Charlie Sheen po latach zaczyna żałować swojego zachowania
Aktor był symbolem gwiazd, które sławę miały za nic i ostatecznie wylądowały w kategorii osławionych. Enfant terrible Hollywood wraz z postępującą metryką zaczyna jednak zmieniać opinię na temat swojego wcześniejszego zachowania. Zdobywa się nawet na stwierdzenie, że bardzo żałuje swoich wybryków, które doprowadziły do tego, że dekadę temu został zwolniony z serialu "Dwóch i pół".
55-letni Charlie Sheeen zaczyna najwyraźniej trzeźwieć. Życie hedonisty nie należy do najtańszych i zdaje się to właśnie najszybciej do niego dotarło. Jak informują amerykańskie media, była gwiazda popularnego serialu "Dwóch i pół" po blisko dekadzie zaczyna żałować, że została z niego zwolniona.
Nie najszybszą reakcję może tłumaczyć wieloletnie uzależnienie od narkotyków, leków i alkoholu. Bo gdy 8 marca 2011 roku ogłoszono, że Charlie Sheen zostaje usunięty z fabuły serialu, ten nie próbował nawet udawać skruchy, bo przez cały 8-letni okres grania w tej produkcji bardzo na taką decyzję zapracował. Tyle że o ile świat dla 45-letniego wtedy mężczyzny może nadal wydawać się łatwy do zdobycia, dziesięć lat później, niekoniecznie.
W czwartkowym wywiadzie dla Yahoo! aktor mówi wprost, że żałuje udzielania wywiadów, w których udzielał nieprawdziwych informacji lub w niewybredny sposób żartował sobie ze współpracowników. Wstyd mu publicznego obrażania twórcy serialu Chucka Lorre'a. Wszystko, co wtedy zrobił, wedle jego słów było pokłosiem nadużywania wszystkiego od czego tylko trzeba trzymać się z daleka.
Niespodziewane "nawrócenie" zawadiaki nie wszystkim jednak wydaje się prawdziwe. Nie brakuje sugestii, że jest ono powodowane nie tyle zmądrzeniem, co zubożeniem portfela aktora. Warto bowiem przypomnieć, że rola Charliego Harpera w serialu była jedną z najlepiej opłacanych w 2011 roku, a od tamtego czasu Charlie Sheen nie pojawił się w żadnej kasowej produkcji.
Czy publiczne darcie szat i bicie się w pierś zostaną dobrze przyjęte i zakończą się angażem czas pokaże, niemniej ufnych, że taki właśnie finał będzie miała ta historia, jest niewielu. (PAP Life)
moc/