"Gra o tron": Gdzie się kręci serialowe hity?
Mimo rewolucji technologicznej efekty komputerowe wciąż nie mogą zastąpić naturalnej scenerii. Zależy od niej wiarygodność i nastrój obrazu. Niekiedy dla dobra produkcji ekipy pracują w ekstremalnych warunkach. Specjalnie dla was sprawdziliśmy, gdzie powstają zdjęcia do wielkich światowych produkcji jak "Gra o tron" czy "Wikingowie". Zajrzeliśmy też na rodzime podwórko i odkryliśmy, jak twórcy "Ojca Mateusza" i "Czasu honoru" oszukują widzów!
Do największych i najbardziej skomplikowanych serialowych przedsięwzięć ostatnich lat należy "Gra o tron". Autor literackiego pierwowzoru narzucił twórcom trudne warunki. Akcja rozgrywa się jednocześnie w kilku strefach klimatycznych, od lodowatej krainy za Murem, gdzie grasują Inni, przez Siedem Królestw (chłodnych na północy, gorących w Dorne), po półpustynne okolice nad Zatoką Niewolniczą. Gdzie kręcić zdjęcia, żeby oddać tę różnorodność?
W pierwszym sezonie oglądaliśmy Irlandię i Maltę. Zielona wyspa, ze zmienną pogodą, rwącymi potokami, lasami i górami to północ, kraina Starków. Kamienne fortyfikacje i pałace Malty stały się Królewską Przystanią. Ciekawe, że w obu lokalizacjach kręcono krainę Dothraków: ślub Daenerys na wybrzeżu Malty, a wędrówkę koczowników przez morze traw w Irlandii.
Ekipa "Gry o tron" poszła pod prąd mody. W świecie twórców fantasy za wyjątkowo magiczne uchodzą plenery Nowej Zelandii (znane nam np. z "Władcy Pierścieni"), a tu mamy przede wszystkim Europę. Okazało się, że nasz kontynent też jest fotogeniczny. W kolejnych seriach nowych miejsc przybywało. Ekstremalnym wyzwaniem dla ekipy była praca na lodowcach Islandii, w przeszywającym mroźnym wietrze.
- Pod kostiumami nosiliśmy odzież narciarską - wspomina Kit Harington grający Jona Snow. - Chodziliśmy w grubych czapkach, a gdy się je ściągało, żeby nakręcić scenę, to pod koniec we włosach mieliśmy sople lodu. We znaki dały mu się też jesienne zdjęcia w Irlandii Północnej. Ciemno, zimno i bardzo mokro - tak można streścić jego wrażenia z Belfastu.
Aktorzy żartują, że ekipa dzieli się na wyrobników, czyli tych, którzy marzną na północy i arystokrację, grzejącą się w śródziemnomorskim słońcu. Prawdziwym odkryciem dla filmowców okazała się Chorwacja. Mury, kościoły i pałace Dubrownika oraz wyspy na Adriatyku prezentują się rewelacyjnie. Ekipa zajrzała też do Afryki Północnej. Tam na granicy gór Atlas i Sahary, koło Ouarzazate wznoszą się warowne osiedla, czyli ksary, zbudowane z rdzawej gliny, jak serialowy Astapor. Gdy do tego dodać palmy w oazach, góry i pustynne wydmy, można zrozumieć, dlaczego przybywają tu filmowcy z całego świata.
W najnowszej serii oglądamy też sceny z hiszpańskiej Andaluzji. Królewskie ogrody Alcazaru w Sewilli stały się Wodnymi Ogrodami Dorne.
Na krajowym podwórku podobne rozwiązanie przyjęli producenci "Ojca Mateusza". Dni filmowych w Sandomierzu jest mało. Sceny z wnętrz powstają w Warszawie, a drewniany kościółek proboszcza detektywa wznosi się tak naprawdę w Gliniance, niespełna 40 km od śródmieścia stolicy. Dla odmiany powstańczą Warszawę z "Czasu honoru" zagrały ruiny fabryk z okolic Wałbrzycha, z Walimia i Świebodzic.
Pracę ułatwili sobie nieco twórcy "Wikingów". Po sfilmowaniu kilku fiordów ekipa zakotwiczyła na stałe w Irlandii. Było to uzasadnione ekonomicznie, bo koszty utrzymania w Norwegii szybko doprowadziłyby producentów do ruiny. Irlandzkie góry Wicklow zupełnie wiarygodnie udają Skandynawię. Nieco mniej przekonujące są górskie jeziora jako fiordy, bo choć mają skaliste brzegi, to kolor wody jest inny niż w Norwegii, a na brzegach nie widać śladów po morskich przypływach i odpływach. Ale to drobiazgi, które fani są gotowi wybaczyć.
Pewnym zaskoczeniem dla miłośników cyklu "CSI" może być natomiast wiadomość, że odcinki o Nowym Jorku i Miami powstawały przeważnie w... Los Angeles. Każda ekipa (choć nie cała) zaglądała co prawda na kilka dni w sezonie na przykład do Nowego Jorku czy na Florydę, by nakręcić plany z typowych, pocztówkowych miejsc.
Dlatego oglądamy prawdziwą Statuę Wolności, Most Brookliński czy bagna Everglades, gdzie zbrodniarze z Miami pozbywali się zwłok ofiar. Jednak większość pracy wykonywano w kalifornijskich studiach filmowych. O mistrzostwie montażystów świadczy to, że przejścia odbywają się niedostrzegalnie dla widza.
IP