Klan
Ocena
serialu
7,3
Dobry
Ocen: 13922
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Oczepin nie będzie

Jakub Świderski, szerokiej widowni znany jako Norbert Piątkowski, chłopak Oli Lubicz (Kaja Paschalska) z "Klanu", opowiada nam o swojej determinacji, planach i przygotowaniach do ślubu.

Czy jesteś jakoś spokrewniony z Janem Świderskim, legendarnym aktorem i pedagogiem?

- Bardzo, bardzo daleko, ale tak. Mój dziadek przez długie lata zajmował się wyszukiwaniem korzeni rodzinnych i doszedł gdzieś tak do 1400 roku. Myślę, że gdzieś tam nasze gałęzie się rozchodzą, ta koligacja jest bardzo daleka.

Mieszkasz teraz w Warszawie? Przeniosłeś się?

- Powoli. Jeszcze do końca sezonu grzewczego mieszkamy z moją narzeczoną Agnieszką (Agnieszką Przestrzelską, również aktorką - przyp. red.) w Łodzi, ponieważ tam jest mój dom rodzinny.

Reklama

Ale studia kończyłeś we Wrocławiu. Dlaczego nie w Łodzi?

- Studiowałem też w Łodzi. Tu przeszedłem szybką naukę dojrzewania. Aktorstwo było dla mnie totalnie obcym przeżyciem, pozostającym w sferze marzeń.

Nigdy wcześniej nie brałem udziału w żadnych warsztatach aktorskich, w żadnym kółku teatralnym. I nagle udało mi się przejść egzaminy, ktoś zauważył we mnie coś ciekawego. Pomyślałem: fantastycznie! Już jestem zawodowym aktorem. A tu pierwsze zajęcia - nic nie rozumiem.

Drugie, trzecie - to samo. A koledzy już wdrażają zalecenia pedagogów. Wiersz mówiłem w miarę przyzwoicie, dykcję miałem niezłą, ale obcy był mi monolog wewnętrzny, nie wiedziałem, o co chodzi. I okazuje się, że ja - który zawsze byłem przykładnym uczniem, starałem się być najlepszy - wylatuję z pierwszego roku.

Potworny szok! Na szczęście szkoła umożliwiła mi od razu zdawanie na inne uczelnie i po dwóch tygodniach rzetelnego wkuwania nowych tekstów udało mi się dostać do wrocławskiej PWST.

A tam poznałeś Agnieszkę i już szykuje się ślub...

- To już 11 czerwca.

Przygotowania zaawansowane?

- Tak, aczkolwiek mieliśmy już zamówioną wódkę, a musimy szukać od nowa, bo wycofał się nasz dystrybutor, któremu skończyła się licencja. Poza tym zostały nam już chyba tylko zaproszenia. Obrączki właśnie się grawerują.

To będzie klasyczny ślub czy planujecie coś szczególnego?

- Nawet jeśli planujemy, to nie możemy tego zdradzić, bo wtedy goście nie byliby zaskoczeni. Na pewno nie będzie oczepin.

Cała uroczystość odbędzie się w...

- We Wrocławiu! Dziadkowie Agnieszki pochodzą z okolic Wrocławia, moi w zasadzie też, więc nie będą mieli daleko. Zresztą Wrocław tkwi w naszych serduchach, jest pięknym miastem, tam się poznaliśmy i z sentymentu do niego wracamy.

A znajdziecie czas na jakąś podróż poślubną?

- Mamy taką nadzieję. Chociaż jak nie będziemy mieli czasu to też dobrze, bo to będzie oznaczać, że któreś z nas pracuje.

Jak na tle Łodzi czy Wrocławia podoba ci się Warszawa?

- To zupełnie inne miasto. Zdecydowanie odczuwa się tę różnicę w liczbie ludności i w tempie życia. Z Łodzi wyniosłem złe wspomnienia, zazwyczaj bałem się tego szarego miasta. We Wrocławiu bardzo odetchnąłem.

Tam człowiek może spokojnie o drugiej w nocy wracać na piechotę do domu i nie ma po drodze żadnych przygód. O Warszawie zawsze myślałem, że to duże, niebezpieczne miasto pełne kryminalistów, a okazuje się, że wcale nie - Starówka całkiem ładna, metro jest sporym udogodnieniem. I pracy dla aktorów więcej niż w innych miastach. Tylko ceny mieszkań wprawiają mnie w zakłopotanie.

Możesz zdradzić, czy w "Klanie" też szykuje się ślub?

- Losy Olki i Norberta są niesprecyzowane. Za pierwszym razem, gdy wręczył jej pierścionek, został odrzucony. Teraz kolejny przyjęła, ale nie jest dopowiedziane, czy był to pierścionek zaręczynowy.

A choroba Norberta będzie się jakoś rozwijać?

- To jest dobre pytanie, ja też się nad nim zastanawiam (śmiech). Jeżeli rzeczywiście była to schizofrenia, a nie zwykła depresja, to jest teraz w recesji. Tyle wiem na pewno. Ale dla mnie nie ma problemu - jeśli objawy powrócą, to ja z chęcią pod kątem aktorskim zmierzę się z tym. Jak najbardziej jestem otwarty na wyzwania.

Mam nadzieję, że twoje prywatne relacje z mamą czy przyszłymi teściami nie wyglądają tak okropnie jak w serialu...

- Zdecydowanie nie. Ja czuję się bardzo komfortowo. Moja mama nie jest tak zaborcza jak matka Norberta. Rozumie to i jest świadoma, że za miesiąc, dwa a może trzy w domu będę w zasadzie tylko na fotografiach.

A masz rodzeństwo?

- Tak, młodszego brata, który właśnie - Boże, dlaczego on to robi? - wybiera się na aktorstwo.

Czyżbyś odradzał młodym ludziom tę drogę?

- No pewnie, że tak! Aktorstwo jest fantastyczne, ale trzeba mieć zawód. Ja nie wziąłem tego przykładu z Zachodu, bo wtedy jeszcze o nim nie wiedziałem. Ale tam wszyscy mają pracę, mają zawody, aktorstwo jest traktowane jako hobby. Wprawdzie dłużej czekają na swoją rolę, bo na castingach pojawia się nie 50, tylko - podejrzewam - 500 osób...

Czy oprócz seriali występujesz gdzieś w teatrze?

- Próbuję. Mieliśmy z przyjaciółmi przygotowaną nową sztukę, mieliśmy prawa autorskie, salę, ale brakowało nam czasu dla siebie. W dodatku ostatnio z projektu wycofał się jeden kolega. I od nowa szukamy. Ale staram się cały czas obcować z deskami.

a.im.

Agencja W. Impact
Dowiedz się więcej na temat: Jakub Świderski | Klan
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy