Dewajtis
Ocena
serialu
9,2
Super
Ocen: 232
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Jakub Gąsowski: Oczarował widzów w hicie TVP! Nakręca go praca

Jakub Gąsowski, podobnie jak jego rodzice, Hanna Śleszyńska i Piotr Gąsowski, wybrał artystyczną ścieżkę kariery. Doskonale odnajduje się zarówno przed kamerą, jak i na scenie muzycznej. Program "Twoja twarz brzmi znajomo" jest więc dla niego wręcz stworzony.

"Belfer 2", "Mecenas Porada", "Wesele", "Orzeł. Ostatni patrol" - to ważne tytuły w twojej filmografii. Rola Marwitza w serialu "Dewajtis", który jest adaptacją powieści Marii Rodziewiczówny, to najnowsze aktorskie wyzwanie. Ciekawe?

- Bardzo! Marwitz jest takim kolorowym ptakiem. Przybywa na Żmudź z Ameryki i jako człowiek z zewnątrz patrzy na wszystko z zupełnie innej perspektywy. Niektóre rzeczy go dziwią i fascynują, inne przerażają. Przyjeżdża razem z Ireną Orwid (Michalina Olszańska - przyp. red.), która jest dziedziczką majątku Poświcie. Irena jako dziecko trafiła z ojcem na Syberię. Potem emigrowali na Alaskę, by wreszcie osiedlić się w środkowej Ameryce, w stanie Illinois. Tam, gdzie rodzina Marwitza. Mój bohater jest majętnym człowiekiem, właścicielem przędzalni bawełny. Irena i Marwitz razem się wychowywali, jak brat i siostra. Ona nadal darzy go siostrzaną miłością. On być może chciałby czegoś więcej. Niewątpliwie są sobie bliscy. Irena jest zamerykanizowaną Polką. Marwitz Amerykaninem, który się polonizuje.

To stąd ten kowbojski kapelusz?

Reklama

- Tak, w serialu mam dużo kapeluszy. Powtarzano nam zawsze w szkole teatralnej, że kostium bardzo pomaga w budowaniu postaci, gra razem z nami. Sprawia, że inaczej się zachowujemy. Nie tylko na planie, ale i w życiu inaczej nosimy przecież dres, a inaczej garnitur. Lubię produkcje kostiumowe. Uważam, że Elżbieta Radke wraz z zespołem kostiumografów wykonała wspaniałą pracę. Przymierzając różne kostiumy, zastanawialiśmy się, jak pod koniec XIX wieku powinien się nosić majętny Amerykanin, który lubi przebywać na wsi. Kapelusz doskonale się z tym wizerunkiem zgrywał. Problemem była moja duża głowa w rozmiarze XXL, na którą trudno było znaleźć odpowiednie nakrycie głowy, ale się udało.

Przypuszczam, że jako polonizujący się Amerykanin miałeś do wykonania ciekawe zadania językowe?

- To prawda, mój bohater stara się mówić po polsku, ale nie zawsze mu to wychodzi (uśmiech - przyp. red.). Wspaniałe było to, że oprócz łamanego polskiego z amerykańskim akcentem, mogłem też mówić po angielsku. Uwielbiam języki i wszelkie językowe zadania. Potrafię naśladować różne akcenty - Alabama, nowojorski, australijski, szkocki, brytyjski, hinduski i inne. Mam hopla na tym punkcie, ich nauka sprawia mi dużo radości. To fantastyczne wyzwanie móc zagrać prawdziwego Amerykanina. Mam nadzieję, że ta postać może wzbudzić u widzów sympatię.

Dla głównego bohatera źródłem siły jest natura, zwłaszcza tytułowy dąb. Masz również takie swoje miejsca mocy?

- Taką rzeczą, która mnie nakręca, jest praca. Pomaga mi przełamywać się i mobilizować. W niej również się spełniam. Czerpię siłę z tego, co robię. Praca, wymarzone projekty - to mój życiowy napęd.

Spektakl "Sinatra 100+", wystawiany w Teatrze 6.piętro, możesz z pewnością zaliczyć do sukcesów?

