Heweliusz
Ocena
serialu
9.3
Super
Ocen: 141
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Hit Netfliksa to historia o kobietach. "Te emocje były we mnie bardzo głęboko"

"Heweliusz" to nie tylko historia morskiej katastrofy, dramat sądowy, ale również historia kobiet, które musiały poradzić sobie z ogromną stratą i jednocześnie walczyć o dobre imię swoich bliskich. "Każda z nich na swój sposób, ale jednak podobnie, niesie swoją historię i wrażliwość" - mówi w rozmowie z Interią Magdalena Różczka.

rozmowie z Interią Michał Żurawski stwierdził, że po obejrzeniu serialu ma wrażenie, że "Heweliusz" to historia o kobietach i ich walce. W pięcioodcinkowym miniserialu poznajemy trzy bohaterki - zupełnie od siebie różne, w innych sytuacjach życiowych, materialnych. Jednak przed każdą z nich stoją ogromne wyzwania i każda musi poradzić sobie z traumą, bólem i próbą odbudowania życia po tragedii. 

Reklama

O swoich postaciach w serialu "Heweliusz" opowiadają nam Magdalena Różczka, Justyna WasilewskaMichalina Łabacz

Katarzyna Ulman, Interia: Jolanta Ułasiewicz, Jadwiga Skirmuntt, Aneta Kaczkowska. Trzy kobiety, trzy różne perspektywy bohaterek, które musiały poradzić sobie w bardzo trudnych chwilach. Co możecie opowiedzieć o swoich postaciach? 

Magdalena Różczka: Każda z nich na swój sposób, ale jednak podobnie, niesie swoją historię i wrażliwość. Oglądałam wasze sceny, pewnie niejednokrotnie, ale muszę przyznać, że swoich staram się nie oglądać. Teraz jest mi ciężko sobie wyobrazić, że siadam i tak po prostu bez emocji oglądam te pięć odcinków. Te emocje były we mnie bardzo głęboko przez te kilka miesięcy. Wspominam ten czas jako chwile, kiedy nie mogłam się rozsypać. Jako moja bohaterka nie mogłam przeżyć żałoby, odkładam to na później, po to, żeby być tu i teraz; być silną dla męża, chronić jego dobrego imienia. Przed całym światem udaje rycerza, a chowa wszystko, co delikatne. 

Michalina Łabacz: Każda z tych bohaterek jest przede wszystkim matką; to ogromna siła, która je niesie. Moja Jadwiga próbuje zmierzyć się z traumą męża, którego zwróciło jej morze. Mimo tego, że jej rzeczywistość jest inna [niż pozostałych bohaterek - przyp. red.], to jest bardzo trudna - w całej bezradności. 

- Nasze postaci charakteryzuje siła - walczą o rodzinę, dobre imię, sprawiedliwość. Jesteśmy wojowniczkami. 

Justyna Wasilewska: Aneta Kaczkowska - moja postać wydaje mi się dosyć niejednoznaczna. Jej droga reprezentuje, mam takie poczucie, drogę kobiet, których system nie widzi, które w jakimś sensie są nieuprzywilejowane; znajdują się w trudnej ekonomicznie sytuacji. Po tragedii zostają zupełnie same, próbuje się wykorzystać ich naiwność, trudną sytuację do tego, aby rozegrać jakąś grę w związku ze sprawą, która odbywa się w sądzie morskim. To jest ciekawe zestawienie Jolanty i Anety - reprezentują zupełnie dwa różne światy. W tym męskim świecie w pewnym momencie stawia je po dwóch stronach barykady, więc one nagle stają się wobec siebie antagonistyczne. W sytuacji, w której się znajdują szuka się takiego kozła ofiarnego, żeby tę całą złość i żal na kogoś skierować. Kaczkowska idzie w tą stronę.  (...) Pomiędzy [Jolantą i Anetą - przyp. red.] jest fajna ta dynamika, bo ona się zmienia. 

Magdalena Różczka: Na początku wydaje się, że jesteśmy w innej sytuacji właśnie i finansowej, ale jest taki moment w serialu, kiedy masz wrażenie, że one dokładnie to samo przeżywają - pustkę, żałobę, której nie mają czasu przepracować. Każda z nas przeżywa to tak samo, jednak pokazuje wszystko inaczej. 

Justyna Wasilewska: Inaczej to przerabia. 

W serialu jest jedna piękna scena, w której Jolanta i Aneta w końcu odnajdują nić porozumienia. Stoją razem w tej walce i zaczynają rozumieć swoją sytuację. 

Michalina Łabacz: Tak naprawdę tam wydarza się coś zupełnie bez słów - to zrozumienie i połączenie. To jest niesamowite. 

Każda z pań ma w serialu definiującą waszą bohaterkę scenę. To mocne, emocjonalne momenty, które nie pozostawiają widza obojętnym. Jak budowałyście swoje postaci? Pani Magdo, czy miała pani okazję spotkać się z Jolantą Ułasiewicz? 

Magdalena Różczka: Tak. Mam to wielkie szczęście, że mogłam z panią Jolantą się spotkać, spędzić z nią trochę czasu. Jednocześnie ustalić, że nie zagram kogoś podobnego do niej fizycznie. Po kilku godzinach ta rozmowa dała mi skrzydła - pani Jolanta powiedziała, że tak się cieszy, że to ja zagram. Nabrałam trochę więcej odwagi, nie wiem, czy też tak macie, że zawsze przed rozpoczęciem przygody z nową postacią, nachodzą mnie takie myśli, że nie umiem. Tutaj przez kilka godzin siedziałam oczarowana wrażliwością, którą ma w sobie pani Jolanta. Na końcu tego spotkania powiedziała: ‘przecież wiadomo, że to nie jest o mnie, to jest tylko inspiracja, to jest fabuła wasza. Najważniejsze jest to, że widzę w tobie tak podobną wrażliwość i delikatność". To spotkanie dodało mi skrzydeł, a poza tym wiedzę o tym, czym może być utrata człowieka, który jest twoją drugą połową, czego nigdy wcześniej nie starałam sobie wyobrazić (...). 

Zobacz też: Powalczą o tytuł Najlepszego Polskiego Serialu Roku! Znamy nominacje

Michalina Łabacz: To jest trochę tak, że można zadać sobie pytanie: "jak teraz żyć po końcu świata". Dla każdej z naszych bohaterek to jest jakiś koniec, każda przeżywa tę żałobę na swój sposób. Jeśli chodzi o Jadwigę, to jest to postać fikcyjna, dla mnie bardzo ważne było spotkanie z Jankiem Holoubkiem, kiedy mogliśmy sobie przejść cały ten wątek, porozmawiać o emocjach; o tym, co dzieje się w relacji Jadwigi z Witkiem, a później spojrzeć sobie w oczy, przywitać się na planie i działać dalej. 

Justyna Wasilewska: Ja miałam taką intymną przeprawę z tą postacią, bo po pierwszym czytaniu scenariusza, co powiedziałam na pierwszej próbie, podzieliłam się takim poczuciem, że widzę w tej historii opowieść mojej mamy, po sytuacji powodziowej. Patrząc na tę sytuację z perspektywy czasu i z pewnego rodzaju dystansem, widzę, co ona musiała zrobić, żeby dom utrzymać, nas nie za bardzo angażować, a jednocześnie pozostać na powierzchni tej sytuacji, która ekonomicznie była po prostu masakryczna. To był kontekst zmiany życia, wykazania się ogromną siłą (...) Moja mama jest zupełnie inną postacią niż Kaczkowska, która jest dosyć harda, grubo ciosana. Nie oceniam jej oczywiście, myślę, że ona jest dumna, z tego, jaka jest. [Tworząc tę postać - przyp. red.] nadbudowałam bardzo indywidualną opowieść z moimi uczuciami i historia mojej mamy emocjonalnie mi w tym towarzyszyła. 

Zobacz też: Dramat na morzu, dramat na lądzie. Nakręcili wybitną polską produkcję Netfliksa

swiatseriali
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL