Powrót wielkich bohaterów
SPOILER! Wreszcie są! Ulubione seriale wróciły do telewizji, a ich bohaterowie do naszych domów. Poznajemy ich nowe perypetie, wzloty i upadki. Uradowani myślimy sobie: "Super! Będziemy znowu mogli się wzruszać i ekscytować nowymi fabułami wymyślonymi przez amerykańskich scenarzystów". Czy słusznie? Naszym skromnym zdaniem: "Nie". Przekonajcie się dlaczego.
Fakt, że do tej pory jakaś telewizyjna produkcja trzymała poziom, nie oznacza, że i kolejna jej edycje ukontentują nas w pełni. Pamiętajcie, że "wszystko się kiedyś kończy". I nie jest to redakcyjny defetyzm, lecz wniosek z regularnej kontroli jakości tegorocznej jesiennej ramówki największych stacji amerykańskich.
Jeśli zatem zacieracie ręce na myśl o wieczorze z najświeższym doktorem Housem czy "dobrym mordercą" - Dexterem, zapoznajcie się z naszym przewodnikiem. Podpowiadamy, od jakich tytułów warto zacząć, a co zostawiać sobie na naprawdę podłą pogodę.
"Gotowe na wszystko" sezon 7
Pod pozornie idealnym obrazem życia gospodyń domowych z amerykańskiego przedmieścia, kryją się tajemnice, lęki, kompleksy, a nawet zbrodnie. Dziewczyny z Wisteria Lane nie próżnowały przez wakacje. Wracają w lepszej formie, z nowymi postaciami, ale na szczęście także i z tym samym, wybuchowym temperamentem.
Cztery oddane przyjaciółki: konserwatywna Bree, egocentryczna Gabrielle, apodyktyczna Lynette oraz niekonwencjonalna Susan po raz siódmy pokażą się nam od najlepszej strony.
Po pierwszych trzech odcinkach ("Remember Paul?", "You Must Meet My Wife", "Truly Content") widać wyraźnie, że fabuła nowego sezonu serialu została nakreślona na tyle ciekawie, aby z niecierpliwością skreślać w kalendarzu dni do premiery kolejnego epizodu.
W "Gotowych na wszystko" wydarzyło się już sporo, ale prawdziwa zabawa jeszcze przed nami!
Przede wszystkim powrócił Paul Young. Tym, którzy nie są z serialem na bieżąco (jak to w ogóle możliwe?!), wyjaśniamy: jest to największy czarny charakter tej produkcji. Były sąsiad bohaterek, eks-mąż ich najlepszej przyjaciółki, obecnie: morderca po odsiadce.
Mężczyzna po dziewięciu latach więzienia pragnie zemsty. Twierdzi, że "ma świetny plan". Nie wątpimy! Marc Cherry (twórca serialu) jeszcze nigdy nie zawiódł!
Nowe "Gotowe na wszystko" przyprawią nas także o bóle brzucha ze śmiechu. Susan Delfino (Teri Hatcher), po tym jak z mężem wpadli w finansowe tarapaty, znalazła niekonwencjonalny sposób, aby szybko się "odkuć".
Przykrywką "dorabiania na boku" jest ręcznie przez nią robiona biżuteria, ale nie ma ona aż takich walorów estetycznych jak ciało szczupłej "desperatki". Kobieta w skąpej bieliźnie i w erotyczny sposób sprząta własny dom. Jak na tym zarabia? Pręży się i wygina, by pozbyć się brudu, ale też zaspokoić brudne myśli korzystających z jej usług panów, którzy w dobie internetu płacą krocie za takie "tutoriale" perfekcyjnej pani domu.
Wszystko idzie pięknie do czasu, kiedy drugie życie Susan zaczyna robić międzynarodową karierę, o której nie wie nawet jej mąż…
W serialu zagoszczą nowe postaci. Vanessa Williams, znana z roli okrutnej Wilhelminy w "Brzudula Betty" i tym razem nie zamierza rezygnować z pięknych strojów czy ostrego języka. Renne, bo tak nazywa się nowa bohaterka, to przyjaciółka Lynett z college'u. Jest jej całkowitym przeciwieństwem: piękna, bogata, seksowna, ale i… nieszczęśliwa.
Rozwodzi się, a ukojenia szuka zarówno na spokojnych przedmieściach Fairview, jak i w ramionach muskularnego "panicza Złota Rączka". Przystojny Keith (zapomniany Brian Austin Green) efektywnie i efektownie (!) remontuje dom Bree - kobieta po (już drugim) rozwodzie chce nieco odświeżyć mieszkanie oraz własne życie. "Zręczny" robotnik ma jej pomóc w obu przypadkach!
Jednak nie tylko ona ma wyrafinowany gust (nie tylko względem tapet), dojdzie zatem do bitwy między zdesperowanymi sąsiadkami.
Czy jeśli jedna z nich wygra walkę, to zobaczymy romans starszej kobiety z młodym mężczyzną? Bardzo możliwe, gdyż scenarzyści serialu są "gotowi na wszystko". Nie obawiali się poruszyć kontrowersyjnego tematu palenia "medycznej marihuany". Schorowany Tom (mąż Lynette) z pomocą specjalisty znalazł naturalny sposób na swoje bolączki.
Nie znasz serialu? Zażyj "desperacką pigułkę" i poznaj fabułę w całości:
"Trawka" sezon 6
Nancy, wzorowa matka dwójki dzieci, to ostatnia osoba, po której można by się spodziewać, że jest dilerem narkotyków. A jednak jej interes kwitnie. Nowy sezon "Trawki" to serialowy road movie! Rodzina Botwinów musi uciekać przed meksykańskim bossem, a zarazem zranionym mężem Nancy, głównej bohaterki. Dlaczego? Bo jej młodociany (i porywczy) syn - Shane - zabił finezyjnie (młotkiem do krykieta; nie kijem!) pannę Pilar Zuazo - szefową PR meksykańskiej mafii!
Pamiętajcie, że Nancy zbiegła z miejsca "wypadku" z całą rodzinką, czyli także z pierworodnym Estebana, więc mężczyzna wysyła swoich dwóch najlepszych zabójców, aby - mówiąc eufemistycznie - rozwiązali problem.
Tak zaczyna się pierwszy odcinek szóstego sezonu serialu. Jednak do piątego epizodu mieliśmy wątpliwości, czy nowa "Trawka" ma rację bytu. Rodzinne podróże od miasta do miasta ukazywały raczej dramatyczną niż, do czego zdążyliśmy przywyknąć, komediową stronę życia i wszelakich jego aspektów.
Scena transgresji bohaterów - z Botwinów na Newmanów - miała więcej z Bergmana niż szalonego klimatu produkcji "Showtime". Z całym szacunkiem dla szwedzkiej kinematografii, ale nie tego oczekujemy od serialu, w którym główną bohaterką jest nieodpowiedzialna matka i profesjonalna dilerka w jednym! Kiedy Newmanowie znaleźli w Seattle zgodny z prawem sposób na życie, scenarzyści serialu najwyraźniej wciąż poszukiwali pomysłów na ratowanie dalszej część produkcji. I nagle z fabularnego marazmu wybudza nas wielkie "bum!" - ewidentnie także i Jenji Kohan (twórca serialu) dostał krykietowym kijem po głowie, i to mocno, gdyż szósty odcinek - "Boomerang" - oczyścił "Trawkę" z wszelkich zarzutów.
Wartka fabuła, tempo, zwroty akcji, a przede wszystkim emocje - to jest właśnie to! Nancy zdecydowana, Nancy załamana - jak na obrazach Goi - zobaczyliśmy dwie osobowości tej samej bohaterki: matki lwicy i zdesperowanej gangsterki. Nam się bardzo podobało!
Podczas półgodzinnej projekcji dwóch kolejnych odcinków trudno jest pisnąć słówko czy zrobić sobie spację na przysłowiową toaletę. Scena z udziałem Shane'a (fenomenalny Alexander Gould) - nastoletnim "gringo", który rywalizuje z doświadczonym seryjnym mordercą o miano "największego hardcore'a" i wygrywa, ratując tym samym rodzinę od śmierci - jest bitwą, która rozstrzygnęła spór.
Tak, "Trawkę" warto zażywać co tydzień - serial rozpalił się i daje niezłego kopa!
"Plotkara" sezon 4
Gdy po tajemniczym zniknięciu do nowojorskiego liceum wraca piękna Serena, plotkom na jej temat nie ma końca. Serena nie pozostaje dłużna swoim "przyjaciółkom". Spisek, manipulacja i intryga to oś serialu "Plotkara". Na pierwszym planie mamy miłosne rozterki, a partnerują im supermodne ciuchy i styl życia na wysokim poziomie. Pisałem już, że bohaterami "Plotkary" świeżo upieczeni maturzyści?
Jeśli po przeczytaniu tych trzech zdań nie czujecie się sfrustrowani, to znak, że serial, a w szczególności czwarty jego sezon, przypadnie wam do gustu.
Nasza bananowa młodzież poszła na studia! Szkolne mundurki zamieniła na własne apartamenty, a szalone imprezy w basenie wyparła ambicja. Przynajmniej tak się wydaje młodym ludziom, bo trudno jest żyć na Upper East Side. "Ich Manhattan" to towarzyska dżungla, w której musisz przeżyć, w której - dosłownie - wszelkie chwyty są dozwolone. I za to kochamy "Plotkarę"! Nowy sezon zaczyna się odcinkami w Paryżu. Uwierzcie, jest na co popatrzeć: francuska architektura, przystojni kochankowie Sereny, piękne stroje Blair i bogate wnętrz muzeów.
Główne bohaterki zrobiły sobie europejskie wakacje, by zebrać energię na wielki come back do akademickiej socjety w czasach dla nich nieprzychylnych (obie doznały poważnych zawodów miłosnych).
Znamy dziewczyny od lat (dokładnie trzech), więc możemy być spokojni, że B. i S. poradzą sobie na elitarnym ringu. Na szczęście scenarzyści sięgnęli tym razem po coś innego - po wroga z "proletariatu".
Juliet Sharp (Katie Cassidy) to biedna dziewczyna z planem. Żmija, knująca równie dobrze co sama Blair. Przebiegle wkupuje się w łaski nastoletniej burżuazji, ale nie dla społecznej nobilitacji, a z powodu pewnej tajemnicy… Dziewczyna pragnie zniszczyć życie Sereny.
Dlaczego? Po piątym odcinku trudno jest już rozwiązać tę zagadkę. Na szczęście, bo stanowi to obietnicę wciągającej fabuły. Nieoczekiwane zwroty akcji i zmiany frontów, labilność sojuszy - to jest mniej więcej to, co każda "plotkara" lubić powinna.
"Glee" sezon 2
Kąśliwa komedia o słabościach drzemiących w każdym z nas, "opowiada o perypetiach członków chóru szkolnego i przeciwników klubu Glee. Całość utrzymana w konwencji barwnego musicalu".
Serial wpadł we własne sidła. Musicalowi nie jest łatwo przekonać do siebie tłumów. Dlatego twórca serialu - Ryan Murphy - poszedł po radę do Cioci Popkultury. Ta najwyraźniej poradziła mu, aby robił to, co do tej pory - naciągał widzów, by byli wierni "Glee", gdyż co dwa, trzy odcinki serwuje prawdziwe show z udziałem megagwiazd. A pomiędzy nimi... No cóż, fajne covery piosenek. I tak w pierwszym sezonie mieliśmy piosenki Madonny i Lady GaGa, wtedy cały świat dowiedział się, że jest "Glee". Drugi odcinek nowego sezonu ("Britney/Brittany") w Stanach zdobył rekordową publiczność, ponad 13 milionów widzów. Czy to tego panteonu skandalistek dołączy jeszcze Christina Aguilera? Jak na razie, po epizodzie z Britney Spears, przyszedł czas na repertuar z filmu (i musicalu) "Rocky Horror Picture Show" (a to z okazji Halloween).
Ten odcinek pobije zapewne ratingowy rekord, bo obejrzą go nie tylko nastolatki, ale też pamiętający premierę filmu ich rodzice! Czy o takich fanów chodziło Murphy'emu - twórcy fenomenalnego serialu "Bez skazy"?!
Rada Cioci Popkultury poskutkowała, jednak skoro już ludzie oglądają serial, to czy warto po raz drugi iść tą samą drogą? A może pokazać, że produkcja ma do zaoferowania coś więcej, niż prężnie działający pion marketingu? Który notabene już myśli o odcinku z Michaelem Jacksonem!
"Chirurdzy" sezon 7
Opowieść o życiu zawodowym i prywatnym młodych lekarzy z Seattle. W zabawny i refleksyjny sposób pokazuje ich problemy i wzajemne relacje.
"Chirurdzy" swoje lata już mają, podobnie jak "Dr House" czy "Gotowe na wszystko". Z pewnością zdobyli przez ten okres wielu widzów, którzy dojrzewali wraz z serialem, ale też część zwyczajnie wyrosła już z "historii o uroczych lekarzach". Z tej przyczyny serial praktycznie nie ewoluuje!
Owszem mamy nowe postaci i wątki, ale wszystko to nie wykracza poza dość nudną konwencję.
Okazuje się, że siódmy sezon to nie lada wyzwanie nie tylko dla scenarzystów -niestety dla fanów serialu również.
Nie możemy też oczekiwać od twórców wielkiego "bum" na otwarcie nowej serii (obejrzeliśmy dopiero trzy odcinki), gdyż miało to miejsce w dwugodzinnym finale poprzedniej, kiedy szaleniec z pistoletem wdarł się do szpitala, zabił część personelu, a główny bohater, dr Derek Shepard, został postrzelony!
Niestety, po takim "trzęsieniu ziemi", napięcie wcale nie rośnie!
W siódmym sezonie mamy kilka "stałych punktów programu": ślub głównych bohaterów, nową postać - przystojnego psychologa , jest i crossover z zaprzyjaźnionym serialem "Prywatna praktyka" - siostra dr Shepharda odwiedza brata oraz przedziwne medyczne przypadki i pacjenci, jak Człowiek-Drzewo (chorujący na wirusa brodawczaka - Human Papilloma Virus).
Pomimo obecności wszystkich tych idealnych składników, całość wychodzi zwyczajnie mdło.
"Dexter" sezon 5
Dexter Morgan to sympatyczny pracownik policyjnego laboratorium w Miami, a jednocześnie… seryjny morderca, kierujący się swoistym kodeksem moralnym. Najmocniej dostanie się "Dexterowi", dlatego że najbardziej ten serial lubimy i oczekujemy dużo, dużo więcej! Z panem Morganem sprawa się ma podobnie jak z "Chirurgami" - w końcówce poprzedniego sezonu było wielkie "bum". Widok zimnej żony, biorącej kąpiel w wannie pełnej własnej krwi, szokuje. To wymusza na twórcach serialu, by nowy rozdział w życiu wdowca stał się nieco spokojniejszy. Mamy jednak nadzieję, że żałoba nie będzie trwała cały piąty sezon, bo umrzemy z nudów!
Chcemy, aby "nasz Dex" robił to, co umie najlepiej - wymierzał na swój sposób sprawiedliwość, a nie zmieniał pieluszki osieroconemu Harrisonowi i bawił się w zafrapowanego tatusia.
Na szczęście jego siostra - ostra Debra - staje się mocną bohaterką drugiego planu. Więcej mówi, więcej robi… No właśnie, widzowie na razie dostali małą zachętę - panna Morgan uległa swojemu zawodowemu partnerowi. Ona i detektyw Quinn mocno zbliżyli się na płaszczyźnie bardzo prywatnej…
Tak, tak, przyznajcie się: wszyscy czekamy na ich romans! Banalne, ale jak na razie i tak twórcy serialu nie serwują nam lepszych scen do oglądania.
Widzieliśmy trzy odcinki nowej serii i chyba jest nadzieja. Pojawiła się już zapowiadana Julia Stilles, a wraz z nią - być może - konieczne ożywienie fabuły. "Dexter" ma swój klimat i rządzi się innymi prawami, niż pozostałe serialowe produkcje. Nadal w niego wierzymy, jednak, ku przestrodze: "Żółta kartka, Dex!".
"Dr House" sezon 7
Dr Gregory House to genialny, lecz charakterny lekarz diagnostyk. Nie lubi pacjentów i stosuje kontrowersyjne metody, ale bezbłędnie diagnozuje najtrudniejsze przypadki.
House miał wszystkich powalić na kolana, powracając z siódmym sezonem własnych przygód. Wydarzyło się to, na co wszyscy (podobno) czekaliśmy - Greg House i Lisa Cuddy w końcu zostali parą.
Nie można było nie mieć dużych oczekiwań wobec najnowszego sezonu. Ostatni odcinek poprzedniej serii był naprawdę mocny i dobry. W jego ostatnich minutach, kompletnie rozbity po śmierci pacjentki, Gregory balansował nad przepaścią powrotu do narkotycznego piekła uzależnienia od vicodinu. I wtedy zjawiła się Cuddy - choć wyskoczyła z pudełka jak diabeł, okazała się iście anielskim kołem ratunkowym! House, mogąc wybierać między jej miłością, a vicodinem, wybrał oczywiście Lisę.
Siódmy sezon rozpoczął się w tym samym miejscu, w którym zakończył się szósty. Teraz główną atrakcją serialu jest wątek "docierania" się związku Cuddy i House'a.
Niestety, poza błyskotliwymi dialogami, które zawsze były mocną stroną serii, scenarzyści jakoś nie potrafią pewnie "wskoczyć" na rozwijanie pozostałych wątków.
Wiadomo było, że House nie może się diametralnie zmienić - byłoby to nie tylko nienaturalne, ale i szkodliwe dla formuły serialu. Przecież kochamy zjadliwego, zgryźliwego kulawca, a nie głupio uśmiechniętego, zadowolonego z siebie House'a!Równocześnie Greg musi zmienić się choć trochę, by jego związek z Cuddy miał szanse powodzenia.
Niestety, chyba coś scenariuszowo nie zagrało - w ich związku (mimo że rzeczywiście jest pełen zwrotów i konfliktów) brakuje dramatyzmu.
Odcinek "Selfish" wyznaczył dobry kierunek, po raz pierwszy ukazując starcie Cuddy i House na poważnie i bez wygłupów. Niestety, potem znów tempo trochę spadło.
Już od kilku sezonów bolączką "Dr. House'a" jest to, że kolejne przypadki medyczne, które rozwiązuje jego zespół, są dość nudne i niewiele osób śledzi je z przyjemnością. To się nie zmieniło w siódmej serii - a szkoda.
W ekipie (zwłaszcza po odejściu Trzynastki) wieje nudą. Za mało jest napięcia między lekarzami drugiego planu. Rozmowa (właściwie ostra sprzeczka) Foremana i Chase'a na schodach w odcinku "Massage Therapy" to dobry znak - miejmy nadzieję, że to pierwsza jaskółka wątków tego typu.
Podsumowując: mimo że prowadzony ślamazarnie i trochę bez pomysłu, to i tak wątek związku Cuddy i House'a jest najmocniejszą stroną kolejnego sezonu serialu. Z innych, też bardzo ważnych, trochę wieje nudą i powtarzalnością.
Miejmy nadzieję, że szybko się to zmieni i serial znowu nabierze rumieńców!