Korona Królów
Ocena
serialu
7,2
Dobry
Ocen: 3836
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"Korona królów": Robert Gonera wygrał z nałogiem. Nie pije już pięć lat!

Robert Gonera, czyli Jan Grot z "Korony królów", nie kryje, że kiedyś z powodu alkoholu zaczął tracić kontrolę nad swoim życiem i - gdyby nie praca - pewnie stoczyłby się na samo dno. Na szczęście w porę się opamiętał. Wypowiedział wojnę nałogowi i wygrał ją!

Robert Gonera nie wstydzi się otwarcie mówić o tym, że kiedyś zbyt często zaglądał do kieliszka i zdarzało mu się tracić kontrolę nad emocjami. Aktor nie kryje, że miał poważny problem z alkoholem, ale - na szczęście - udało mu się wyjść zwycięsko ze wszystkich życiowych prób i z nałogu...

- Musiałem przejść długą drogę, aby wiele rzeczy zrozumieć - wyznał niedawno. - Jesienią minie pięć lat, odkąd nie piję - powiedział w wywiadzie dla tygodnika "Na żywo".

Odtwórca roli podkomisarza Józefa Krawca w międzynarodowym serialu Canal+ "Zasada przyjemności" przyznaje, że w walce z nałogiem pomogli mu specjaliści. Dziś namawia wszystkich, którzy mają takie same problemy, z jakimi on się borykał, by korzystali z terapii.

Reklama


- Wiele osób nie wierzy w moc terapii. Ale skoro mi się udało, dzielę się tym doświadczeniem... Niech wiedzą, że praca nad sobą przynosi efekty - mówi.

Robert Gonera - choć od dawna jest trzeźwy - ciągle uczy się żyć w zgodzie z sobą i innymi.

- Skupiam się na tym, co pozytywne - twierdzi i dodaje, że stara się jak najwięcej pracować, bo tak naprawdę tylko dzięki pracy nie stoczył się na dno. Gdyby tak było, utraciłbym wszystko, łącznie z pracą. A ja przecież pracowałem zawsze, nawet mając gorsze momenty w życiu. Do dna było jeszcze daleko - wspomina.  

Jednocześnie wszyscy pamiętamy dramatyczne wyznania aktora o jego bezdomności w 2014 roku:

"Porzuciłem samochód dopiero wczoraj po trzech latach życia w nim prawie. Był to rodzaj bezdomności. Nie zawsze miałem gdzie spać, więc spałem w samochodzie"

oraz posty z Facebooka z 2016 roku:

"[...] zasnąłem w samochodzie, obudzili mnie policjanci. Byłem przekonany, że ktoś zajmie się w szpitalu moim zmęczeniem. Jakież było moje zdziwienie, kiedy złapało mnie dwóch osiłków pielęgniarzy i na siłę wstrzyknęli mi jakiś lek. Podejrzewam, że było to relanium. Zastrzyk spowodował palpitacje i myślałem, że umrę" - pisał wówczas Gonera.

Aktor, którego kariera rozpoczęła się dokładnie 30 lat temu (zadebiutował w 1989 roku rolą Jacka Zybiga w filmie "Marcowe migdały"), dziś wie, że alkohol wcale nie jest ani ucieczką od problemów, ani pocieszeniem.

- Lepiej świadomie, trzeźwo analizować to, co nas w życiu spotyka - mówi.

Agencja W. Impact
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy