Domek na szczęście
Ocena
serialu
6,7
Niezły
Ocen: 126
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Magdalena Stużyńska-Brauer i "Domek na szczęście": Ten serial bardzo odpręża [wywiad]

Serialową Ankę z "Przyjaciółek" zobaczymy w nowej odsłonie, gdzie po raz kolejny mogła wykorzystać swój komediowy talent. Magdalena Stużyńska-Brauer jest bohaterką nowego serialu "Domek na szczęście", który zadebiutował na kanale Polsat Box. Z aktorką, której popularność przyniósł serial "Złotopolscy", rozmawiamy o niesłabnącej miłości do zawodu, nowych projektach i szukaniu balansu pomiędzy życiem zawodowym a prywatnym.

Materiał zawiera linki partnerów reklamowych.

W połowie stycznia, na kanale Polsat Box go ruszyła emisja "Domku na szczęście". Opowiedz, proszę o tej produkcji.

Magdalena Stużyńska: - "Domek na szczęście" jest formatem ukraińskim, który zdobył sympatię tamtejszej publiczności i absolutnie rozumiem, dlaczego tak się stało [uśmiech - przyp. red.].

Reklama

Dlaczego?

- Jest pogodny, pełen wdzięku i poprawia nastrój, a to teraz nam wszystkim jest bardzo potrzebne. Zanim weszliśmy na plan obejrzałam kilka odcinków i muszę przyznać, że bardzo się uśmiałam. Ten serial bardzo odpręża za sprawą niewymuszonego poczucia humoru. Momentami jest przerysowany, wręcz abstrakcyjny, ale to jego walory. Będąc na planie, miałam wrażenie, że cała ekipa poza ciężką pracą, była w wyśmienitych, wakacyjnych nastrojach. To nic dziwnego przy takim scenariuszu. W dodatku zdjęcia kręciliśmy w samym środku gorącego lata w przepięknych plenerach, więc rzeczywiście mimo intensywnej pracy czuliśmy się trochę tak, jakbyśmy byli na urlopie.

W serialu grasz w duecie z Robertem Wabichem. Kim są Kaśka i Witek?

- Typowym małżeństwem z długim stażem, w którym nie brakuje spięć, napięć i kłótni, ale też miłości i przywiązania. Kaśka jest dominującą kobietą, a z kolei Witek nie jest typem pantoflarza, co wywołuje między nimi ciągłą walkę o władzę. Zderzenie dwóch silnych temperamentów stanowi tło dla drugiego małżeństwa, czyli Marianny (Barbara Kurdej-Szatan) i Bartka (Rafał Zawierucha), którzy przenoszą się na wieś i próbują odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Kontrast tych dwóch różnych światów, innej mentalności i stylu życia rodzi zabawne sytuacje. Witek i Kaśka są nieco zacofani, zamknięci w sobie, a z drugiej strony ciekawi nowości. Obopólna sympatia, chęć wzajemnej pomocy skutkuje pewnego rodzaju symbiozą. Marianna doświadczy wiejskiego survivalu, wspierana prostą, chłopską mądrością Kaśki.

Jak się czujesz w małżeńskim duecie z Robertem Wabichem?

- Wspaniale! Jest przesympatycznym kolegą z dużym poczuciem humoru. Idealnie pasuje do roli Witka. Mam nadzieję, że ta aktorska chemia, którą oboje czujemy, będzie również widoczna na ekranie.

Czy twoja Kaśka z "Domku na szczęście" jest dojrzałą wersją Marcysi ze "Złotopolskich"?

- Tego typu seriale komediowe opierają się na pewnych charakterystycznych postaciach, "typach", więc można tu doszukiwać się podobieństw. Mogę powiedzieć, że przy tej okazji odbyłam sentymentalną podróż do czasów swoich początków zawodowych.

Poprzednie lato było dla ciebie bardzo intensywne. Nie miałaś żalu, że zamiast grzać się pod palmami, kilkanaście godzin dziennie spędzałaś na planie?

- Rzeczywiście nastąpiła kulminacja, bo w tym samym niemal czasie byłam na dwóch planach - 20. sezonu "Przyjaciółek" i "Domku na szczęście". Uwielbiam pracować latem z kilku powodów - sprzyjającej na ogół aury, dłuższego dnia i z radością wstaję do pracy. Dzięki "Domkowi na szczęście" miałam dużo kontaktu z naturą i trochę oddechu od zamkniętych obiektów zdjęciowych.

Kilka lat temu dołączyłaś do Kabaretu Moralnego Niepokoju. Dlaczego zdecydowałaś się na zakończenie współpracy?

- Występowaliśmy wspólnie przez pięć lat, podczas których rzeczywiście miałam napięty grafik. Jeździliśmy z kabaretem po całej Polsce i po pięciu intensywnych latach uznałam, że potrzebuję czegoś nowego, stęskniłam się za teatrem.

Producenci stawiają na twoje komediowe emploi. Masz poczucie, że omijają cię inne, ciekawe propozycje?

- Propozycje komediowe, które dostaję, są bardzo ciekawe. Atrakcyjność materiału do pracy nie zależy od gatunku.

Po długich miesiącach intensywnej pracy, przychodzi moment, w którym możesz zwolnić. Potrafisz odpoczywać?

- Potrafię i lubię, choć nie za długo, bo praca jest moją pasją. Po 3 tygodniach bez pracy czuję się trochę, jak marynarz, który tęskni za morzem. Ale też potrzebuję swojego bezpiecznego portu, jakim jest mój dom. Oczywiście lubię też podróżować, zwiedzać, byle nie za długo. Poza tym lubię działanie, więc w tzw. "wolnym czasie" zawsze znajdę coś, co można zrobić: jakiś remont, czy przemeblowanie - to też mnie relaksuje.

Jesteś kobietą domową?

- Jestem świetnie zorganizowana, co zawdzięczam swojej babci. Dzięki temu dobrze sobie radzę z domowymi obowiązkami. Lubię je, ale nie chciałabym zajmować się tylko domem. Jak już mówiłam, lubię swoją pracę, ale lubię też szukać balansu między domem a pracą.

W obsadzie "Przyjaciółek" jesteś od ponad dekady. Były takie momenty, kiedy poczułaś znużenie i chciałaś zrezygnować z roli Anki?

- Oczywiście, zdarzają się takie momenty. Wszystko musi się kiedyś skończyć. Ale uważam, że "Przyjaciółki" nadal są świetną propozycją na wieczory spędzone przed telewizorem.

Rozmawiała Ola Siudowska / AKPA Polska Press

Serial "Domek na szczęście" można oglądać na platformie Polsat Box Go.

Materiał zawierał linki partnerów reklamowych.

AKPA
Dowiedz się więcej na temat: Domek na szczęście | Magdalena Stużyńska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy