Z ziemi włoskiej do Polski
Polski serial historyczny, który aktualnie cieszy się największą popularnością i uznaniem widzów, to bez wątpienia "Czas honoru". Właśnie trwają zdjęcia do czwartej części wojennych perypetii Cichociemnych. Pojawią się nowe postacie i wątki miłosne. Oczywiście nie zabraknie też scen batalistycznych.
Bohaterowie serialu spotkają się po dwóch latach od ostatnich wydarzeń przedstawionych w trzecim sezonie "Czasu honoru". W opowiadanej rzeczywistości jest rok 1944, okres tuż przed wybuchem Powstania Warszawskiego.
- Te dwa lata wojny wyryły głęboki ślad na psychice naszych bohaterów - zarysowuje realia Michał Rogalski, reżyser
- Oni są dojrzalsi, bardziej zmęczeni sytuacją. Niektórzy chcieliby trochę więcej spokoju, ale ojczyzna nadal wzywa i muszą dokończyć to, co zaczęli.
- Ten czas spędziliśmy z moim bratem Władkiem (Jan Wieczorkowski) we Włoszech, skąd zostajemy przerzuceni do Polski - zdradza serialowy Michał, czyli Jakub Wesołowski.
Podobnie jak w poprzednich częściach i tym razem pojawi się ktoś, kto będzie starał się popsuć plany głównych bohaterów.
- Godnym następcą Sorokina, granego przez Mirosława Bakę, jest przebiegły Dykow - wyjaśnia Michał Rogalski.
Wcielający się w tę nową postać Robert Gonera cieszy się z pracy na planie serialu, który osobiście ceni.
- Przyszło mi tutaj grać Sowieta. Jednak na prośbę reżysera przedstawiamy go jako nietypowego Ruska, zdecydowanie nie chama, jedzącego tuszonkę nożem prosto z puszki - przyznaje aktor - Tylko kogoś, kto próbuje realizować ważną akcję, na którą został przysłany.
Sporo zamieszania ma wprowadzić Karolina Osmańska. Rolę kobiety, której tożsamość nie do końca jest znana, przyjęła Magdalena Boczarska.
- Urzekło mnie, że to postać, jakiej jeszcze nie grałam, że Karolina jest kobietą noszącą się po męsku, z wyglądu przypominającą Marlenę Dietrich. A przy tym obdarzona jest całą gamą kobiecych atrybutów.
Jej urokowi zdecydowanie ulegnie Michał Konarski.
- Jak zwykle wpadnie w sidła miłosnych uniesień, a ponieważ jest najwrażliwszy, da się Osmańskiej najmocniej omotać - Jakub Wesołowski uchyla rąbka tajemnicy.
Czy po tylu latach Cichociemni nadal pozostają niezniszczalni? Czy wojenne kule wciąż ich oszczędzają? Tego nie chcą ujawnić ani aktorzy, ani reżyser.
- Wiadomo, że człowiek strzela, a Pan Bóg kule nosi, i ja niestety nie mam z nim na tyle dobrych kontaktów, żeby to wiedzieć - Michał Rogalski zasłania się boskim planem, a Jakub Wesołowski dodaje:
- Bo to są specjalne kule, które chłopaków z "Czasu honoru" zawsze omijają.
Jednak wszyscy zgodnie przyznają, że w czwartym sezonie, jak nigdy dotąd, będzie wyjątkowo dużo scen batalistycznych i kaskaderskich.
- Aktorzy często burczą na mnie, ponieważ nie pozwalam im na wykonywanie przez nich pewnych rzeczy, które wydają się im proste i banalne - mówi Maciej Maciejewski, koordynator kaskaderów - Ale oni nie do końca czują niebezpieczeństwo, a moja rola polega m.in. na przewidywaniu zagrożeń.
- Ambicja chłopięca nakazuje samemu grać w scenach kaskaderskich - ripostuje Antoni Pawlicki, serialowy Janek - Mamy z tego zabawę i nas to rajcuje.
Akcje, które na ekranie wyglądają całkiem poważnie, na planie podczas kręcenia serialu faktycznie przypominają dziecięcą zabawę w wojnę. Ale dla odtwórców głównych ról jest to sposób na utrzymanie pozytywnych emocji. Takie podejście do sprawy ma zamieniać obowiązek w przyjemność.