Kultowe seriale
Ocena
serialu
8,2
Bardzo dobry
Ocen: 10732
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Alina Janowska i Włodzimierz Galin: Połączyła ich miłość i wielka namiętność

Alina Janowska, czyli niezapomniana Eleonora Gabriel ze "Złotopolskich" i ciocia Ula z "Podróży za jeden uśmiech", przeżyła w młodości wielką romantyczną miłość. Dla chłopaka, który rozkochał ją w sobie, chciała nawet porzucić marzenia o aktorstwie. Kim był zwany "Piratem" Włodek Galin, za którym gotowa była pójść na koniec świata?

Włodzimierz Galin po raz pierwszy pojawił się w życiu Aliny Janowskiej rok przed wybuchem powstania warszawskiego. Jej przyjaciółka, jedna z sióstr Gieleniewskich, które słynęły z organizacji konspiracyjnych wieczorków tanecznych w swym mieszkaniu na Nowowiejskiej, zaprosiła ją pewnego dnia na tańce, obiecując wyjątkowe atrakcje. Największą był niezwykle przystojny młody mężczyzna. "Ze wszystkich chłopaków on jeden tańczył fantastycznie i na niego zwróciłam uwagę, ale wtedy jeszcze nie miałam pojęcia, kim jest" - wyznała aktorka pół wieku później.

Reklama

Alina Janowska i Włodzimierz Galin: Połączyła ich płomienna miłość i wielka namiętność

Tej nocy, bo potańcówki zaczynały się wraz z wybiciem godziny policyjnej i trwały do białego rana, Betty Gieleniewska przekazała Alinie informację, że: "Włodzio zaprasza nad Wisłę, bo zbudował żaglówkę i chce nią przewieźć parę dziewcząt". "Wojna i żaglówka? Wtedy przecież w ogóle nie wolno było pływać. I kto to jest ten Włodzio?" - zapytała przyjaciółkę, a ona zapewniła ją, że jak zjawi się na przystani, z pewnością nie pożałuje.

Następnego dnia o umówionej godzinie Betty i Alina przyszły na plażę, na której kilku kawalerów popisywało się już umiejętnością gry w siatkówkę. "Najbardziej rzucał się w oczy wysoki, dobrze ścinający, opalony facet - jak się okazało - inicjator całego przedsięwzięcia, ów znakomity tancerz, który przykuł moją uwagę na ostatniej potańcówce" - wspominała aktorka.

19-letni Włodzimierz Galin, budowniczy i kapitan jachtu o nazwie Wave Scraper, wydał się Alinie postacią niezwykle interesującą. "25 metrów żagla to było coś, ale, nie powiem, Włodzio prezentował się równie okazale" - żartowała, opowiadając o dniu, w którym "Pirat", bo tak nazywali Galina przyjaciele, porwał ją i jej koleżanki w rejs w górę Wisły.

Punktem kulminacyjnym wyprawy, ukoronowaniem pełnego wrażeń dnia i początkiem szalonej nocy, miał być biwak w Skrzypkach. Niestety, w okolicy przystani grasowała szajka złodziei. Rabusie napadli wycieczkowiczów i ograbili ich dosłownie ze wszystkiego. 

"Już mieli uciekać z łupem, gdy usłyszeli głośne: 'Stać! Ręce do góry!'. To Włodzio na czele kosynierów, których ściągnął z sąsiedniej wsi, przybył nam na ratunek. Został okrzyknięty bohaterem, a ja... zakochałam się w nim" - wyznała Alina Janowska po latach, dodając, że jeszcze zanim nastał świt, połączyła ją z Włodkiem wielka namiętność. "To była płomienna miłość, ale on - chłopak z wielkim wdziękiem, czuły i opiekuńczy - wart był przyśpieszonego bicia serca i takiej miłości" - mówiła aktorka.

Alina Janowska: Po upadku powstania warszawskiego straciła Włodka z oczu

Przez całe lato i jesień 1943 roku Alina i Włodek byli nierozłączni. Na początku 1944 roku obwieścili wszem wobec, że zamierzają się pobrać i jeśli nie wydarzy się nic niespodziewanego, to po wakacjach będą już małżeństwem. We wtorek 1 sierpnia wybuchło powstanie warszawskie.

"Każde z nas trafiło do innego oddziału. Nie widziałam Włodzia przez pierwsze dwa tygodnie" - wspominała Janowska. Przyszła aktorka nie wiedziała, że "Pirat" cały czas ma ją na oku. Raz nawet, gdy z całym trzecim plutonem ósmej kompanii batalionu Kiliński nocowała w sali kina Stylowy na Marszałkowskiej, zakradł się do niej. "Koledzy mu powiedzieli, że śpię. Wszedł, zobaczył i wyszedł" - twierdziła.

Kilka dni później Alina dowiedziała się, że Włodek jest w jakimś opuszczonym domu na ulicy Mazowieckiej, więc w czasie pierwszego zawieszenia broni wybrała się do niego. Dotarła na miejsce po czterogodzinnej wędrówce po zrównanej z ziemią stolicy, przez leje po bombach, piętra gruzów.

"I widzę Włodzia z kobietą! Wyczuwam jakiś kontakt między nimi. Trudno. Odwróciłam się na pięcie, a on mi mówi: 'Słuchaj, Alik (tylko on tak mnie nazywał), nie wiadomo, co z nami będzie. Ale jak nas będą wywozić do obozu, to wyskakuję po drodze. Ty zrób to samo. Znajdę cię'! A potem się pożegnaliśmy" - opowiadała.

Alina Janowska: Zrezygnowała z głównej roli, żeby połączyć się z ukochanym

Po upadku powstania Alina Janowska wydostała się z Warszawy i wróciła do mieszkającej w Tworkach matki, gdzie dotrwała do końca wojny. "Co było potem - wiadomo. Pojechałam do Łodzi, czekałam na otwarcie teatru Syrena, pierwszy raz zagrałam w filmie. Włodzio mnie w tej Łodzi znalazł i pisywał do mnie, ale nie traktowałam jego korespondencji za bardzo poważnie. Ot, stara znajomość, dawne uczucie chyba wyparowało" - wyznała wiele lat później, wspominając pierwsze miesiące po kapitulacji III Rzeszy.

Pewnego dnia mama zawiadomiła Alinę, że Włodek do niej napisał, żeby najszybciej jak może przyjechała do niego do Sopotu. "Zagroził, że jak nie przyjadę, to on zrywa ze mną na zawsze. Znów się w nim zakochałam" - mówiła aktorka.

Serce podpowiedziało Janowskiej, by zrezygnować z głównej roli, którą akurat dostała od dyrektora Jerzego Jurandota, kierownika Syreny, i jechać na Wybrzeże. "Jurandot rozumiał, że miłość jest najważniejsza. Obiecał mi, że jak już załatwię swoje sprawy, mogę wracać, bo drzwi do jego teatru mam otwarte" - wspominała później.

"Włodzio czekał na mnie restauracji Dzik na Nowogrodzkiej, sprzed której wyruszały samochody do Trójmiasta. Zanim ochłonęłam z wrażenia, już siedziałam na ciężarówce na słomie, a samochód pędził ku naszej wspólnej przyszłości" - opowiadała.

Alina Janowska: Włodzimierz Galin to jednak nie był chłopak dla niej

W Sopocie Alina zamieszkała z ukochanym w wynajętym mieszkaniu. Życie pod jednym dachem z władczym, jak się okazało, Włodkiem wcale jednak nie było sielanką. Był cudowny, ale nieobliczalny, namiętny jako kochanek, ale nie znosił sprzeciwu" - twierdziła aktorka.

Galin zajął się prowadzeniem własnego biznesu, a Alina rozpoczęła przygotowania do otwarcia i poprowadzenia szkoły tańca, co było jej wielkim marzeniem. Musiała jednak zrewidować swoje plany. "Włodek wyciągnął z morza dwutonowego opla, wyczyścił go, wstawił ławki, dał mi torbę konduktorkę, bloczek z biletami, z kartofla zrobił pieczątkę. Jeździliśmy między Gdynią a Gdańskiem. Przedsięwzięcie Włodka było trafione w dziesiątkę. Tyle tylko, że on nie pozwalał mi nawet kroku zrobić bez siebie" - wyznała po latach.

Praca konduktorki bardzo szybko zbrzydła Alinie. Tęskniła za sceną, za występami, a to, że ukochany traktował ją jak swoją własność, przelało czarę goryczy. Po kilku miesiącach spakowała się i na zawsze wyjechała z Sopotu. "Z bólem serca zdecydowałam się z nim zerwać. Włodek to jednak nie był chłopak dla mnie" - tłumaczyła.

Alina Janowska: "Pirat" nigdy o niej nie zapomniał. Była jego pierwszą wielką miłością

W 1948 Włodzimierz Galin roku uciekł do Szwecji, później pływał ponoć po całym świecie jako majtek na jachcie hollywoodzkiego gwiazdora Errola Flynna, a z każdego portu, do którego zawijał, wysyłał Alinie pocztówki. Wysyłał też listy do pani Marceliny Janowskiej, w których zapewniał niedoszłą teściową o swej wielkiej i nieprzemijającej miłości do jej córki.

Tymczasem aktorka związała się najpierw z Tadeuszem Plucińskim, później z Andrzejem Boreckim, za którego w 1954 roku wyszła i któremu trzy lata po ślubie urodziła córkę Agatę. Małżeństwo Aliny i Andrzeja nie przetrwało próby czasu. Niedługo po rozwodzie aktorka straciła głowę dla Wojciecha Zabłockiego. To właśnie drugi mąż okazał się mężczyzną jej życia. Doczekali się syna Michała i córki Katarzyny, spędzili razem ponad pół wieku - od 1963 roku aż do śmierci aktorki 13 listopada 2017.

Pierwszy raz po rozstaniu Alina Janowska spotkała Włodzimierza Galina pod koniec lat 50. w Zakopanem, na Kasprowym. "Był z facetką. Straszną! Powiedział mi, że to kelnerka, z którą jest, bo robi dobrą zupę. Cały on" - żartowała.

Później, już będąc panią Zabłocką, wpadła na Włodka w Międzyzdrojach. Poznała wtedy żonę "Pirata" i jego córkę Ewę. Galin odezwał się do niej jeszcze raz w połowie lat 70. Po występie w jednym z krakowskich teatrów znalazła w garderobie bukiet róż z dołączoną wizytówką, na której obok znanego jej nazwiska znalazła informację: "Przewodnik szwedzkich wycieczek po Polsce".

Włodzimierz Galin zmarł 6 listopada 1992 roku. Do końca swoich dni kochał Alinę i był jej wielkim fanem. A ona? Zapamiętała go jako uroczego marzyciela żądnego przygód, który potrafił rozpalać kobiece serca i z całą pewnością zasługiwał na miłość. Odeszła - pozbawiona przez okrutną chorobę wszystkich wspomnień - 13 listopada 2017 roku.

(Wypowiedzi aktorki pochodzą z książki "Jam jest Alina czyli Janowska Story" autorstwa Dariusza Michalskiego)

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Alina Janowska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy