Kultowe seriale
Ocena
serialu
8,2
Bardzo dobry
Ocen: 10719
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Amy Locane: Aktorka została dwukrotnie skazana za to samo przestępstwo

Wiele osób marzy o karierze w show-biznesie. Aby spełnić amerykański sen trzeba mieć talent, charyzmę i dużo szczęścia. Nielicznym udaje się przebić do hollywoodzkiej pierwszej ligi. Niestety, gdy osiągną sukces często nie zdążą się nim nacieszyć. Niejedna znana osoba zaliczyła bolesny upadek z samego szczytu. Tak też było w przypadku Amy Locane. Amerykańska aktorka z czerwonych dywanów trafiła prosto za kraty.

Z czerwonych dywanów do więzienia

O urodzonej w 1971 roku Amy Locane-Bovenizer zrobiło się głośno po występie w musicalu "Beksa", gdzie zagrała u boku Johnny'ego Deppa. Prawdziwą sławę przyniosły jej role w serialu "Melrose Place". Jednak z serialu odeszła po zaledwie trzynastu odcinkach i skupiła się na rozwoju kariery filmowej. W latach 90. Locane zagrała w wielu popularnych produkcjach. Na ekranie wystąpiła u boku największych nazwisk Hollywood. Na początku XXI wieku jej kariera zaczęła zwalniać. W 2008 roku Amy Locane poślubiła businessmana, Marka Bovenizera. Para doczekała się dwóch córek. Po założeniu rodziny aktorka zrezygnowała z grania w filmach oraz serialach i występowała już tylko w teatrze. 

Reklama

Rodzinne szczęście aktorki skończyło się 27 czerwca 2010 roku. Aktorka popełniła błąd, za który ktoś inny zapłacił najwyższą karę. Locane wracała z przyjęcia po premierze spektaklu w lokalnym teatrze. Chociaż wypiła kilka kieliszków wina, to wsiadła do samochodu. Samą siebie próbowała przekonać, że czeka ją tylko 15 minut jazdy i na pewno nic się w tym czasie nie stanie. Stało się jednak inaczej i na czerwonym świetle uderzyła w inny samochód. Kierowca podszedł do niej, by wymienić się danymi do ubezpieczenia. Gdy zauważył, że aktorka jest pod wpływem, próbował wyciągnąć kluczyki i powiedział, że zadzwoni na policję. Spanikowana gwiazda odpaliła samochód i odjechała. Podczas ucieczki wjechała w kolejny samochód. 

Niestety, tym razem nie skończyło się jedynie na wgniecionym zderzaku. W pojeździe znajdowało się małżeństwo - Helene oraz Fred Seeman. Kobieta siedząca na miejscu pasażera zginęła na miejscu. Jej mąż w ciężkim stanie został przewieziony do szpitala. Aktorka doznała niewielkich obrażeń. Policjantom powiedziała, że wypiła kilka kieliszków wina. Locane miała ponad 3 promile alkoholu we krwi. Co więcej jechała ponad 20 km/h za szybko. Locane broniła się twierdząc, że wcześniej omal nie wjechał w nią inny samochód, co spowodowało u niej rozproszenie uwagi.

Lori Loughlin: Upadek na samo dno! W więzieniu była wrakiem

Oskarżona o zabójstwo drugiego stopnia

Proces rozpoczął się dwa lata po tragicznym wypadku. Aktorka została oskarżona o zabójstwo drugiego stopnia, ale nie o jazdę pod wpływem alkoholu. Początkowo groziło jej nawet 10 lat więzienia. Minimalny wyrok wynosił pięć lat, ale dzięki czynnikom łagodzącym, była gwiazda została ostatecznie skazana na trzy lata pozbawienia wolności. Locane i Bovenizera mieli dwie małe córki, z czego jedną poważnie chorą. Sąd stwierdził, że długa rozłąka z matką może zaszkodzić dziewczynkom. Obrona twierdziła również, że Fred Seeman wjechał na pas, na którym Amy miała pierwszeństwo. 

Rodzina zmarłej Helene Seeman była oburzona. Fred Seeman wykrzyczał w stronę oskarżonej, że "chore dziecko nie daje ci przepustki na zabicie mojej żony". Sędziemu rzucił, że ten wyrok jest parodią i ze łzami w oczach wybiegł z sali sądowej. Nie był to jednak koniec jej problemów. Po sprawie w 2013 r. oskarżyciele złożyli apelację. I choć sąd uznał, że pierwszy wyrok zapadł z naruszeniem prawa, nie zwiększył wymiaru kary. Amy Locane trafiła do więzienia Edna Mahan Correctional Facility dla kobiet w New Jersey. W czerwcu 2015 roku wyszła na wolność.

Aktorzy, którzy trafili za kratki 

Gorzki smak wolności

Gdy Locane wyszła z więzienia, nikt nie czekał na nią z otwartymi ramionami. Wkrótce po zwolnieniu jej mąż wystąpił o rozwód oraz otrzymał pełną opiekę nad ich córkami. Aktorka została bez rodziny, domu, samochodu, pieniędzy i kariery.  Spotkała się z ostracyzmem ze strony otoczenia. "Czuła się osądzona. Niektórzy uważali, że łatwo jej wyszło, bo była aktorką" - mówiła w rozmowie z "The Guardian"  Barbara Pauley, z którą aktorka zaprzyjaźniła się na jednej z kościelnych grup wsparcia. 

Amy Locane zaczęła swoje życie na nowo. Wróciła na studia, brała udział w spotkaniach z uczniami oraz studentami, na których przestrzegała ich przed jazdą pod wpływem. Udzielała się w kilku wolontariatach i pracowała na dwie zmiany. Nie mieszkała już w przestronnej willi, ale małym mieszkanku z dala od rodziny. Robiła wszystko, by odbudować relacje z córkami, które nie do końca rozumiały, co się dzieje. 

W 2019 roku życie aktorki znowu przewróciło się do góry nogami, gdy jej sprawa wróciła do sądu apelacyjnego. Sędzia orzekł, że jego poprzednik nie postępował zgodnie z wytycznymi, które wyznaczył i zarządził kolejny wyrok. Aktorka została kolejny raz skazana na pięć lat pozbawienia wolności. Nie trafiła jednak za kraty i po wpłaceniu kaucji oczekiwała na kolejną apelację.  

"Sędzia, który jako ostatni skazał oskarżoną, zastosował własną metodologię. W trakcie tego procesu zignorował nasz mandat do tymczasowego aresztowania w odniesieniu do pewnych czynników obciążających i łagodzących. Uznając w tej wyjątkowej sprawie, że zasady podwójnego zagrożenia nie stanowią przeszkody dla ostatecznego postępowania, w ten sposób zwalniamy wyrok, aby nałożyć nowy" - napisano w dokumentacji, do której dotarła stacja Fox News. 

Danny Masterson: Gwiazdorowi "Różowych lat 70." grozi 45 lat więzienia 

Skazana dwa razy za to samo przestępstwo

Z kolei w 2020 roku sąd uznał, że chociaż aktorka już odbyła zarządzoną karę uznano, że była ona zbyt łagodna. Amy Locane tym razem została skazana na osiem lat więzienia za zabójstwo drugiego stopnia oraz osiemnaście miesięcy za napaść samochodową czwartego stopnia. Do kary zostały wliczone trzy lata poprzedniej odsiadki, więc aktorkę czekało jeszcze pięć lat. Zgodnie z prawem stanu New Jersey musi odsiedzieć sześć lat, zanim uzyska prawo do zwolnienia warunkowego. Po odbyciu trzech lat Locane będzie kwalifikować się do zwolnienia warunkowego za kolejne trzy lata.

Sędzia Angela Borkowski stwierdziła również, że Amy Locane nadal nie chce podjąć pełni odpowiedzialności za spowodowanie wypadku i zrzuca winę na osoby trzecie. Mąż zmarłej kobiety uważa, że postawa Locane "świadczy o pogardzie dla tego sądu i ławy przysięgłych, która wydała werdykt".  

Obrońca aktorki, James Wronko, nie krył swojego oburzenia tym wyrokiem. "Sędzia zignorowała wszystko, co Amy zrobiła w ciągu ostatnich pięciu lat Zignorowała [fakt], że to będzie druga separacja matki i dzieci. Sędzia w zasadzie skazała ją tak, jakby to było 10 lat temu" - napisał w oświadczeniu. Wyrok wywołał również konsternację wśród innych prawników. Wielu z nich dziwiło się, że aktorka została drugi raz skazana za to samo przestępstwo. "Kiedy byłem młodym prawnikiem, ukaraliśmy winnych. Nie torturowaliśmy ich. Czasy się zmieniły. Wyrok Amy Locane podważa zaufanie publiczne do całego naszego systemu sądownictwa karnego. Prawnicy i obywatele tracą wiarę w ostateczność sędziów" - zaznaczył prawnik John Furlong. 

Amy Locane nie może pogodzić się z wyrokiem, ale z pokorą odbywa swoją karę. Żałuje, że nie może być przy swoich córkach, które nie rozumieją, dlaczego ich matka musiała wrócić do więzienia. "Ponieważ obowiązywała kwarantanna, nie widziałam nikogo przez miesiąc. W więzieniu tyle dni pozwala na to, abyś dosłownie znalazł się w dołku. [...] Obawiam się, że moje dzieci o mnie zapomną. Nie będzie mnie w domu, dopóki moja najstarsza córka nie będzie miała 18 lat, a najmłodsza 16 - mówiła. - To banalne, ale drugie imię mojej najmłodszej córki to Hope [Nadzieja - pol.]. I w tej chwili trzymam się tylko nadziei. Bóg ma plan" - mówiła smutno w rozmowie z magazynem "Entertainment Weekly".


swiatseriali
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy