Nie chce widzom wciskać kitu!
Marta Żmuda Trzebiatowska, czyli Joanna Konieczna z "Chichotu losu", nie chce widzom wciskać kitu. Takiego właśnie sformułowania użyła w jednym z udzielonych ostatnio wywiadów.
Marta Żmuda Trzebiatowska nie jest zachwycona tym, że producenci seriali częściej sięgają po światowe formaty niż po oryginalne polskie scenariusze.
- Wszystko się dzieje według formatu. Nie zmuszamy widza, aby myślał, tylko powielamy jakieś stereotypy. Nie próbujemy zrobić czegoś na opak, chociaż wtedy byłoby o wiele ciekawiej. Kupujemy formaty i traktujemy ludzi, jakby byli mało inteligentni, a tak nie jest - stwierdziła w wywiadzie.
Marta przyznała też, że na początku kariery traktowała seriale jako... trening, ale później zaczęła odmawiać udziału w nich. Wyjątek zrobiła dla "Chichotu losu". Dlaczego?
- Ten serial traktuje widza inaczej. Zgodziłam się w nim zagrać, bo gdy przeczytałam scenariusz, poczułam, że jest to serial o czymś. Bo ileż można wciskać ludziom kit? - powiedziała.
Przy okazji wyszło na jaw, że jako sześciolatka Marta marzyła, by zostać aktorką i zagrać kiedyś u boku Mateusza Damięckiego, którego znała wówczas z serialu "Matki, żony i kochanki". Dziś występują razem w "Chichocie losu".
- Podobno, oglądając na ekranie młodziutkiego Mateusza, mówiłam : babciu, ja będę z nim kiedyś grała! Niesamowite, że okazało się to prawdą!