Diagnoza: Rak piersi! Gwiazdy walczyły z chorobą
Według statystyk na raka piersi choruje co ósma kobieta. Zachorowalność na ten złośliwy nowotwór w ostatnich latach wzrosła aż dwukrotnie. W październiku obchodzimy Europejski Dzień Walki z Rakiem Piersi. Jednak warto o tym mówić nie tylko kilka dni w roku.
Rak nie wybiera i atakuje również bogatych. Znane i lubiane aktorki coraz częściej opowiadają o swoich doświadczeniach. Mają nadzieję, że ich przeżycia pomogą innym w walce o życie. Niektóre z nich musiały poddać się mastektomii, by wygrać z chorobą.
Niedawno szerokim echem odbiły się słowa Anny Puśleckiej. W kwietniu zdiagnozowano u niej rzadki przypadek hormonozależnego raka piersi. Mimo choroby nie rezygnuje z pracy i życia towarzyskiego.
Dziennikarka napisała do ministra zdrowia dramatyczny list, w którym opisała sytuację wielu Polek. Puśleckiej nie stać na zakup leku, który decyzją ministra nie był refundowany.
- Boję się, że nie będzie mi dane cieszyć się w pełni życiem, które nagle może zostać skrócone, boję się, że przyjdzie dzień w którym choroba nagle zacznie postępować. A chcę, tak jak inne Polki, normalnie funkcjonować. Da nam Pan tę szansę? Albo inaczej: czy ma Pan prawo skazywać nas na przedwczesną śmierć? - napisała w liście. Jej apel przyniósł skutek.
Niestety refundacja ma wiele ograniczeń i nie każdy ma szansę z niej skorzystać. Na normalne kupienie leku stać tylko nielicznych. Terapia tym konkretnym lekiem wydłuża czas przeżycia bez progresji choroby. Koszt leku wynosi miesięcznie 12 tys. złotych.
Dziennikarka od lat związana jest m.in. z branżą mody ma na swoim koncie również rolę w serialu "Druga szansa". - Ja czyszczę swoje konto do cna. Staram się o nowe zlecenia, choć powinnam odpocząć. Co z osobami, które zarabiają trzy tysiące złotych lub mniej i są zdane jedynie na zbiórki publiczne organizowane w internecie? - powiedziała w rozmowie z portalem "Plejada".
Niekwestionowana ikona Hollywood pod koniec roku skończy 82 lata. W swoim życiu przeżyła wiele dobrych i złych momentów. Nie boi się kontrowersji. Otwarcie mówi o starzeniu się w show-biznesie i operacjach plastycznych. Niedawno zdecydowała się opowiedzieć o swojej walce z chorobą.
Aktorka dwa razy zmagała się z nowotworem - najpierw piersi, później wargi. Choroby nowotworowe mają w jej przypadku podłoże genetyczne. Z rakiem zmagali się również jej ojciec oraz brat.
Gdy w 2016 roku świat zachwycał się jej kreacją ze Złotych Globów, mało kto wiedział, że pod falbanami kryje bolesną tajemnicę. Gwiazda "Grace i Frankie" niedługo przed galą przeszła zabieg usunięcia piersi.
- Wysiadłam z samochodu w białej dziwacznej sukience z tymi wieloma marszczeniami. To dlatego, że chwilę wcześniej przeszłam mastektomię i musiałam jakoś ukryć bandaże - wyznała w rozmowie z magazynem "Vogue". Guzka na piersi wykryto u aktorki w 2011 roku podczas rutynowej kontroli.
Częste wizyty u lekarza pozwoliły również na wczesne wykrycie rozwijającego się nowotworu skóry. Podczas występu w jednym z programów widzowie zauważyli u aktorki opatrunek na twarzy. Jane Fonda przyznała, że przeszła operację. - Chcę wytłumaczyć, skąd ten opatrunek. Lekarze usunęli rakową narośl z moich ust - powiedziała.
Gwiazda "Świata według Bundych" udowodniła, że rak piersi to nie wyrok i wygrała z chorobą. Teraz pomaga innym kobietom. Doskonale pamięta, że to one wspierały ją podczas jej walki.
W 2008 roku u aktorki wykryto złośliwego guza. Szokująca diagnoza była dla niej niczym wyrok. Zrozpaczona przepłakała cały wieczór. Wiedziała, że przed nią trudna walka z ciężkim przeciwnikiem.
Wiele lat wcześniej z nowotworem zmagała się również jej matka, Nancy Priddy. Lekarze zaproponowali jej chemioterapię lub zabieg mastektomii. Aby zminimalizować ryzyko nawrotu choroby, zdecydowała się usunąć obie piersi. - Najbardziej obawiałam się pierwszych dni po zabiegu. Okazało się jednak, że one zleciały mi najszybciej - wspominała później.
Otuchy dodawały jej listy od kobiet po podobnych przeżyciach. Po wyjściu ze szpitala postanowiła działać. Niemal od razu wróciła do grania. Wielokrotnie brała udział z zbiórkach pieniędzy na walkę z rakiem. W 2008 r. w trakcie programu telewizyjnego "Stand Up To Cancer" aktorka wraz z innymi gwiazdami show-biznesu zebrała ponad 100 milionów dolarów na walkę z rakiem.
W 2010 roku założyła fundację Right Action For Women, która do dziś pomaga w uzyskaniu dostępu do badań dla kobiet znajdujących się w grupie ryzyka. - Jeżeli moja historia sprawi, że ktoś zdecyduje się na badanie, będę szczęśliwa - podkreśla aktorka "Już nie żyjesz".
Aktorka znana m.in. z "M jak miłość" walczy z agresywnym rakiem piersi. O chorobie dowiedziała się w maju ubiegłego roku. Zmiany nowotworowe rozwijają się bardzo szybko i dają przerzuty. Niepodjęcie leczenia oznacza wyrok śmierci.
Turan w sierpniu 2018 roku przeszła operację. Poddała się także usunięciu ośmiu węzłów chłonnych, które również zajął nowotwór. - Chemię wspominam jako koszmar, którego nie życzę nikomu. Nie byłam w stanie wstać, jeść, żyć. Leczenie miało pomagać - mówiła później aktorka.
Nadzieją dla 36-letniej aktorki, prywatnie mamy 8-letniej Emmy i 6-letniej Grety, jest kosztowne leczenie w Niemczech. - Sytuacja, w jakiej się znalazłam, jest dramatyczna. Mam 36 lat i dwie cudowne córeczki. Mam też bardzo agresywnego raka piersi... Nowotwór chce mnie zabrać w chwili, kiedy jestem najbardziej potrzebna. Proszę o pomoc. Chcę nadal być mamą. Muszę wyzdrowieć, muszę żyć! Leczenie jest mi potrzebne natychmiast - napisała na stronie zbiórki. W czerwcu aktorka dowiedziała się o kolejnych przerzutach do kości, a także na bliźnie operowanej piersi. Zbiórkę na rzecz Judyty Turan można wesprzeć tutaj.
Amerykańska gwiazda ma na swoim koncie wiele sukcesów. Za główną rolę w serialu "Figurantka" otrzymała aż sześć nagród Emmy. Do tej pory żadna inna aktorka nie otrzymała tylu nagród za jedną rolę.
W 2017 roku, po otrzymaniu ostatniej z nich, Louis-Dreyfus usłyszała druzgoczącą diagnozę.
- 1 na 8 kobiet ma raka piersi. Dziś to ja jestem tą jedną. Dobre wieści są takie, że otrzymałam najwspanialsze wsparcie od rodziny i przyjaciół. Złe wiadomości są takie, że nie wszystkie kobiety mają tyle szczęścia, więc zwalczmy wszystkie nowotwory i sprawmy, żeby powszechna służba zdrowia stała się rzeczywistością - napisała na swoim Twitterze. Aktorkę w walce z nowotworem wspierali bliscy oraz koledzy z serialu.
Prace na planie zostały dostosowane do jej terapii. Zmagania z chorobą na bieżąco relacjonowała na swoich mediach społecznościowych. - Otrzymałam wiele pozytywnych reakcji, myślę, że ludziom spodobało się, że podchodzę do całej sytuacji z humorem - mówiła później. Choroba uświadomiła jej jak ważny jest powszechny dostęp do opieki medycznej.
Gwiazda "Beverly Hills, 90210" i "Czarodziejek" dowiedziała się o chorobie w marcu 2015 r. Od lekarzy usłyszała, że gdyby wcześniej zgłosiła się na badania, udałoby się zdusić chorobę w zarodku i uniknąć czekających ją mastektomii oraz chemioterapii.
Na swoim Instagramie publikowała poruszające posty. Doherty w szczerych i emocjonalnych słowach opisywała przebieg choroby oraz leczenia. W jednym z nich potwierdziła to, co wiadomo nie od dziś: nie ma propozycji zawodowych dla chorych osób. - Ludzie myślą, że skoro mam raka, to zapomniałam, jak się gra, nie będę potrafiła zapamiętać tekstu na scenie czy przed kamerą albo pojawiać się regularnie w pracy - oznajmiła.
Pod koniec 2017 roku Pod koniec kwietnia bieżącego roku Shannen Doherty opublikowała na Instagramie zdjęcie i poinformowała, że nowotwór jest w stanie remisji. - Co oznacza słowo 'remisja'? Usłyszałam je i nie wiem, jak zareagować. Czy to dobra wiadomość? Tak! Przytłaczająca? Zdecydowanie. Teraz muszę czekać na to, co dalej - napisała aktorka. By zapobiec nawrotowi choroby Shannen Doherty zdecydowała się na mastektomii. Rok temu przeszła zabieg rekonstrukcji piersi.