Ma uprawnienia... sternika morskiego!
Marzena Trybała, czyli Wiola z serialu "Hotel 52", każdą wolną chwilę spędza na Mazurach, gdzie z pasją uprawia... żeglarstwo. Aktorka może się nawet poszczycić uprawnieniami sternika morskiego! Co to znaczy?
- Nic ponad to, że mogę prowadzić łódź żaglową na wszystkich akwenach zamkniętych i pełnić funkcję drugiego oficera na żaglówce do 50 metrów żagla w zatoce - tłumaczy.
Marzena Trybała nie wyobraża sobie wakacji bez żeglowania. To nie tylko jej wielka pasja, ale też wspaniały odpoczynek.
- W piękny słoneczny dzień lubię opalać się, leżąc na deku, a bujanie łodzi wcale mi w tym nie przeszkadza - mówi.
Aktorka doskonale pamięta swój pierwszy rejs, ale - co ciekawe - nic nie wskazywało na to, ze zakocha się w żeglowaniu, gdy po raz pierwszy weszła na pokład łodzi.
- Studiowałam wtedy w krakowskiej szkole teatralnej. Ówczesny dyrektor Almaturu zaprosił mnie i trzy inne studentki przebywające akurat na obozie w Giżycku na kilkugodzinny rejs łodzią typu "Omega". Mieliśmy płynąć na Wyspę Kormoranów. Z przyjemnością przyjęłam zaproszenie, bo nie miałam zielonego pojęcia, co mnie czeka. Wiatr wiał nam ostro w dziób, łódź bez przerwy mocno się przechylała, a ja nie byłam wtedy najmocniejsza w pływaniu wpław. W dodatku koledzy posadzili mnie na burcie i dali do trzymania jakiś sznurek, który nazywali szotem. Byłam przerażona i bez przerwy zastanawiałam się, co się ze mną stanie, gdy wpadnę do wody i przykryje mnie żagiel. Chciałam nawet sama wyskoczyć... Po czterech godzinach "piekła" - żeglowania pod wiatr i robienia niebezpiecznych zwrotów, zorientowałam się, że jak sama z siebie troszeczkę luzuję szot, to żaglówka wychodzi z przechyłu i "uspokaja się". Nie zważałam więc na komendy i luzowałam ten sznurek, choć przecież kazano mi go mocno trzymać. Kiedy dobiliśmy do celu, całowałam ziemię i dziękowałam Bogu, że żyję. No i miałam serdecznie dość pływania.
Jak się okazało, nie na długo! Już w drodze powrotnej z Wyspy Kormoranów, żeglując z wiatrem, Marzena Trybała poczuła, że chce jeszcze, jeszcze i jeszcze. I tak to trwa do dziś!