"Angel": Co się stało z aktorami spin-offu "Buffy: Postrach wampirów"?
Serial "Buffy: Postrach wampirów" był jednym z największych serialowych hitów lat 90. Na fali popularności powstał spin-off "Anioł ciemności". Serial jest uważany przez wielu krytyków za jeden z najlepszych telewizyjnych spin-offów. Doceniono szczególnie gwiazdy produkcji. Co dzisiaj robią aktorzy z serialu?
"Buffy: Postrach wampirów" to dziś serial kultowy. Nie wszyscy jednak wiedzą, że projekt narodził się jako film z 1992 roku. Jego pomysłodawca, Joss Whedon, nie był jednak zadowolony z efektu końcowego. Dlatego postanowił zacząć od nowa, tym razem z myślą o telewizji. Stwierdził, że tytułowej bohaterce brakowało sympatycznych znajomych na drugim planie. Stworzył więc postać Willow.
Z kolejnymi sezonami przybywało postaci, a kilka z nich cieszyło się szczególną sympatią widzów. Tak było m.in. w przypadku Angela. Grany przez Davida Boreanaza bohater cieszył się tak wielką popularnością, że doczekał się własnego serialu.
W 1999 r. Joss Whedon postanowił przenieść popularną postać do nowej produkcji. W "Aniele ciemności" producent zebrał dobrze uzupełniającą się obsadę i stworzył produkcję, która całkowicie różniła się od przygód pogromczyni. Była mroczniejsza, niekiedy bardziej poważna. Serialowy Angel próbuje naprawić swe błędy pomagając ludziom jako prywatny detektyw zajmujący się sprawami paranormalnymi.
"Anioł ciemności" jest uważany przez wielu krytyków za jeden z najlepszych telewizyjnych spin-offów wszech czasów, chwalony właśnie za mroczny ton oraz zapadające w pamięć postacie. Serial zakończono po piątej serii, mimo próśb fanów o kontynuowanie produkcji. Niestety, nie udało się. Finałowa scena walki z ostatniego odcinka zapadła jednak wielu widzom w pamięć - bohaterowie bowiem nadal walczyli i nie zamierzali się poddać.
W tytułową rolę wcielał się David Boreanaz. Przyszły gwiazdor miał zaledwie siedem lat, gdy postanowił zostać aktorem. Swoje marzenia zaczął spełniać na początku lat 90. Przeniósł się wtedy do Los Angeles, gdzie podczas spaceru z psem poznał swojego... agenta. Początkowo pojawiał się w niewielkich rolach. Przełomem był udział w "Buffy". Po zakończeniu zdjęć do "Anioła ciemności" otrzymał jedną z głównych ról w kolejnym serialowym hicie, "Kości". Obecnie można go oglądać w produkcji "Seal Team".
David Boreanaz nie jest tylko aktorem. Od lat coraz bardziej angażuje się w pracę po drugiej stronie kamery. Jeszcze podczas grania w serialu "Kości" wyreżyserował kilka odcinków, a ostatnio, przy okazji "SEAL Team", pełni również rolę producenta wykonawczego.
Kilka lat temu aktor zamieszany był w skandal obyczajowy. Wszyscy sądzili, że jest idealnym mężem i ojcem. Tymczasem on przez wiele miesięcy zdradzał ciężarną żonę. Kochankę, Rachel Uchitel, poznał w klubie, w którym świętował swoje 40. urodziny. Para spotykała się przez rok, a aktor miał jej obiecywać, że zostawi dla niej żonę. Z czasem zaczął jednak wycofywać się ze swojej obietnicy twierdząc, że po rozwodzie żona nie pozwalałby mu się widywać z dziećmi. Nie spodziewał się, że kochanka nagrywa ich rozmowy. Rozstali się jesienią 2009 roku, a Boreanaza niemal od razu wdał się w kolejne romanse.
Porzucona Rachel postanowiła wykorzystać nagrane rozmowy i zaczęła szantażować byłego kochanka. "20 kwietnia 2010 r. zadzwoniła do mnie i zażądała miliona dolarów za milczenie. Odmówiłem. Trzy dni później skontaktował się ze mną prawniczka Gloria Allred i poinformowała, że reprezentuje moją byłą kochankę. Jeśli zgodzę się zapłacić, media nie dowiedzą się o romansie" - mówił aktor magazynowi "People". Ostatecznie sam poinformował o zdradzie, żeby uniknąć szantażu. Z żoną Jaime Bergman jest do dzisiaj.
Inną postacią przeniesioną z "Buffy" do "Anioła ciemności" była Cordelia Chase, grana przez Charismę Carpenter. Co ciekawe, aktorka początkowo starała się o rolę tytułowej pogromczyni wampirów (a Sarah Michelle Gellar starała się o rolę Chase). Zanim została aktorką była instruktorką aerobiku, modelką czy agentką nieruchomości. Została odkryta przez łowcę talentów, gdy pracowała jako kelnerka. Jak wiele przyszłych gwiazd, karierę zaczęła od występów w reklamach oraz małych ról.
Rola w "Buffy" i "Aniele ciemności" była przełomem. Chociaż później nie mogła narzekać na brak propozycji, to żadna z nich nie przyniosła jej podobnej popularności. Wystąpiła w dwóch częściach hitu "Niezniszczali" u boku Sylvestera Stallone. Obecnie zajmuje się produkcją.
W sierpniu 2013 roku na ekrany trafił prowadzony przez nią program "Surviving Evil". Charisma Carpenter sama była bohaterką jednego z odcinków. W 1991 roku Charisma i jej dwóch kolegów, zostali zaatakowani przez Henry'ego Hubbarda Jr, byłego policjanta z San Diego i seryjnego gwałciciela. Mężczyźni zaczęli walczyć z napastnikiem i udało im się go postrzelić, sami też zostali ranni. Znaleziona przez Carpenter policyjna latarka była kluczowym dowodem w sprawie przeciwko Hubbardowi, który został skazany na 56 lat więzienia za serię gwałtów i rabunków.
W 2021 roku w poście umieszczonym na Instagramie Charisma Carpenter wyznała, że na planie kultowego serialu nabawiła się urazu psychicznego, który do dziś daje się jej we znaki. Wśród jej zarzutów jest to, że Joss Whedon miał nazywać ją "grubą", gdy była w czwartym miesiącu ciąży. Do tego groził, że ją zwolni i zmuszał ludzi do walki o jego akceptację. Reżyser miał spotkać się z nią za zamkniętymi drzwiami i wypytywać, czy zamierza utrzymać ciążę.
"Zaatakował mój charakter, wyśmiewał moją wiarę, oskarżał mnie o sabotowanie serialu, a w kolejnym sezonie zwolnił mnie po tym, jak urodziłam dziecko" - napisała Carpenter. Po opisanym spotkaniu aktorka czuła się bezsilna i samotna. Zacisnęła jednak zęby i przełknęła obrazę. Czując, że nie ma innej opcji, grała dalej. Teraz zarzuca Whedonowi, że jej nie wspierał, a samego reżysera nazywa wampirem. Podobne oskarżenia pod adresem Jossa Whedona wysunęły również inne aktorki, które grały w tym serialu: Sarah Michelle Gellar, Michelle Trachtenberg i Amber Benson.
Do opisania tych wydarzeń po ponad dwudziestu latach od występu w serialu ośmielił Carpenter aktor Ray Fisher, który podobnych zachowań Whedona doświadczył w trakcie prac nad dokrętkami "Ligi Sprawiedliwości". Po jego wyznaniu studio Warner Bros. przeprowadziło wewnętrzne śledztwo, ale żadne oficjalne konsekwencje wobec Whedona nie zostały wyciągnięte. Fisher, który w filmach opartych na komiksach wydawnictwa DC Comics wcielał się w rolę Cyklopa - już w tej roli nie wystąpi.
Demon Lorne bez wątpienia był jednym z ulubieńców widzów. Zielony demon prowadził bar karaoke. Nie wszyscy jednak wiedzą, że początkowo postać demona nie występowała w scenariuszu. Pewnego dnia producent i jego żona przypadkiem zobaczyli występ Andy'ego Halletta w jednym z klubów karaoke. Zrobił on tak duże wrażenie na Whedonie, że postanowił stworzyć dla niego nową postać. Początkowo miał być to występ gościnny, jednak jego postać szybko stała się ulubieńcem fanów. Ostatecznie zagrał w 76 ze 110 odcinków serialu. Żeby wcielić się w rolę demona, Hallett musiał przed każdym dniem zdjęciowym dwie godziny spędzić na charakteryzacji.
Chociaż była to dla młodego piosenkarza pierwsza, poważna aktorska rola, to odnalazł się w niej fantastycznie. Znakomicie dogadywał się z obsadą i podobnie jak jego serialowa postać, był duszą towarzystwa na każdej imprezie. Serial "Angel" zakończył się w 2005 roku. Wydawało się, że teraz Hallett na dobre zwiąże się z aktorstwem. Niestety, stało się inaczej. Kilka tygodni po zakończeniu zdjęć, aktor doznał ostrej infekcji zębów, która rozprzestrzeniła się przez krwioobieg do jego serca i doprowadziła do kardiomiopatii. Aktor spędził kilka dni w szpitalu, ale już nigdy nie wrócił do pełni zdrowia.
Nie chcąc jeszcze bardziej nadwyrężać osłabionego organizmu, porzucił marzenia o karierze aktorskiej. Skupił się za to na swojej pierwszej pasji - śpiewaniu. Nie stracił jednak pogody ducha. Często spotykał się z fanami i brał udział w konwentach związanych z serialami "Buffy" oraz "Angel". Jednak jego zdrowie nadal się pogarszało. W ciągu pięciu lat po pierwszej hospitalizacji do szpitala trafiał jeszcze trzy razy. 29 marca 2009 roku zmarł na niewydolność serca. Andy Hallett miał wtedy zaledwie 33 lata. Do samego końca był przy nim jego ojciec.