"07 zgłoś się": Ile kochanek miał Borewicz?
Sceny, które ponad 30 lat temu widzowie uważali za śmiałe, a nawet gorszące, dziś wydają się całkiem niewinne. Ile kochanek miał naprawdę dzielny porucznik? I czy był takim bezwzględnym macho, za jakiego go uznano?
Po obejrzeniu pierwszych odcinków "07 zgłoś się" mama reżysera Krzysztofa Szmagiera powiedziała: "Krzysiu, ładnie to wszystko zrobiłeś, tylko dlaczego ten twój bohater jest takim seksualnym domokrążcą?". Z punktu widzenia pokolenia, jakie reprezentowała pani Szmagier, rzeczywiście mogło wyglądać na to, że Borewicz opętany żądzą, wciąż poluje na nowe partnerki seksualne. Po latach temu wizerunkowi przysłużyli się dziennikarze szukający łatwych porównań i analogii, nazywając Borewicza polskim Bondem, co jest kompletnie nonsensownym, sprzecznym z faktami wymysłem. A Bond, wiadomo, uwielbiał Martini i wytrawne kobiety (teraz już chyba woli wódkę).
- Porównywanie Borewicza i Bonda nawet w kontekście ich relacji z kobietami jest zupełnie nieuprawnione - uważa Bronisław Cieślak.
- Bond w każdym filmie ma u boku jakąś kobietę, która jest dla niego pięknym tłem, a Borewicz, jak mi się wydaje, poszukuje stałego związku, prawdziwego uczucia. Przyzwyczajamy się do pewnych poglądów kolportowanych latami przez media. Kiedyś Bogusława Lindę tytułowano ekranowym macho. Ale czy macho jest zawsze zdradzany i porzucany przez kobiety, jak bohaterowie grani przez Lindę w filmach i serialach? Podobnie rzecz się ma z porucznikiem Borewiczem. Nawet widzowie, którzy serial widzieli kilka razy (a takich są miliony), będą twierdzili, że Sławomir Borewicz w każdym odcinku podrywa jakąś kobietę, z którą idzie do łóżka. Otóż, nie w każdym. Na dwadzieścia jeden odcinków "07 zgłoś się", tylko w dziesięciu bohater krócej lub dłużej związany jest z jakąś kobietą. I nie z każdą z nich idzie do łóżka. Raptem z kilkoma. Czy przystojnego, wykształconego i niezależnego mężczyznę z kawalerką (i telefonem!) przy ulicy Sobieskiego, który w ciągu jedenastu lat (w takim przedziale czasowym powstawał serial) miał kilka partnerek, można nazwać seksualnym domokrążcą?
Zgodnie z popularną zasadą, Borewicz nie wiązał się z kobietami ze swojej firmy. Z dwoma wyjątkami. W "Wagonie pocztowym" pozwala sobie na krótkotrwały romans z sekretarką majora Wołczyka (gdyby major o tym wiedział!). W tej roli widzieliśmy piękną Katarzyną Walter, którą zaprasza do sauny użyczonej przez znajomego milionera. Dom z sauną należał w rzeczywistości do Mieczysława Wilczka, ówczesnego autentycznego milionera, późniejszego słynnego ministra przemysłu w rządzie Mieczysława Rakowskiego.
Drugi przelotny romans z milicjantką Borewicz miał w odcinku "Ślad rękawiczki", w którym tak naprawdę to on zostaje uwiedziony przez panią pilot służbowego helikoptera.
Ale jeśli już mówimy o kobietach Borewicza, nie możemy pominąć jego zawodowych partnerek. Nawet nie wszyscy uważni widzowie pamiętają, że pierwszą z nich była milicjantka Elka Iwanowska, grana przez cenioną dziś reżyserkę dubbingu Dorotę Kawęcką.
- To była marginalna rola - mówi aktorka, która wystąpiła w pierwszym, trzecim i czwartym odcinku serialu.
- Odnoszę wrażenie, że miałam być tylko jednym z kobiecych ozdobników. Ponieważ Krzysztof Szmagier uwielbiał czynić w serialu aluzje do amerykańskich produkcji, chciał mieć wśród swoich postaci odpowiednik bohaterki z popularnej latach 70. serii "Sierżant Anderson" z Angie Dickinson.
Elka Iwanowska znika z pola naszego widzenia i na ekranie pojawia się sierżant Ewa Olszańska. W tej roli oglądamy początkującą aktorkę, dopiero co po szkole aktorskiej, Ewę Florczak. Borewicz traktuje ją jak kumpla, na którym można polegać i z którym można sobie pozwolić na odrobinę szczerości.
Po odejściu z serialu Ewy Florczak na planie ostatnich trzech odcinków pojawia się Hanna Dunowska jako sierżant Anna Sikora. Stosunek Borewicza do nowej zawodowej partnerki jest już zupełnie inny. Porucznik traktuje Annę jak starszy, znacznie bardziej doświadczony kolega, a czasami nawet jak... ojciec.
Piotr K. Piotrowski