Lany poniedziałek na Kaszubach
Dla Marty Żmudy Trzebiatowskiej, czyli Joanny Koniecznej z "Chichotu losu", święta to przede wszystkim okazja, by wybrać się do rodziców - do Przechlewa. Marta nie wyobraża sobie, że mogłaby spędzić Wielkanoc gdzie indziej niż na Kaszubach.
- Przyznaję, że kiedyś przez sekundę przemknęła mi przez głowę myśl, żeby może wyjechać gdzieś za granicę na wcześniejsze wakacje, ale zaraz potem doszłam do wniosku, że nie wybaczyłyby mi tego mama i babcia. Poza tym jestem ostatnio dość zapracowana i bardzo rzadko mam możliwość odwiedzać moich najbliższych, a święta są świetną okazją, aby wybrać się w rodzinne strony - mówi.
Dawniej, gdy Marta jeszcze mieszkała z rodzicami, zawsze uczestniczyła w przygotowaniach do Wielkanocy.
- Pomagałam głównie przy sprzątaniu, ale do kuchni raczej nie zaglądałam. Tak zostało do dziś, bo gdybym zaczęła gotować, mogłoby się to naprawdę źle skończyć - śmieje się.
Dziś Marta Żmuda Trzebiatowska jest w domu gościem, przyjeżdża na gotowe i nie pomaga zbyt wiele.
- Wpadam na ostatnią chwilę, gdy wszystko jest już zrobione. Poza tym moja mama świetnie sobie sama ze wszystkim radzi - tłumaczy.
Jedyne, co wciąż należy do przedświątecznych obowiązków Marty, to malowanie pisanek.
- Rodzice śmieją się, że skoro mają artystkę w domu, to przynajmniej o malowanie jajek nie muszą się martwić - żartuje.
W każdy lany poniedziałek Marta ma zawsze mokrą pobudkę.
- Ponieważ wszyscy domownicy, poza mną, to ranne ptaszki, robią mi taką niespodziankę na dzień dobry. Co roku obiecuję sobie, że w końcu wstanę wcześniej od nich i wreszcie się zrewanżuję. Może w tym roku mi się uda?