Blondynka
Ocena
serialu
7,5
Dobry
Ocen: 837
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Rodzinna tradycja: aktorstwo

Jaka jest wasza pierwsza myśl, kiedy słyszycie nazwisko Pietrucha czy Bohosiewicz? Julia Pietrucha i Sonia Bohosiewicz? Czy aby na pewno jest to dobre skojarzenie? Przecież ich młodsze siostry też są aktorkami i to coraz bardziej popularnymi. Przedstawiamy sylwetki najbardziej znanych rodzinnych duetów z małego ekranu.

Julia i Gabriela Pietrucha - Różni nas wiele

Julia zawojowała telewidzów jako serialowa "Blondynka". W "M jak miłość" jako Ala podkochuje się w Kubie, a jej siostra Gabriela uwodzi tam Łukasza.

"Siostra jest zupełnie inna niż ja. Idzie przez życie jak burza. Nieśmiałość, z którą ja walczę, jest jej całkowicie obca" - jak skomentujesz, Gabrielo, te słowa Julii?

Gabriela Pietrucha: - Zgadzam się z Julią. Idę przez życie jak burza. Stawiam sobie cele, do których dążę i mało co jest w stanie mnie powstrzymać.

Reklama

Co zadecydowało o tym, że postanowiłyście zostać aktorkami?

Julia Pietrucha: - W dużej mierze sprawił to przypadek. Jako 10-latka zaczęłam grać w Teatrze Syrena. Zobaczyłam świat, którego wcześniej nie znałam. To są moje fascynacje i ciągle odkrywam je na nowo.

GP: - To, że pracuję jako aktorka, też zawdzięczam przypadkowi. Duża w tym także zasługa naszej mamy, która ma artystyczną duszę. Los sprawił, że aktorstwo stało się nie tylko moim hobby, ale i moim życiem.

Trudno uwierzyć, ale jesteś już aktorką z 12-letnim stażem!

GP: - Debiutowałam jako 5-latka. A zaczęło się od niewinnego incydentu aktorskiego!

Przeżywacie teraz dobrą passę. Wasz dorobek jest imponujący. Jak Wam się to udaje?

JP: - Nie umiem powiedzieć, dlaczego akurat ja wygrałam jeden czy drugi casting. Nie wiem, w jakim stopniu o otrzymaniu roli Blondynki zadecydował przypadek, a w jakim talent czy szczęście. Na pewno liczy się każdy z tych czynników.

GP: - Odpowiem pół żartem, pół serio: każda rola, jaką w życiu dostałam, była stworzona właśnie specjalnie dla mnie (śmiech)!

Nic nie mówicie o kosztach swoich sukcesów. A przecież niczego nie dostaje się za darmo.

JP: - Dużą rolę odegrała nasza mama, która włożyła mnóstwo pracy i serca w nasze wychowanie i zmotywowanie nas do działania. Co do kosztów, to mogę mówić tylko za siebie. Ale to prawda, cena sukcesu jest wysoka. Kto patrzy na nas z boku, pewnie nie zdaje sobie sprawy z wyrzeczeń, jakie od dziecka stały się naszym udziałem. Mogłyby posłużyć za scenariusz filmowy. Jeśli ktoś zaczyna pracę w podstawówce czy gimnazjum, to strasznie ciężko to przechodzi.

- Powód? Nikt nie jest temu przychylny. Obie z Gabrysią we wczesnych latach szkolnych przeszłyśmy istną drogę przez mękę. Nie oczekiwałyśmy taryfy ulgowej z tego tytułu, że pracujemy na planach filmowych. Często jednak stawiano nam wymagania znacznie wyższe niż innym.

Jesteście do siebie podobne pod względem charakteru?

GP: - Mamy na pewno podobne głosy.

JP: - I na tym kończy się lista podobieństw. Wychowałyśmy się w jednym domu, ale wszystkie trzy jesteśmy inne. Mam na myśli także naszą najstarszą siostrę, Natalię, która kończy filozofię i zajmuje się pisaniem scenariuszy. Łączą nas jednak niezwykle trwałe więzi. Wiemy, że zawsze możemy na sobie polegać.

Jak widzicie swoją najbliższą przyszłość?

GP: - Hollywood (śmiech)!

JP - Bollywood! A teraz idziemy do Vegabaru na obiad.

Jesteście wegetariankami?

JP: - Ja tak. Z powodów ideologicznych, tylko i wyłącznie.

GP: - Ja chciałam przejść na wegetarianizm, ale uniemożliwiają mi to obiadki u mamy.

Porozmawiajmy o przyszłości.

GP: - Mój cel to zdać maturę i dostać się do szkoły aktorskiej. Inny pomysł to studiować kulturoznawstwo.

JP: - Ja na razie nie mam skonkretyzowanych planów, więc wolałabym o nich nie mówić.

A jak odnosicie się do swojej popularności?

JP: - Zwykle spotykam się z sympatycznymi komentarzami. Na przykład: - Nie wiedziałam, że pani jest taka wysoka. Nawet komplementy od podpitych panów w tramwajach są urocze.

- Nie czytam plotkarskich portali internetowych, więc nie mam powodów do nerwów. Paparazzi nie depczą mi zanadto po piętach, a jeśli już, to podchodzę do tego z poczuciem humoru. Nie można być przyjacielem wszystkich. Tak samo, jak nie sposób podobać się każdemu.

GP: - Ja się bardzo dobrze maskuję, więc mam spokój z fotografami (śmiech). Ignoruję też plotki na swój temat. Nie przejmuję się nimi.

Z horoskopu wynika, że ten rok, Julio, należy do Ciebie i wyjdziesz za mąż.

GP: - Jasne. Ja zdążę pięć razy wyjść za mąż, a Julia ani razu (śmiech).

JP: - Może tak być. Poczekamy jednak i przekonamy się, czy rzeczywiście warto wierzyć w horoskopy.

Rozmawiała Anna Wiejowska

Joanna i Justyna Schneider - Siostry w życiu i na ekranie

Choć z wyglądu są do siebie bardzo podobne, pod względem charakteru to dwa różne temperamenty i żywioły. Nie przeszkadza im to jednak dogadywać się podczas wspólnej pracy na planie filmowym czy deskach teatru.

Mowa o siostrach-aktorkach: 28-letniej Joannie Kulig ("Szpilki na Giewoncie") oraz 23-letniej Justynie Schneider ("Nowa").

Już wiosną 2011 roku publiczność będzie mogła podziwiać talent Joanny i Justyny w komedii kryminalnej pt. "Kumulacja". W filmie w reżyserii Ryszarda Zatorskiego aktorki pojawią się jako... siostry.

- Gram początkującą dziennikarkę Anię, podkochującą się skrycie w głównym bohaterze Kubie (w tej roli Lesław Żurek) - wyjaśnia Justyna Schneider, znana szerokiej widowni z tytułowej roli w serialu "Nowa".

- Z kolei Aśka zagra moją starszą siostrę - Sylwię, która jest przekonana, że szczęście czeka na nią w Londynie. Za wszelką ceną chce namówić Anię do wspólnej emigracji.

Joanna i Justyna już wcześniej współpracowały ze sobą na deskach warszawskiego Och-Teatru w spektaklu "Wassa Żeleznowa". Także w tym przypadku grały siostry.

- Lubimy razem pracować - zapewnia Joanna Kulig, którą obecnie możemy oglądać w polsatowskich "Szpilkach na Giewoncie".

- Wyczuwamy siebie bez zbędnych słów. Wystarczy jedno spojrzenie. Oczywiście zdarza się, że dochodzi między nami do nieporozumień, ale nawet po ostrej wymianie zdań od razu wyjaśniamy sobie wszystko i oczyszczamy atmosferę. Chętnie pracujemy razem i nie odmawiamy tego typu propozycji, jeśli są interesujące.

Jako pierwsza o zawodzie aktorki marzyła Justyna.

- Prawdę mówiąc, gdyby nie siostra prawdopodobnie nie pomyślałabym o aktorstwie - przyznaje Joanna Kulig.

- Justyna już od dziecka grała w szkolnych spektaklach i recytowała wiersze na akademiach. Ja z kolei chciałam śpiewać.

- Zdecydowałam się pójść do krakowskiej szkoły teatralnej wyłącznie dlatego, że był tam wydział wokalno-estradowy. Początkowo szło mi koszmarnie, ale potem coraz lepiej. Wkrótce zaczęłam dostawać różne propozycje.

Według Justyny Schneider praca z siostrą ma wiele zalet. Przede wszystkim zawsze można liczyć na pomoc, wsparcie, szczerość oraz konstruktywna krytykę.

- Radzimy się i zwracamy sobie uwagę na pewne szczegóły - mówi 23-letnia aktorka.

- Uwagi przyjmujemy bez oporu, bo wiemy, że wynikają wyłącznie z życzliwości. Zależy nam, by każda z nas wypadła jak najlepiej. I paradoksalnie - właśnie z tego powodu czasem między nami pojawiają się spięcia. Bo gdy gram z kimś obcym, nie skupiam się na jego potknięciach.

Czy między siostrami występuje rywalizacja? Joanna przyznaje, że tak.

- Zdarza mi się zazdrościć ról innym aktorkom, a Justyna przecież też jest aktorką! - tłumaczy starsza z sióstr Kulig.

- Każda z nas idzie własną, samodzielnie wytyczoną drogą. Na scenie czy na planie nie myślę o tym, że to siostra, ale po prostu partnerka.

Z kolei Justyna twierdzi, że nie ma mowy o rywalizacji między nią a Joanną.

- Jestem młodsza i przyzwyczaiłam się do tego, że daleko mi do dorobku mojej siostry - zaznacza.

- W końcu zaczęła grać jako pierwsza i związku z tym posiada dużo większe doświadczenie artystyczne. Ja jestem dopiero na początku swojej kariery. Mam czas, aby zapracować na siebie i swoje nazwisko.

Aktorski klan Bohosiewiczów

Czy wiecie, że Kuba Bohosiewicz oraz siostry Sonia i Maja Bohosiewicz to jedna rodzina? Koniecznie poznajcie szczegóły!

Przy okazji wizyty na planie telenoweli "Majka" kiedyś zapytaliśmy 34-letniego Kubę Bohosiewicza, czyli serialowego Piotra Olkowicza, wujka Majki (Joanna Osyda), o to, co łączy go z aktorkami Sonią i Mają Bohosiewicz.

- Każdy z Bohosiewiczów w Polsce jest ze sobą spokrewniony - zdradził nam popularny i lubiany aktor.

- Jakkolwiek więc nie patrzeć jesteśmy jedną rodziną! Aktorstwo poniekąd mamy zapisane w genach. Mój dziadek był z zawodu lekarzem, mimo to miał smykałkę aktorską, udzielał się w radiu, a ponadto występował w chórze. Wspólny stryj mój, Sońki i Majki, Andrzej Bohosiewicz, pracował w szkole teatralnej w Krakowie.

Co ciekawe, cała trójka aktorów z klanu Bohosiewiczów pobierała nauki zawodu w Krakowie. Na razie najgłośniej jest o 35-letniej Soni ("39 i pół", "Usta Usta") i Jakubie ("Majka").

Lecz najmłodsza z nich, 20-letnia dziś Maja Bohosiewicz, depcze im już po piętach. W swoim dorobku ma między innymi role w serialach: "Londyńczycy" i "Ojciec Mateusz".

Obecnie gra w serialu "M jak miłość".

Czy chcielibyście zobaczyć Bohosiewiczów w jednym serialu? Na razie obejrzyjcie obie siostry w skeczu:

Źródło: TeleTydzień/ Agencja W.Impact

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy