Żona umie przywołać go do porządku!
Marcin Troński, czyli Bogdan Sawicki z "Klanu", przez całe lata uważał, że praca jest w jego życiu najważniejsza. Kiedy jednak spotkał młodszą o czternaście lat Martę, jego spojrzenie na świat całkowicie się zmieniło. Doszedł do wniosku, że rola męża i ojca daje mu najwięcej satysfakcji...
Pierwsze małżeństwo Marcina Trońskiego nie było udane. Po rozstaniu z żoną aktor rzucił się w wir pracy. Nie chciał wiązać się z żadną kobietą na stałe, bo uznał, że do małżeństwa trzeba dorosnąć. Przez kilka kolejnych lat złamał wiele kobiecych serc i nic nie wskazywało na to, że kiedykolwiek jeszcze zdecyduje się założyć rodzinę. Tymczasem jego przyjaciele postanowili go zeswatać.
- Ani ja, ani Marta nie mieliśmy pojęcia o spisku naszych wspólnych znajomych - śmieje się dziś Marcin Troński.
- Zaproszono nas do jednej z warszawskich kawiarni na promocję książki Daniela Bargiełowskiego, posadzono obok siebie i... To była miłość od pierwszego wejrzenia!
Marta, absolwentka iberystyki oraz marketingu i zarządzania, również była wtedy na rozstaju życiowych dróg. Wiedziała, co znaczy nieudane małżeństwo i bała się kolejnych związków. Zaryzykowała jednak i pozwoliła Marcinowi zdobyć jej serce.
Po półtorarocznej znajomości wzięli cichy ślub, o którym nie wiedział nikt oprócz najbliższej rodziny pary młodej. Do przyjaciół wysłali eleganckie kartki, ale dopiero wtedy, kiedy było już po wszystkim. Nie chcieli rozgłosu, niepotrzebnej pompy, wielkiej uroczystości.
Marcin Troński przyznaje, że największą jego wadą są częste zmiany nastroju. W jednej chwili jest uroczy i wyrozumiały, a moment później potrafi zmienić się w rozkapryszonego egoistę. Żona z anielską cierpliwością znosi jego kaprysy i w sobie tylko znany sposób potrafi je ujarzmić.
- Marta umie zmusić mnie do rozmowy na najtrudniejsze tematy i przywołać do porządku, gdy zaczynam grymasić. Przypomina mi, że w domu jestem tylko mężem i ojcem, a ostatecznym argumentem, jakiego używa, by mnie rozbroić, jest dobre... jedzenie. Nie ukrywam, że lubię dobrze zjeść, a moja żona wszystko robi wspaniale - od zup do ciast - mówi serialowy Bogdan z "Klanu".
Marcin Troński zawsze bardzo chętnie wraca po pracy do domu. Choć praca jest dla aktora nadal bardzo ważna i nadal traktuje ją niezwykle poważnie, zdaje sobie sprawę, że prawdziwe szczęście dać mu mogą tylko najbliżsi.
- Dzięki rodzinie odwróciły mi się pewne wartości, co przy moim charakterze okazało się zbawienne. Gdy patrzę na żonę i synów, wiem, że ja i mój zawód to tylko dodatek do szczęścia - przyznaje.