Kultowe seriale
Ocena
serialu
8,2
Bardzo dobry
Ocen: 10719
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

07 zgłasza się od 35 lat

25 listopada mija dokładnie 35 lat od premiery pierwszego odcinka serialu "07 zgłoś się".

- To serial, pod wieloma względami, bez precedensu. Nie tylko w polskiej historii telewizji, ale chyba i światowej - mówił Bronisław Cieślak w niedawnej rozmowie ze Światemseriali.pl

- 21 odcinków powstało na przestrzeni 12 lat. Gdy teraz telewizja chce powtarzać "07 zgłoś się" ma olbrzymie kłopoty z ramówką, ponieważ odcinki są kompletnie niewymiarowe. Jeden trwa pięćdziesiąt minut, drugi półtorej godziny - jak na dzisiejsze standardy bez sensu. Ale tak się nam słodko kręciło. Ale najważniejszym powodem tego, że ten serial jest tak nietypowy jest to, że od piątego odcinka Szmagier pisał scenariusze specjalnie pode mnie - wyliczał aktor.

Reklama

- Mówiono mi przez lata: "Właściwie ty nic tam nie grasz, gadasz własnym tekstem" - dodał.

Dzięki temu Bronisław Cieślak stał się na długie lata właśnie Borewiczem - jego inne role to głównie policjanci i detektywi. Tak jak grany przez niego teraz Bronisław Malanowski z serialu "Malanowski i partnerzy". Aktor (który zresztą unika nazywania siebie samego aktorem, do czego wrócimy za chwilę) nie ma jednak problemu z tzn. "szufladką". W rozmowie z nami przyznał, że nie marzył nigdy o wielkiej roli, a gdyby kiedyś zobaczył sam siebie np. w stroju Hamleta, to pękłby zapewne ze śmiechu.

Bronisław - dziennikarz, który został aktorem

Bronisław Cieślak do "07 zgłoś się" trafił w zasadzie przypadkiem. Reżyser serialu, Krzysztof Szmagier, mając gotowe scenariusze pierwszych czterech odcinków proponował wcześniej rolę Borewicza (a w zasadzie Bolskiego) kilku innym aktorom, m.in. Janowi Englertowi i Piotrowi Fronczewskiemu. Nie skorzystali oni jednak z propozycji, bojąc się zapewne na równi "syndromu Klossa", czyli zaszufladkowania w jednej roli, jak i niechęci społeczeństwa do Milicji Obywatelskiej, zwanej żartobliwie "bijącym sercem Partii".

Cieślak nie miał obiekcji przed zaszufladkowaniem. Wynikało to z tego, że po prostu nie postrzegał sam siebie jako aktora. To jednak było powodem kolejnych kłopotów, gdyż telewizja po prostu nie chciała Cieślaka puścić do pracy!

- Krzysztof Szmagier miał nieprawdopodobną energię i siłę przebicia. To on wywojował z telewizją prawo do mojego udziału w serialu, ponieważ ja wtedy pracowałem w Telewizji Polskiej, jako dziennikarz. Dopiero co wróciłem do pracy z mojego pierwszego serialu, "Znaki szczególne", więc słysząc o moim występie w "07 zgłoś się", Telewizja odpowiedziała: "Nie, no panie. Albo tak, albo srak. Po to tu pana przeprowadziliśmy z radia, żeby pracował pan dla dobra PRL-owskiej telewizji, Ośrodek Kraków. A jak ma pan udawać dziennikarza, a chce pan być artystą, to idź pan" - wspomina Bronisław Cieślak.

- A ja nie mogłem sobie na to pozwolić, bo nie chciałem na całe życie zostać aktorem. Chciałem mieć stuprocentową pewność, że jak wylezę z tego "07", to będę miał gdzie wrócić - kontynuuje.

Dzięki niespożytej energii Krzysztofa Szmagiera udało się załatwić wszystko po myśli aktora-dziennikarza. Nie jest to zresztą jedyny wyczyn tego reżysera. Pan Szmagier swego czasu tak podsumował swoje największe osiągnięcia:

"Z cywilnego psa zrobiłem milicyjnego [mowa oczywiście o "Przygodach psa Cywila" - red.], z dziennikarza zrobiłem aktora i pierwszy rozebrałem przed kamerą Grażynę Szapołowską.

