Magda Walach lubi skrajności
W aktorstwie najbardziej inspiruje ją granie skrajnie różnych ról, a do pracy na planie zachęca... muzyka. - Dzięki niej mogę z dystansem spojrzeć na kolejną postać - wyznaje Magdalena Walach.
W "Komisarzu Aleksie" gra pani policjantkę, która świetnie posługuje się bronią. To efekt profesjonalnego wyszkolenia?
- Pewność siebie przy okazji tej roli dało mi profesjonalne szkolenie z bronią, które odbyłam w przyspieszonym trybie oraz udział przy realizacji serialu funkcjonariuszy łódzkiej policji. Ich pomoc na planie była nieoceniona zarówno w trudnych scenach wybuchów czy pościgów, jak i tych mniej istotnych dla przebiegu akcji, lecz ważnych dla mnie, bo zdradzających profesjonalizm Lucyny.
Pani bohaterka w przeciwieństwie do komisarza Bromskiego bezwzględnie przestrzega procedur. To jej atut czy wada?
- To prawda, podkomisarz Lucyna Szmidt to doświadczona racjonalistka, ceniąca sobie porządek. Niestety, nie przepada za zwierzętami. Początkowo nie darzy Aleksa sympatią i właśnie na tym polu będzie dochodziło do zabawnych sytuacji. Z upływem czasu przekona się oraz doceni wyjątkowe umiejętności psa. W rezultacie wraz z Bromskim, starszym aspirantem Puchałą i Aleksem, stworzą bardzo zgrany zespół.
Praca z tytułowym bohaterem przebiegała bez problemów?
- Wśród aktorów mówi się, że najtrudniej jest grać z dziećmi i ze zwierzętami, a taką właśnie próbę podjęła ekipa serialu. Większą część tego zadania wziął na swoje barki Kuba Wesołowski. To on odgrywał sceny, w których jedynym partnerem był Alex. Mimo mozolnych treningów pod okiem treserów, w wielu przypadkach jego psia natura brała górę. Rocky, bo tak naprawdę wabi się serialowy psiak, był bardzo spontaniczny.
Widzowie polubią "Komisarza Aleksa"?
- Mam nadzieję. Interesujący jest już sam gatunek łączący elementy kryminału i komedii. Kryminalne zagadki przedstawione w lekki sposób pozwalają budować zabawne sytuacje. Poza tym każdy odcinek to ciekawa historia i nowi bohaterowie.
Rozmawiał Artur Krasicki