Na planie jak w domu
Gdy 24-letnia dziś Kaja Paschalska stawiała swoje pierwsze kroki ma planie "Klanu", miała 11 lat. Czy wyobraża sobie swoje życie bez sagi rodu Lubiczów?
- Do tej pory trudno nazwać mi pracą coś, co wykonuję prawie przez całe moje w pełni świadome życie, a co od zawsze traktowałam jako zabawę - mówi Kaja Paschalska, czyli serialowa Ola Lubicz.
- Plan zdjęciowy stał się moim drugim domem, natomiast aktorzy, z którymi grałam, moją drugą rodziną. Szczerze mówiąc, nie wyobrażam sobie, że moja przygoda z "Klanem" miałaby się kiedyś zakończyć.
Odkąd pamięta, pojawianie się na planie sprawiało jej olbrzymią frajdę.
- Tym większą, że nie musiałam wtedy chodzić do szkoły - wspomina aktorka z 13-letnim stażem.
- Była to dla mnie także fajna odskocznia, która nauczyła mnie obowiązkowości. Od najmłodszych lat wiedziałam, że skoro przychodzę do pracy, to muszę być przygotowana. To wypełniało moje dzieciństwo. Nie zbierałam jak inne dzieciaki karteczek czy Pokemonów, tylko skupiałam się na nauce swoich kwestii.
Udział w serialu miał olbrzymi wpływ na jej psychikę.
- Zaczynałam przecież jako dziecko, u którego dopiero kształtował się charakter - wyjaśnia Kaja Paschalska.
- Swoje piętno odcisnęła na nim niewątpliwie rozpoznawalność. Decyzję o zostaniu osobą publiczną podjęli za mnie moi rodzice. Dzięki temu dziś zbieram zarówno korzyści, jak i płacę za to wysoką cenę. Za pozytywny uważam fakt, że mogę realizować się artystycznie i mam stałą pracę, którą lubię. Z drugiej jednak strony muszę zmagać się przykrą krytyką swojej osoby i ludzką zawiścią. Kilka razy dostałam porządnego kopniaka, który mocno bolał.
Serialowy konkurs! Zrób trzy kroki i sięgnij po nagrody: 4GB MP3 plus serialowy pakiet płyt DVD! KLIKNIJ! >>>