- To mój autorski projekt, który zajął mi 2-3 lata. Spektakl, koncert, show w amerykańskim stylu. Siedmioro aktorów, 16 muzyków - Chopin University Big Band - grających na żywo utwory Sinatry, wspaniale przetłumaczone przez Marcina Sosnowskiego. Śpiewamy po polsku i angielsku, są aktorskie sceny, choreografia, interakcje z publicznością, opowieści o Franku Sinatrze. Ten projekt uświadomił mi, że możliwe jest naprawdę wiele. Dzięki grupie przezdolnych oraz oddanych osób, które spotkałem na swojej drodze, mam ogromną przyjemność być autorem scenariusza, współreżyserem - razem z Grzegorzem Kwietniem - oraz współproducentem. Oprócz tego gram i śpiewam. Taki mój projekt-dziecko.

Twoi rodzice, którzy są aktorami, byli pewnie z ciebie dumni?

- Tak. Są bardzo dumni. Zresztą od początku byli ogromnie pomocni w sprawach scenariuszowych, czy producenckich. Wspólnie z mamą i innymi twórcami przeprowadzaliśmy również casting. Dla aktora to bardzo ciekawa sprawa, aby móc spojrzeć na casting z tej drugiej strony - nie jako startujący w nim aktor, ale ten, który w castingu aktorów wybiera.

Można powiedzieć, że talent aktorski odziedziczyłeś w genach. Wychowywałeś się w kulisach teatru? Rodzice zabierali cię do pracy?

- Podobno dzieci aktorów dzielą się na te, które wychowują się w teatrze i te, które wychowuje babcia. Ja należałam do tej drugiej kategorii. Moja kochana babcia poświęciła mi mnóstwo czasu - odprowadzała mnie do szkoły, odrabiała ze mną lekcje, uczyła mnie być solidnym i obowiązkowym. Oczywiście rodzice też mnie wychowywali, ale byli bardzo zajęci, często też wyjeżdżali. Kiedy pracowali w Warszawie, czasem zabierali mnie ze sobą do teatru.

Muzyka, reżyseria, aktorstwo, języki - jesteś wszechstronnym artystą?

- Zawsze chciałem wystąpić z big bandem, czyli dużym zespołem jazzowym, gdzie jest 5 saksofonów, 3-4 trąbki, 3-4 puzony i sekcja rytmiczna, czyli perkusja, pianino, bas oraz gitara. To marzenie udało się spełnić w spektaklu "Sinatra 100+". Moim kolejnym marzeniem jest nagranie epki albo singla z big bandem. Może z jakimś teledyskiem? Działam w tej sprawie i prawdopodobnie będę te działania intensyfikował, żeby wszystko dopiąć.

Sinatra to twój ukochany artysta?

- Na pewno jest w czołówce moich ulubionych wykonawców. W ogóle lubię muzykę jazzową, swingową, bigbandową, ale też bosanovę, czyli jazz latynoamerykański. To moje klimaty, muzyka najbardziej popularna w latach 50-tych i 60-tych, m.in. właśnie Frank Sinatra, Sammy Davis Jr., Dean Martin, Ella Fitzgerald. To coś, co lubię najbardziej.

Twój talent aktorski i wokalny przydaje się w programie "Twoja twarz brzmi znajomo". Co cię najbardziej w tym muzycznym show fascynuje?

- Jak wejść w buty postaci, które widzimy na nagraniach. Do tej pory zazwyczaj zdarzało mi się grać postaci fikcyjne, bądź - w dobrym tego słowa znaczeniu - "bawić się" w postaci istniejące, czyli coś w rodzaju "wariacji na temat" i "zabawy formą". Tak jak, od czasu do czasu, granie postaci Sinatry na przestrzeni spektaklu w "SINATRA 100+". W "Twojej twarzy" musimy jak najwierniej odwzorować postać z nagrania, które zazwyczaj jest w Internecie i wiele osób zna tę postać. Fascynująca jest również wielopoziomowość: kostium, anatomia postaci, ruchy, styl śpiewania oraz wspaniała charakteryzacja i efekty specjalne. Wydaje mi się, że przygoda z prostetykami w zawodzie aktora nie zdarza się często, jeśli w ogóle się zdarza. A tutaj mam z nią do czynienia w każdym odcinku, pracując najlepszymi specjalistami w tej dziedzinie w Polsce. Cieszę się, że ten show jest nie tylko świetną przygodą, ale również daje duże możliwości do rozwoju każdego z nas na wielu płaszczyznach.

Rozmawiała Ewa Jaśkiewicz/ AKPA

AKPA
Dowiedz się więcej na temat: Jakub Gąsowski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy