"Czas honoru": Chce dobrze wyglądać, ale nie jest fanatyczką mody
Agnieszka Więdłocha, czyli Beata Jasińska z "Lekarzy" i Lena Sajkowska z "Czasu honoru", nie lubi zwracać na siebie uwagi. Chciałaby, żeby ludzie zachwycali się jej rolami, a nie kreacjami, w jakich pojawia się na czerwonych dywanach.
Agnieszka Więdłocha nie należy do aktorek, które za wszelką cenę chcą rzucać się w oczy zawsze i wszędzie.
- Nawet na duże wyjścia ubieram się tak, żeby jak najmniej zwracać na siebie uwagę. Noszę proste, stonowane rzeczy, bez żadnego szaleństwa - mówi.
Agnieszka twierdzi, że tylko raz pozwoliła - jak to określa - przebrać się styliście, ale w ogóle nie podobała się sobie w roli... ikony stylu. Zacisnęła jednak zęby i poszła na imprezę w stroju, jaki skompletował jej specjalista od wizerunku.
- Nie podobało mi się to, ale nie chciałam mu robić przykrości. Teraz już wiem, że najważniejsze, żebym to ja czuła się dobrze w tym, co mam na sobie - twierdzi.
Agnieszka Więdłocha najczęściej chodzi w dżinsach, t-shirtach, bluzach i trampkach.
- Nie przepadam za obcasami, bo są niezdrowe i wcale nie czuję się w nich bardziej kobieco. Lubię ubierać się wygodnie - mówi.
Serialowa Beata Jasińska z "Lekarzy" uwielbia wszelkiego rodzaju płaszcze i kurtki. Nazywa się nawet ich... maniaczką.
- Muszę mieć dużo kurtek i płaszczy, więc nie mogłabym mieszkać w ciepłych krajach - żartuje.
Agnieszka nie jest fanatyczką mody. Owszem, zawsze chce wyglądać dobrze, ale w ogóle nie przywiązuje wagi do metek. Najczęściej kupuje ubrania w popularnych sieciówkach lub na targach młodych polskich projektantów, a na wielkie gale zakłada którąś z kreacji duetu Paprocki i Brzozowski, bo bardzo podobają się jej projektowane przez nich stroje.