Lekcja historii czy moda na patriotyzm?
Po raz piąty na antenie TVP 2 widzowie będą mogli śledzić dalsze losy bohaterów "Czasu honoru". Jego twórcy zastanawiają się, czy serial stworzył "modę na patriotyzm", czy jest odpowiedzią na nią.
- Jest coś ważnego w serialach czy filmach dotyczących wojny, że powstają co jakiś czas. Myślę, że dziś młode pokolenie potrzebuje filmu czy serialu, jedynym słowem: impulsu, który w jakiś sposób im o tej wojnie opowie" - przyznaje Piotr Adamczyk, który w serialu wciela się w postać Larsa Rainera.
Aktor dodaje też, serial trudno nazwać lekcją historii, bo nie trzyma się ściśle faktów historycznych, niemniej jednak, może skłonić wielu do zagłębienia się w to, co działo się podczas II wojny światowej i po jej zakończeniu.
Antoni Pawlicki, serialowy Janek Markiewicz, podkreśla również, że "Czas honoru" w dużej mierze koncentruje się na ludziach, pokazuje atmosferę, jaka wtedy panowała i to, co ludzie wtedy przeżywali.
- Chcemy, żeby przekaz, jaki płynie z serialu, trafiał do ludzi i do tego szybkiego świata. Staramy się oddać to, co ludzie wtedy myśleli i mam tego potwierdzenie. Czasem spotykam się ze starszymi osobami, które mówią "tak wtedy było". I nie chodzi tu o konkretne wydarzenia, a emocje - tłumaczy aktor.
- Staramy się pokazać ludzi, dla których walka była czymś naturalnym, oni żyli z tym dramatem wojny. Chcieliśmy pokazać dramat wyborów, z których niezależnie od decyzji żaden nie był dobry, każdy wybór niósł ze sobą duże konsekwencje. Często prywatnie
poza planem kłóciliśmy się o losy naszych bohaterów o ich decyzje, wybory - podkreśla Jakub Wesołowski.
- Historia nie była dla mnie odkryciem "Czasu honoru". Z drugiej strony ten serial dał mi możliwość poznania niezwykłych osób. Nigdy nie sądziłem, że będę miał okazję rozmawiać z kombatantami, nie sądziłem, że będziemy ich powiernikami - dodaje.
Olga Bołądź, serialowa Celina Dłużewska, przyznaje, że Polacy mają pewną słabość do II wojny światowej. Aktorka interesuje się wszystkim, co dotyczy wydarzeń wojennych.
- Ta część historii jest mi najbliższa. Myślę, że z książek czasem niełatwo zrozumieć trud tamtych czasów, obraz przekazuje nam to w sposób bardziej dosłowny, widzowie identyfikują się z bohaterami. Dzięki temu ta część historii jest nam bliższa, lepiej ją rozumiemy - przekonuje Bołądź.
Zapytana, czy serial wykreował "modę na patriotyzm" przyznaje, że ma nadzieję, że jego popularność spowodowana jest raczej chęcią zrozumienia tamtych czasów.
- Dla mnie tamto pokolenie jest odkryciem, ich problemy, sposób, w jaki sobie z nimi radzili. Należy również pamiętać, ze tamto pokolenie było inaczej wychowane, stawiało na inne wartości. My współcześnie jesteśmy pokoleniem wolności, ale i chaosu. Z tamtych czasów najbardziej brakuje mi tego poukładania. Myślę, że jesteśmy podobni, los ludzki jest taki sam, tylko czasy się zmieniają - dodaje aktorka.
Z kolei Michał Rosa, reżyser serialu "Czas honoru" stara się unikać stwierdzenia "moda na patriotyzm". Jego zdaniem każdy naród powinien mieć jakąś własną wersję odnoszenia się do swojej historii.
- Jeżeli historia jest opowiadana przez ciekawe losy bohaterów, szczególnie młodych, z którymi młodzi ludzie mogą związać swoje emocje, nie tylko poprzez strzelanki, ale np. ich miłości, rozterki, które są podobne, niezależnie od epoki, w której żyjemy. Jeżeli to mamy na pierwszym planie, to potem całe tło historyczne, które jest jak na serial realistycznie odbudowane, przechodzi echem. Mówimy o nauce historii, która nie jest nauką bezpośrednią. Opowiadamy o ciekawych czasach poprzez bohaterów i poprzez nich uczymy się tej historii - wyjaśnia reżyser.
Monika Dzwonnik, Iwona Piec