkowało punkt patrzenia, lecz pozwoliło zarazem fragmentami, cząstkami - ogarniać całość. "Dom" osadzony jest mocno w dziejach stolicy, i jak ona rezonuje życiem całego kraju.
Andrzej Mularczyk: - Postacią pierwszoplanową jest Andrzej Talar, rodem ze wsi i wraz z nim wejdziemy do owej kamienicy, by zadomowić się w niej na długo. Dzięki niemu będzie obecna w opowieści jego rodzinna wieś i jej sprawy; to jedyne odstępstwo od przyjętej zasady: celowo rezygnujemy z atrakcyjnego bądź co bądź przenoszenia się w różne regiony kraju, nasi bohaterowie wyjeżdżają z Warszawy, lecz tu rozgrywają się epilogi ich przygód. Rozproszenie wątków byłoby jednoznaczne z obserwacją płytką, powierzchowną.
- Konstruowaliśmy sylwetki i losy bohaterów tak, by odzwierciedlały sytuacje typowe dla społeczeństwa, jego klas i warstw, w poszczególnych okresach 35-lecia, a to narzucało nam rytm opowieści. Pierwsze dziesięciolecie, decydujące pod każdym względem, gdy wszystko się rodziło, kipiało i nabierało kształtów - wpisze się w serial najmocniej. Potem, gdy napór wydarzeń słabnie, gdy nasz bohater uformował się w "ogniu" wyborów i decyzji - łapiemy oddech: dalsze ciągi jego życia, jego rodziny i znajomych - potoczą się w odstępach kilkuletnich, zgodnie z rytmem stabilizowania się historii i losów jednostek. Przyśpieszy się tylko rytm biologiczny - odchodzą dziadkowie, dorastają i mają swoje problemy - wnuki, dzisiejsze pokolenie dwudziestolatków.
- Zdjęcia do pierwszego odcinka rozpoczęły się w 1979 roku, a realizację ostatniego zakończono w 1999 roku - wspomina Andrzej Mularczyk po latach. - Ten dwudziestoletni okres był, oczywiście, wymuszony przez różne okoliczności. W stanie wojennym zawieszono produkcję, a potem próbowano wymusić na nas jakieś cięcia, na które nie chcieliśmy się zgodzić. Później nie puszczano "Domu", a jak przyszła transformacja, nie było pieniędzy i pojawiła się inna ekipa, która nie chciała kontynuować starych rzeczy i robiła swoje. Aż wreszcie, z trudem, przebiliśmy się do pierwszego programu telewizji i po potwornych mękach organizacyjno-ekonomicznych udało się doprowadzić opowieść do roku 1980. Ale przeżyliśmy takie katorgi, że już nie chcieliśmy tego przedłużać. Powstało 25 półtoragodzinnych odcinków, i to jest chyba maksimum odporności widza.
W 1980 r. TVP rozpoczęła emisję pierwszej serii "Domu", która obejmowała odcinki od 1 do 7. Druga seria (odc. 8-11) powstała i była emitowana już w stanie wojennym. W 1987 r. nakręcono odcinek 12, który miał być zakończeniem "Domu". Jednak w latach 1996-1997 powstała jeszcze seria trzecia (odc. 13-20), a w 2000 r. seria czwarta (odc. 21-25). Opowieść kończy się w 1980 r., w momencie podpisania porozumień sierpniowych.
Dlaczego twórcy nie chcieli jej kontynuować, wszak w kolejnych latach nie brakowało dramatycznych zwrotów w historii Polski?
- To był serial epicki, ukazujący pejzaż społeczny i polityczny. Tamta rzeczywistość odbiła się na decyzjach życiowych bohaterów. A kiedy byśmy z opowieścią weszli w stan wojenny i całą gorączkę podziałów, trzeba by się tym zajmować - twierdzi Andrzej Mularczyk. - Po pierwsze, jest to bardzo trudne i stałoby się jeszcze bardziej publicystyczne niż nawet to, co do tej pory stworzyliśmy. Po drugie, tak naprawdę nikogo to już w tej chwili nie obchodzi.
- Poza tym uważaliśmy, że najlepiej pozostawić widza z pewnym poczuciem nienasycenia. Narodził się natomiast pomysł autorstwa aktora Tomasza Borkowego (Andrzej Talar), by stworzyć fabułę kinową "Dom w 20 lat później". Jednak okazało się, że dla tej produkcji nie ma już tzw. klimatu, a śmierć reżysera serialu Jana Łomnickiego ( zmarł w 2002 r.) i scenarzysty Jerzego Janickiego (zmarł w 2007 r.) najwyraźniej doprowadziła do zaniechania projektu.