Zresztą nie tylko panią Szapołowską. W "07 zgłoś się" w większym lub mniejszym stopniu roznegliżowania pojawia się 28 aktorek!

Borewicz, Bolski i Z-UB-ek

W pierwszym zarysie serial miał się nazywać "Przygody porucznika Bolskiego". Tytuł, a już zwłaszcza nazwisko głównego bohatera nie podobało się jednak głównemu aktorowi. Wymógł on więc na Krzysztofie Szmagierze zmianę obydwu.

- Taki byłem fanaberyjny - śmieje się Bronisław Cieślak.

Bolski stał się więc Borewiczem, a tytuł serialu został zaczerpnięty z serii kryminałów "Ewa wzywa 07". Wypada również w tym miejscu zaznaczyć, że tytułowy numer nie jest nawiązaniem do kryptonimu Jamesa Bonda. 07 był to po prostu bezpłatny numer Milicji Obywatelskiej, zanim został zastąpiony znanym wszystkim numerem 997.

Ciekawa historia wiąże się też ze współpracownikiem Borewicza - Zubkiem. Ta postać pojawia się najpierw w serialu "Przygody psa Cywila", gdzie wciela się w nią Wojciech Pokora. Tępy służbista Zubek widać tak przypadł reżyserowi do gustu, że przeniósł się do jego kolejnego projektu - właśnie "07 zgłoś się". Tutaj zagrał go Zdzisław Kozień. Publiczność zawsze doszukiwała się w nazwisku milicjanta czytelnych aluzji. Zubek miał być z-UB-kiem, czyli zakonspirowanym pracownikiem Urzędu Bezpieczeństwa.

Krzysztof Szmagier przyznał jednak kiedyś, że do końca nie wiedział, "że tak to sprytnie sobie wymyślił".

Borewicz jak DiCaprio

Brutalny urok Borewicza, na który składa się trochę cynizmu, cięta riposta, talent uwodziciela i umiejętność wydajnego dawania po mordzie swoim adwersarzom, zapewnił mu drugie życie w internecie. Porucznik stał się bohaterem wielu parodii. Z pewnością wartą odnotowania jest bardzo udana wersja traileru do filmu "Incepcja" z Borewiczem w roli głównej. Poświęciliśmy jej niedawno osoby artykuł.

Jak się okazuje Bronisław Cieślak zna ją i jest bardzo zadowolony z tej przeróbki.

- Ten trailer jest zrobiony przepięknie technicznie. Autorzy tej przeróbki zaimponowali mi techniką. Do tego gadam głosem Leonarda DiCaprio - śmieje się aktor.

Z sentymentem

Z perspektywy 35 lat od premiery Bronisław Cieślak wspomina swój występ w "07 zgłoś się" z wielkim sentymentem. Sam mówi, że jego kolejne role były wciąż wcielaniem się w tego samego człowieka. Nawet w postaci Malanowskiego, która kreuje aktualnie, lubi dostrzegać rysy starszego, emerytowanego Borewicza. Ta ciągłość charakterów w jego aktorskich kreacjach była nawet bardziej widoczna w postaci komisarza Strumiłło z serialu "Mrok" Jacka Borcucha.

Aktor sam siebie nazywa już żartobliwie "zabytkiem" i etatowym policjantem, od wygłaszania komentarzy na tematy typu: "policja wycofuje polonezy ze służby". Mimo że nie ma w Polsce wielu osób, które nie kojarzyłyby twarzy Borewicza-Cieślaka, sam aktor wyraźnie zaznaczył w czasie rozmowy z nami:

- Tylko niech pan nie mówi mi, że jest to serial "kultowy"! Nienawidzę tego słowa!

Nie pozostaje nam więc nic innego, niż z okazji kolejnej rocznicy życzyć wszystkiego co najlepsze całej ekipie tego... bardzo znanego serialu!

Czytaj także:

Drugie życie Borewicza

Nigdy nie podrywałem kobiet na Borewicza!

Historia jak z chińskiej opery, czyli jak to było z Borewiczem

To on stworzył Borewicza

Prawie jak Szarik...

swiatseriali.pl
Dowiedz się więcej na temat: Kultowe seriale | 07 zgłoś się | Bronisław Cieślak
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy