Rolę dostał bez castingu
Po występie w "Sali samobójców" Bartosz Gelner dostaje coraz więcej propozycji zagrania w serialach, ale większość z nich... odrzuca. Jednak rolę w "Czasie honoru" przyjął bez wahania.
Wprawdzie Bartosz Gelner ma już w swoim dorobku artystycznym role serialowe ("Przystań", "Ratownicy"), ale dopiero po "Sali samobójców" producenci zaczęli bardziej interesować się tym młodym aktorem. Do tego stopnia, że o udział w czwartej serii przygód Cichociemnych nawet nie musiał rywalizować z kolegami.
- Do "Czasu honoru" miałem okazję wskoczyć w ogóle bez castingu - zdradza Gelner
- Dostałem telefon i zaproszono mnie do współpracy, z czego ogromnie się cieszę.
Kim zatem będzie w "Czasie honoru"?
- To nowa postać, Alan Krawczyk, który zostaje zrzucony razem z pułkownikiem Skotnickim (Hubert Urbański) z Włoch jako pomoc dla Cichociemnych - wyjaśnia aktor - i zaczyna działania konspiracyjne na terenie Polski.
Choć, jak sam przyznaje, Bartosz Gelner odrzucił kilka propozycji serialowych, dlatego że musi przygotować się do dyplomu w szkole aktorskiej, nad przyjęciem roli Alana długo się nie zastanawiał.
- Podjąłem się tej pracy, bo uważam, że to jest jeden z lepszych seriali na polskim rynku, naprawdę na poziomie. W moim przypadku to pierwszy serial historyczny, a ponieważ na szczęście nie załapałem się na służbę wojskową, to podoba mi się, że można tu się pobawić, pobiegać z pistoletem, spróbować naśladować tych, którzy naprawdę walczyli.
Jest to w pewnym sensie zrealizowanie, chodzących po głowie do tej pory, marzeń dziecięcych.