Byłam niegrzeczną dziewczynką
Dziewczyna o twarzy anioła i duszy buntowniczki. Idealna, by zagrać tytułową rolę w "Julii", nowym serialu TVN. Poznajmy bliżej Julię Rosnowską.
Producenci do głównej roli poszukiwali niepokornej dziewczyny. Jesteś buntowniczką?
- Jestem. Nie wiedziałam, że to aż tak bardzo widać. Niestety, często przysparza mi to kłopotów. Rodzice nie mieli ze mną łatwo, choć bardzo się kochamy.
A co takiego wyprawiałaś?
- Okres dojrzewania przechodziłam m. in. na punkowo. Były różne szaleństwa.
Zdarzały się ucieczki z domu?
- Aż tak to nie. Chociaż zdarzało się, że w szale wyszłam trzaskając drzwiami, postałam chwilę przed domem, po czym pokornie wracałam i przepraszałam rodziców (śmiech).
Wszyscy kochają Kraków, w którym kręcicie "Julię" - Ty też go pokochałaś?
- Ja zawsze kochałam Kraków! Jak można nie kochać tego miasta? Wcale się nie podlizuję (śmiech).
Dlaczego chciałaś zagrać w tym serialu?
- Jest to ogromna szansa. Rola, która daje właściwie wszystkie możliwości aktorskie. Myślę, że będę stawiana w każdej sytuacji: i komediowej, i dramatycznej. Liczę na doskonalenie warsztatu. Będzie dużo nauki i możliwości sprawdzenia siebie.
A nie chodzi Ci po głowie taka myśl, że to tylko serial, więc można coś odpuścić?
- Nie. Uważam, że - decydując się na zawód aktora - należy sprawdzić się na każdej płaszczyźnie: i w aktorstwie teatralnym, i filmowym. I czemu nie w serialach? To także jest sprawdzian, czy uda się przyciągnąć i utrzymać uwagę widza. I wydaje mi się to być nie lada sztuką.
Jak się dowiedziałaś, że otrzymałaś rolę Julii?
- Byłam akurat w szkole. Odebrałam telefon od pani Krystyny (Lasoń - przyp. red.), producentki "Julii" i nie do końca chyba wtedy się zorientowałam, że rzeczywiście dostałam tę rolę. Dopiero później, w rozmowie w cztery oczy, dotarło to do mnie. I przyszło przerażenie. Ale wiedziałam, że od razu się zdecyduję, przecież nie mogę odmówić takiej szansie. Chcę tego, bo po to brałam udział w castingu.
Nie boisz się, że już na początku drogi artystycznej przesiąkniesz serialową bohaterką?
- Na razie staram się czerpać jak najwięcej frajdy z tej pracy i wyciągać jak najwięcej pozytywnych doświadczeń z teraźniejszości. Mam nadzieję, że kiedyś będę miała szansę pokazać się także w zupełnie innej wersji.
Jaka jest tytułowa Julia?
- Przede wszystkim jest strasznie odważna, bo w ciągu jednego dnia absolutnie zmienia swoje życie. A nie znajduje się w łatwej sytuacji. Jest bardzo związana z mamą i siostrą, które popadły w finansowe tarapaty z powodu choroby siostry. Ale Julka właśnie chcąc im pomóc, stawia wszystko na jedną kartę i ucieka. Zaczyna nowe życie z bagażem doświadczeń.
Od dziecka wiedziałaś, że chcesz być aktorką?
- Nie, nie. Nawet gdy ktoś to kiedyś sugerował, zaprzeczałam. Jednak po maturze postanowiłam, że spróbuję zdać do szkoły teatralnej, co mi szkodzi. Ale się nie dostałam... I wtedy stwierdziłam, że naprawdę bardzo mi na tym zależy. Następnym razem się udało. » Przez ten rok intensywnie się przygotowywałaś? Studiowałam też anglistykę.
Czy poza aktorstwem masz jakieś pasje?
- Tak, różne. Na przykład fotografię. Bardzo lubię robić zdjęcia. Uwielbiam też uczyć się języków. Uczyłam się w życiu chyba pięciu, ale, niestety, w żadnym poza angielskim nie mówię tak, jak bym chciała.
Rozmawiała Anna Mieczkowska